Tour de Calisia
Sobota, 23 kwietnia 2016
Uczestnicy
Km: | 501.80 | Czas: | 20:22 | km/h: | 24.64 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 44.3°C | ||
Podjazdy: | m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny bardzo fajny wyjazd w tym roku zaliczony. Już dawno planowałem zrobić jakiś konkretny dystans w ten weekend, aby się przetrzeć przed Pięknym Wschodem, a że gustav dał fajną propozycję, to grzechem było by nie skorzystać. Trasa miała prowadzić do Kalisza, a jej głównym celem było zaliczenie jak największej ilości gmin. Co najważniejsze, pogoda na wieczór w piątek i całą sobotę zapowiadała się korzystnie (sucho, ok.15 stopni).
Relacja gustav'a: http://gustav.bikestats.pl/1452850,Gminobranie-Kal...
W piątek rano idę na zajęcia. Kończę o 15.00. Potem zakupy w sklepie, obiad, przygotowanie roweru i o 17.30 idę spać. Wstaje o 20.30. Miałem 1,5h aby się ubrać, zjeść i dojechać na miejsce zbiórki, którym była stacja Shell, przy drodze DK78. Na kolację mam makaron z jogurtem oraz 3 tosty z serem i ketchupem. Z akademika ruszam o 22.05.
Kolacja
Warunki atmosferyczne do zniesienia. Największe problem to niska temperatura. Są ok. 4 stopnie. Jadę na miejsce zbiórki. Jestem punktualnie o 22.15. Gustav' jeszcze nie ma. Korzystając z chwili wolnego, lekko centruję sobie koło. Nagle, na horyzoncie, pojawia się rybnicki ultracyclist. Symboliczne przywitanie i ruszamy.
Stacja SHELL
Gustav i jego szosa MTB
Najpierw drogą DK78 kierujemy się na Łabędy. Po drodze zaliczamy odcinek DTŚ'ki. Muszę przyznać, iż asfalt jest bardzo dobrej jakości. Szkoda, że jest tam zakaz jazdy dla rowerów.
Niewyraźna DTŚ
Przejeżdżamy Łabędy i dojeżdżamy do Pyskowic. Obieramy kierunek na Olesno. Z powodu remontu DW 902, musimy jechać objazdem przez Toszek. Droga do Olesna mija szybko. Ok. 00.00 robimy krótką pauzę aby się przebrać na przystanku.
Gustav
Ja ubieram dodatkową bluzę. Jest coraz zimniej, temperatura oscyluje w okolicy 0 stopni. Najniższa, jaką udało się nam odczytać z licznika wynosiła -0,4 stopnia. Bardzo fajnie wygląda nocą księżyc. Niebo jest bezchmurne. Powoduje to fantastyczne widoki. Niestety, na fotkach nie widać tego tak jak w rzeczywistości.
Księżyc - inspiracja niektórych bikerów
Mkniemy do Olesna. Tam zatrzymujemy się na stacji Orlen. Podczas gdy my ustawiamy rowery, podjeżdża jakiś gościu swoim autem. Zatrzymuje się, a następnie zaczyna cofać. Jest sam na całej stacji. I co się dzieje? Podczas cofania, z całym impetem uderza w kosz na śmieci, który całkowicie rozwala. Jak to zrobił? JAK? To pytanie będzie towarzyszyło mam przez większą część naszego wyjazdu. Niestety, nie znaleźliśmy na nie odpowiedzi :)
Rozwalony kosz. JAK?!?!
Na stacji zjadamy nasze zapasy. Ja jem 2 tosty z dżemem. Do tego picie. Gustav kupuje 1,5l wody, którą uzupełniamy nasze bidony.
Restauracja Orlen
Niezła średnia gustav ;)
Następnie jedziemy do Praszki. Tam mamy skręcić w lewo. Jednak nie zauważamy znaku i mijamy właściwą drogę. Na szczęście po kilkunastu metrach naprawiamy mały błąd nawigacyjny. Zaczynamy zaliczać pierwsze nowe gminy.
Widoki o poranku
Śniadanie
Nowa gmina
Niestety, jedna z gmin nie leżała na trasie, trzeba było po nią odbić ok. 3km. Powoli robi się coraz cieplej. Niebo prawie bez chmurne, zapowiada się całkiem przyjemny dzień. Przed Kaliszem robimy krótki postój. Wtedy też, przyjeżdża do nas Maciej, kolega Sebastiana.
Podjaździki i zjaździki przed Kaliszem
Razem jedziemy do centrum Kalisza. Tam przez swoją nieuwagę, prawie powoduję wypadek na rondzie. Na szczęście skończyło się na strachu. Wbijamy na rynek. Robię tam kilka zdjęć. Dodatkowo zrzucamy kilka warstw ubrań, bo temperatura poszła znacząco w górę.
Potem kierujemy się do restauracji, gdzie jemy super obiad na śniadanie. Dobre miejsce, fajne jedzenie. Polecam!!! W tym miejscu należą się wielkie podziękowania dla Macieja ;)
Śniadanie
Bar - Pub "GASTRO" 24H
Najedzenie i napojeni opuszczamy Kalisz. Kierujemy się na Sieradz. Niestety, zaczyna coraz mocniej wiać. Do tej pory towarzyszył mam tylko lekki wiaterek, który zbytnio nie przeszkadzał. Jednak teraz to inna bajka. Na tym odcinku bardzo pomaga nam Maciej, który przez ponad 80 km prowadzi nasz peleton. Zaliczamy Sieradz, potem Zduńską Wolę.
Zduńska Wola
Navigator w akcji
Robimy krótką pauzę w przydrożnym sklepie. Kupuję sok 1l, 2 kołaczyki, 2 batony i 3 knoppersy.
Pauza pod sklepem
Dalsza część trasy biegnie po konkretnych zadupiach. A wszystko tylko po to, aby pozaliczać jakieś małe gminy. No ale cóż. Zgodziłem się na udział w tym wyjeździe, to teraz muszę znosić wszelkie jego niedogodności. A głównie mam na myślą asfalty, które miejscami są rodem z Ukrainy. Zaliczamy Widawę i Burzenin. W tym miejscu, odłącza się od nas Maciej. Rusza w drogę powrotną do Kalisza. Jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc w walce z wiatrem i super obiad!!! DZIĘKI!!! I do następnego razu ;)
Dalej spokojnie mkniemy do przodu. Średnia oscyluje w okolicy 25km/h. Takie były założenia i tego też się trzymamy. Jakimiś wioskami, dojeżdżamy w końcu do Działoszyna. Tam po zdobyciu informacji od tubylców, znajdujemy Biedronkę. Robimy pauzę na zakup. Niestety, schodzi mam jak zwykle więcej czasu niż planowaliśmy. Zagadał do nas także starszy Pan. Zagadał skąd jesteśmy, gdzie jedziemy i takie tam.
Ultra prowiant
Rowerek
Parking w Działoszynie
Do mety pozostało ok. 130km. Spokojnym tempem pokonujemy kolejne kilometry. Jedziemy przez Kłobuck, Herby i Koszęcin. Po drodze, czekając na wlokącego się gustav'a, robię zdjęcie jakiegoś kościoła nocą. Bardzo fajnie podświetlony.
Kościół
W taki sposób dojeżdżamy do miejscowości Tworóg. Tam pauza na Orlenie. Gustav kupuje kawę. Ja zjadam resztę mich zapasów.
Efekty nocnej jazdy
Jednoręcy bandyci
Gdy wychodzimy ze stacji, okazuje się iż zaczął padać lekki deszcz. To wystarcza, aby asfalt był mokry. A to znacząco obniża komfort jazdy, wszystko jest schlapane wodą. Jak ja tego nie lubię. Dodatkowo nie mam spodni przeciw deszczowych. Na szczęście do Gliwic mam tylko 35km, temperatura to 5 stopni, więc nie jest tak źle. Ruszamy w drogę. W Brynku skręcamy na skrót, który prowadzi nas do Pyskowic. Z tamtą prosto na Gliwice. Specjalnie skręcam znowu na Łabędy, aby zrobić więcej kilometrów. Nie za bardzo podoba się to Sebastianowi, ale nie pozostawiam mu wyboru. Na zakończenie jedziemy kawałek DTŚ'ką. Odprowadzam Sebastiana na miejsce, gdzie startowaliśmy - stacja paliw SHELL. Tam się żegnamy i każdy z nas rusza w swoją stronę.
Do akademika wracam okrężną drogą, bo brakowało mi jeszcze 4km do pełnych 500km. O 1.20 melduję się pod DS PIAST. Powierzchownie czyszczę rower, rozwieszam mokre ciuchy gdzie się tylko da w pokoju. Biorę prysznic i o 2.30 idę spać.
Kolejna elegancko wyprawa. WIELKIE PODZIĘKOWANIA dla Macieja i gustav'a !!!! Do następnego razu ;)
Dziś wrzucam ślad ze stravy od gustav'a. Ja wciąż jestem bez telefonu, który miał by opcję GPS :) Mój ślad jest taki sam, z tą różnicą iż start i meta w Shellu, w Gliiwcach.
Relacja gustav'a: http://gustav.bikestats.pl/1452850,Gminobranie-Kal...
W piątek rano idę na zajęcia. Kończę o 15.00. Potem zakupy w sklepie, obiad, przygotowanie roweru i o 17.30 idę spać. Wstaje o 20.30. Miałem 1,5h aby się ubrać, zjeść i dojechać na miejsce zbiórki, którym była stacja Shell, przy drodze DK78. Na kolację mam makaron z jogurtem oraz 3 tosty z serem i ketchupem. Z akademika ruszam o 22.05.
Kolacja
Warunki atmosferyczne do zniesienia. Największe problem to niska temperatura. Są ok. 4 stopnie. Jadę na miejsce zbiórki. Jestem punktualnie o 22.15. Gustav' jeszcze nie ma. Korzystając z chwili wolnego, lekko centruję sobie koło. Nagle, na horyzoncie, pojawia się rybnicki ultracyclist. Symboliczne przywitanie i ruszamy.
Stacja SHELL
Gustav i jego szosa MTB
Najpierw drogą DK78 kierujemy się na Łabędy. Po drodze zaliczamy odcinek DTŚ'ki. Muszę przyznać, iż asfalt jest bardzo dobrej jakości. Szkoda, że jest tam zakaz jazdy dla rowerów.
Niewyraźna DTŚ
Przejeżdżamy Łabędy i dojeżdżamy do Pyskowic. Obieramy kierunek na Olesno. Z powodu remontu DW 902, musimy jechać objazdem przez Toszek. Droga do Olesna mija szybko. Ok. 00.00 robimy krótką pauzę aby się przebrać na przystanku.
Gustav
Ja ubieram dodatkową bluzę. Jest coraz zimniej, temperatura oscyluje w okolicy 0 stopni. Najniższa, jaką udało się nam odczytać z licznika wynosiła -0,4 stopnia. Bardzo fajnie wygląda nocą księżyc. Niebo jest bezchmurne. Powoduje to fantastyczne widoki. Niestety, na fotkach nie widać tego tak jak w rzeczywistości.
Księżyc - inspiracja niektórych bikerów
Mkniemy do Olesna. Tam zatrzymujemy się na stacji Orlen. Podczas gdy my ustawiamy rowery, podjeżdża jakiś gościu swoim autem. Zatrzymuje się, a następnie zaczyna cofać. Jest sam na całej stacji. I co się dzieje? Podczas cofania, z całym impetem uderza w kosz na śmieci, który całkowicie rozwala. Jak to zrobił? JAK? To pytanie będzie towarzyszyło mam przez większą część naszego wyjazdu. Niestety, nie znaleźliśmy na nie odpowiedzi :)
Rozwalony kosz. JAK?!?!
Na stacji zjadamy nasze zapasy. Ja jem 2 tosty z dżemem. Do tego picie. Gustav kupuje 1,5l wody, którą uzupełniamy nasze bidony.
Restauracja Orlen
Niezła średnia gustav ;)
Następnie jedziemy do Praszki. Tam mamy skręcić w lewo. Jednak nie zauważamy znaku i mijamy właściwą drogę. Na szczęście po kilkunastu metrach naprawiamy mały błąd nawigacyjny. Zaczynamy zaliczać pierwsze nowe gminy.
Widoki o poranku
Śniadanie
Nowa gmina
Niestety, jedna z gmin nie leżała na trasie, trzeba było po nią odbić ok. 3km. Powoli robi się coraz cieplej. Niebo prawie bez chmurne, zapowiada się całkiem przyjemny dzień. Przed Kaliszem robimy krótki postój. Wtedy też, przyjeżdża do nas Maciej, kolega Sebastiana.
Podjaździki i zjaździki przed Kaliszem
Razem jedziemy do centrum Kalisza. Tam przez swoją nieuwagę, prawie powoduję wypadek na rondzie. Na szczęście skończyło się na strachu. Wbijamy na rynek. Robię tam kilka zdjęć. Dodatkowo zrzucamy kilka warstw ubrań, bo temperatura poszła znacząco w górę.
Potem kierujemy się do restauracji, gdzie jemy super obiad na śniadanie. Dobre miejsce, fajne jedzenie. Polecam!!! W tym miejscu należą się wielkie podziękowania dla Macieja ;)
Śniadanie
Bar - Pub "GASTRO" 24H
Najedzenie i napojeni opuszczamy Kalisz. Kierujemy się na Sieradz. Niestety, zaczyna coraz mocniej wiać. Do tej pory towarzyszył mam tylko lekki wiaterek, który zbytnio nie przeszkadzał. Jednak teraz to inna bajka. Na tym odcinku bardzo pomaga nam Maciej, który przez ponad 80 km prowadzi nasz peleton. Zaliczamy Sieradz, potem Zduńską Wolę.
Zduńska Wola
Navigator w akcji
Robimy krótką pauzę w przydrożnym sklepie. Kupuję sok 1l, 2 kołaczyki, 2 batony i 3 knoppersy.
Pauza pod sklepem
Dalsza część trasy biegnie po konkretnych zadupiach. A wszystko tylko po to, aby pozaliczać jakieś małe gminy. No ale cóż. Zgodziłem się na udział w tym wyjeździe, to teraz muszę znosić wszelkie jego niedogodności. A głównie mam na myślą asfalty, które miejscami są rodem z Ukrainy. Zaliczamy Widawę i Burzenin. W tym miejscu, odłącza się od nas Maciej. Rusza w drogę powrotną do Kalisza. Jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc w walce z wiatrem i super obiad!!! DZIĘKI!!! I do następnego razu ;)
Dalej spokojnie mkniemy do przodu. Średnia oscyluje w okolicy 25km/h. Takie były założenia i tego też się trzymamy. Jakimiś wioskami, dojeżdżamy w końcu do Działoszyna. Tam po zdobyciu informacji od tubylców, znajdujemy Biedronkę. Robimy pauzę na zakup. Niestety, schodzi mam jak zwykle więcej czasu niż planowaliśmy. Zagadał do nas także starszy Pan. Zagadał skąd jesteśmy, gdzie jedziemy i takie tam.
Ultra prowiant
Rowerek
Parking w Działoszynie
Do mety pozostało ok. 130km. Spokojnym tempem pokonujemy kolejne kilometry. Jedziemy przez Kłobuck, Herby i Koszęcin. Po drodze, czekając na wlokącego się gustav'a, robię zdjęcie jakiegoś kościoła nocą. Bardzo fajnie podświetlony.
Kościół
W taki sposób dojeżdżamy do miejscowości Tworóg. Tam pauza na Orlenie. Gustav kupuje kawę. Ja zjadam resztę mich zapasów.
Efekty nocnej jazdy
Jednoręcy bandyci
Gdy wychodzimy ze stacji, okazuje się iż zaczął padać lekki deszcz. To wystarcza, aby asfalt był mokry. A to znacząco obniża komfort jazdy, wszystko jest schlapane wodą. Jak ja tego nie lubię. Dodatkowo nie mam spodni przeciw deszczowych. Na szczęście do Gliwic mam tylko 35km, temperatura to 5 stopni, więc nie jest tak źle. Ruszamy w drogę. W Brynku skręcamy na skrót, który prowadzi nas do Pyskowic. Z tamtą prosto na Gliwice. Specjalnie skręcam znowu na Łabędy, aby zrobić więcej kilometrów. Nie za bardzo podoba się to Sebastianowi, ale nie pozostawiam mu wyboru. Na zakończenie jedziemy kawałek DTŚ'ką. Odprowadzam Sebastiana na miejsce, gdzie startowaliśmy - stacja paliw SHELL. Tam się żegnamy i każdy z nas rusza w swoją stronę.
Do akademika wracam okrężną drogą, bo brakowało mi jeszcze 4km do pełnych 500km. O 1.20 melduję się pod DS PIAST. Powierzchownie czyszczę rower, rozwieszam mokre ciuchy gdzie się tylko da w pokoju. Biorę prysznic i o 2.30 idę spać.
Kolejna elegancko wyprawa. WIELKIE PODZIĘKOWANIA dla Macieja i gustav'a !!!! Do następnego razu ;)
Dziś wrzucam ślad ze stravy od gustav'a. Ja wciąż jestem bez telefonu, który miał by opcję GPS :) Mój ślad jest taki sam, z tą różnicą iż start i meta w Shellu, w Gliiwcach.
komentarze
Wąskii - po dzisiejszej mej akcji, porównując - to te 1400 to jest jednak nic... potem dodam wpis aaaa... :((( FoF''a się nie da odwołać, inaczej musiałbym się zakopać pod ziemię.
CF - oczytane na spokojnie, bdb się wywiązałeś z zadania heheh na foto ''ultraprowiant'' widać mój smutek, bo nie było kołoczków, tylko suche rogale ehh to potem skutki było widać na ostatnich km''ach gustav - 15:49 wtorek, 26 kwietnia 2016 | linkuj
CF - oczytane na spokojnie, bdb się wywiązałeś z zadania heheh na foto ''ultraprowiant'' widać mój smutek, bo nie było kołoczków, tylko suche rogale ehh to potem skutki było widać na ostatnich km''ach gustav - 15:49 wtorek, 26 kwietnia 2016 | linkuj
Fajna wyprawa. Aż chcę się czytać o takich wyczynach :)
Róbcie tak dalej tylko powstrzymaj Gustava przed tym planowanym 1400 bo se chłop jeszcze krzywdę zrobi ;/ Waskii - 22:23 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Róbcie tak dalej tylko powstrzymaj Gustava przed tym planowanym 1400 bo se chłop jeszcze krzywdę zrobi ;/ Waskii - 22:23 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Wariaci ze stali , szacun ludziska za wytrwałość :):):):)
Roadrunner1984 - 23:15 niedziela, 24 kwietnia 2016 | linkuj
Komentuj