Czeskie Alpy
Piątek, 19 sierpnia 2016
Km: | 386.10 | Czas: | 15:24 | km/h: | 25.07 |
Pr. maks.: | 72.00 | Temperatura: | 25.0°C | ||
Podjazdy: | 5587m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
CZESKIE ALPY
Wolny piątek, świetna pogoda. Decyzja mogła byś tylko jedna. Celem wyjazdu było zaliczenie trzech, fajnych górek w Czechach. Pierwsza to przełęcz Cervenohorske Sedlo (1013 m.n.p.m), następnie szczyt Dlouhe Strane (1353 m.n.p.m) oraz Praded (1491 m.n.p.m).
Wyjazd zaplanowałem na 5.00 w piątkowy poranek. Niestety, poszedłem spać dość późno, co spowodowało, iż wstałem dopiero o 4.30. Musiałem jeszcze dokończyć pakowanie podstawowego ekwipunki, zjeść śniadanie oraz ubrać niezbędne ciuchy.
Śniadanie (makaron, kakao, jogurt, dżem malinowy) © CFCFan
Wszystkie te czynniki spowodowały, iż z domu wyruszyłem dopiero o 6.00. Dodatkowo, musiałem jeszcze skoczyć do rzeźni, aby zakupić kabanosy. W końcu o 6.15 ruszyłem w kierunku Raciborza. Początkowo było mi trochę zimno, lecz w okolicach 7.00 temperatura wzrosła i jechało się już dobrze. Trzymałem solidne tempo ponad 30 km/h.
Odra w Raciborzu © CFCFan
Za Raciborzem natrafiłem na remont fatalnego odcinka drogi. Nareszcie się za niego wzięli.
Racibórz - remont drogi © CFCFan
Odbijam na Pawłów i bocznymi drogami dojeżdżam do DK38, którą lecę na Głubczyce. Mijam typowy dla tych rejonów rolniczy krajobraz.
Pola Opolszczyzny © CFCFan
Drogi Opolszczyzny © CFCFan
W między czasie zaczęło się trochę chmurzyć. Spadło na mnie kilka kropel deszczu. Na szczęście na strachu się skończyło. W Głubczycach lekkie problemy nawigacyjne, które jednak szybko udało mi się rozwiązać. I tak znów fajną, boczną drogą jechałem do przejścia granicznego w Pomorzowiczkach.
W drodze na Czechy © CFCFan
Góry w Czechach © CFCFan
Tam przekraczam granicę i robię 5 min pauzy na ciastko i siku.
Granica Polsko - Czeska © CFCFan
Ładne widoki © CFCFan
W Czechach od razu poprawia się jakość dróg. Dodatkowo znacznie spada ilość samochodów. Widoki również są dużo lepsze.
Puste i spokojne czeskie drogi © CFCFan
Po kilku kilometrach za granicą zaczynają się pierwsze podjazdy. Na liczniku wybija mi również 100 km, które zgodnie z początkowym założeniem pokonałem ze średnią 30,1 km/h. Pierwsza część treningu zaliczona :) Pierwszy podjazd nie jest stromy. Jest za to bardzo długi. Cały czas towarzyszą mi świetne widoki oraz coraz mocniej grzejące słońce. W końcu melduję się na szczycie. Jest z tamtą fajny widok na miejscowość Zlate Hory.
Na szczycie pierwszego podjazdu © CFCFan
Na szczycie pierwszego podjazdu © CFCFan
Zlate Hory © CFCFan
Czeka mnie super zjazd do tegoż fajnego, turystycznego miasteczka.
Zjazd © CFCFan
Mijam świetną aleję ze sklepami i restauracjami. Teraz, znów bocznymi drogami, kieruję się na Jasienik. Po drodze zaliczam kolejny, porządny podjazd. Mam jeszcze siły, więc idzie on dość sprawnie i szybko.
Świetne asfalty © CFCFan
Drugi lekki podjazd © CFCFan
Jakieś fajne krowy © CFCFan
Świetna droga © CFCFan
Później zjazd i już jestem w Jasieniku. Tam odbijam w lewo i rozpoczynam długą wspinaczkę pod Cervenohorske Sedlo. Nie ujechałem 1km, kiedy zauważyłem sklep po prawej. Bez namysłu zatrzymuję się i robię przerwę śniadaniową. Kupuję 2 coca-cole w puszce, wodę 0,5l, i sok 2l. Zjadam porządną porcję kabanosów z chlebem i batona.
Pauza na kabanosy © CFCFan
The Special One © CFCFan
Gdy uzupełniałem picie w bidonach, zagadali do mnie Czescy Jehowi. Coś tam pogadali, dali broszurkę, pożyczyli udanej podróży i sobie poszli. O 12.00 kontynuuję podjazd. Gdy skręcam w kierunku przełęczy, widzę znak, iż droga od szczytu w stronę Sumperku jest nie przejezdna. podobnie gadali Jehowi. Pomimo tego, postanowiłem podjechać na samą górę. Podjazd daje mi porządnie w kość. Nie dość że jest długi, to jeszcze nachylenie solidne.
Podjazd pod Cervenohorske Sedlo © CFCFan
Podjazd pod Cervenohorske Sedlo © CFCFan
Na szczęście daję radę i melduję się na górze. Tam zastaje taki oto widok.
Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo © CFCFan
Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo © CFCFan
Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo © CFCFan
Nie wygląda to ciekawie. O fajnym zjeździe mogę tylko pomarzyć. Tak oto przez dobre 4 km przebijam się przez żwir, błoto i maszyny budowlane.
Elegancki zjazd © CFCFan
Widoki © CFCFan
Równiarka © CFCFan
Spycharka © CFCFan
W końcu od połowy zjazdu trafiam na świetny, dopiero co położony asfalt. Mogę jechać szybciej, ale dalej muszę uważać, bo cały ten zjazd to jeden wielki plac budowy.
Nareszcie. ASFALT!!!! © CFCFan
Super asfalt na zjeździe © CFCFan
Tak docieram na sam koniec. Przejeżdżam nad rzeczką i od razu odbijam w lewo. Czeka mnie kolejny, solidny podjazd pod Dlouhe Strane. Na szczycie tej góry znajduje się zbiornik wodny, który jest częścią dużej elektrowni wodnej. Coś takiego jak nasza, polska Góra Żar. Podjazd ma jakieś 14km. Początkowe kilometry nie są trudne. W okolicy pierwszego zbiornika jest nawet spore wypłaszczenie.
Mały zbiornik elektrowni na górze Dlouhe Strane © CFCFan
Mały zbiornik elektrowni na górze Dlouhe Strane © CFCFan
Zabawa zaczyna się później. Droga ciągnie się zboczem góry. Nachylenie będzie ok. 7% albo i więcej. Trochę się tam namęczyłem. Na szczęście aura dopisała i widoki w końcowej fazie podjazdu były super. Najpierw dojechałem do jakiegoś domku, który znajdował się tuż pod zbiornikiem. Był tam sklep i restauracja.
Sklepik pod szczytem © CFCFan
Do tego pełno turystów, którzy czekali na dostawę rowerów, które wyglądały jak duże hulajnogi. Zrobiłem sobie tam krótką przerwę. Zjadłem batona, wypiłem puszkę coli i dalej w drogę.
Eleganckie widoki © CFCFan
Zacząłem objeżdżać zbiornik. Bardzo fajna ścieżka, która jest przeznaczona tylko dla rowerów i rolkarzy.
Eleganckie widoki © CFCFan
W pewnym momencie odbijam w lewo, aby podjechać na sam szczyt. Niestety, wszędzie widzę zakaz ruchu dla rowerów. Można tam chodzić tylko pieszo.
Zakaz jazdy dla rowerów © CFCFan
Pomimo tego, ignoruję znaki i jadę dalej. Podjeżdżam pod zbiornik. Widoki świetne. Idealnie widać górę Pradziad, która jest moim następnym celem.
Pradziad © CFCFan
Robię dużo zdjęć, objeżdżam zbiornik i wracam na starą ścieżkę.
Eleganckie widoki © CFCFan
Zbiornik na szczycie © CFCFan
Zbiornik na szczycie © CFCFan
Widoki © CFCFan
Świetna ścieżka wokół zbiornika © CFCFan
Widoki © CFCFan
Podczas całego objazdu zbiornika, tylko jedna osoba zwróciła mi uwagę, iż tu nie wolno jeździć na rowerze :) Teraz czeka mnie świetny zjazd. Na dole muszę pokonać ostatnie metry remontowanej drogi i mogę pędzić na Sumperk. Przed miejscowością Velke Losiny odbijam w lewo i jadę małym skrótem. Przejeżdżam przez wioskę Marsikov, a następnie pokonuję mały podjazd. W taki sposób szybciej jestem w Sobotinie. Wskakuję na dobrze już znaną mi drogę i rozpoczynam kolejna wspinaczkę. Tym razem podjazd ma małe nachylenie ale ponownie jest bardzo długi. Pokonuję kilka fajnych serpentyn. Dodatkowo mija mnie kolarz, którego spotkałem na szczycie Dlouhe Strane. Gdy dojeżdżam na najwyższy punkt tej przełęczy, kończy mi się picie. Jadę chwilę po płaskim a następnie szaleję na długim zjeździe. W końcu docieram do miejscowości Rymarov. Tam robię ok. 40min przerwy pod sklepem Penny Market.
Pauza pod sklepem Penny Market © CFCFan
Kupuję 2 hot dogi, 2 nektaryny, wodę 1,5l, sok i dwie coca cole 0,5l. Przed sklepem rozkładam cały kram. Zjadam kilka kabanosów z chlebem, hot dogi i jakiegoś batona. Resztę zapasów pakuję do torby. Wspinaczkę pod Pradziad rozpoczynam ok. 17.30. Pierwsze 20km to dojazd do Karlovej Studanki, który nie jest jakiś trudny. Pogoda dopisuje, jedzie się elegancko. W końcu skręcam w lewo, mijam szlaban i rozpoczynam 8,5km solidnego podjazdu. Najpierw 6km o nachyleniu 6%. Ledwo się wlokę.
Podjazd pod Pradziada © CFCFan
Jestem już bardzo zmęczony. W końcu docieram na spory parking, który jest położony pod szczytem. Z tego miejsca czeka mnie ostatnie 2,5km podjazdu. Tu nachylenie jest już zdecydowanie większe. No cóż, średnia 8 - 9 km/h i jedziemy. Kilka minut po 19.00 melduję się na szczycie. Robię zdjęcia i ubieram kurtkę oraz nakolanniki, gdyż jest tu cholernie zimno. Do tego wieje wredny wiatr. Podziwiam fajny zachód słońca.
Zachód słońca na szczycie © CFCFan
Zachód słońca na szczycie © CFCFan
Zachód słońca na szczycie © CFCFan
Widoki
Wieża © CFCFan
Zjadłem tam też chyba ze 2 batony i przed 20.00 zacząłem zjeżdżać. Droga była całkowicie pusta, dlatego mogłem spokojnie pędzić ponad 60km/h. Zjeżdżałem, zjeżdżałem aż dojechałem do Bruntalu. Tam zatrzymałem się pod małym sklepem.
Ostatnie zakupy w Bruntalu © CFCFan
Szybkie zakupy (woda i cola 0.5L) i jadę dalej. Tym razem postanowiłem sprawdzić nową trasę przez Krnov. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Z Bruntalu do Krnova jechałem cały czas lekko z górki. Do tego miałem jakoś dziwnie dużo sił. Średnia ponad 30km.h i jazda. Dodatkowy plus to świetna noc. Akurat była pełnia księżyca, więc mogłem jechać bez lampki a i tak wszystko widziałem.
Księżyc © CFCFan
Szybko dojechałem do tegoż fajnego miasta. Tam skręcam lekko w prawo i lecę na Opawę. Tym razem również nie było pagórków. Droga płaska, wiatr w plecy. Czasem trafi się jakiś mały podjazd, którego nawet nie zauważam. W Opavie korzystam z fajnej obwodnicy. W ten sposób omijam centrum, w którym zapewne jest wiele świateł itp. Za Opavą robię ostatni postój na przystanku. Zjadam resztę kabanosów i piję colę, której 3/4 wylałem. Niechcący traciłem otwartą butelkę i dalej możecie sobie wyobrazić co się stało. Teraz lecę na Hlucin. Po drodze mijam boisko, na którym odbywają się zawody strażackie.
Zawody strażackie © CFCFan
Co warte odnotowania, była to godzina 23.30. Przed Hlucinem znowu korzystam z dobrze znanego mi skrótu. Po przekroczeniu granicy, w Chałupkach muszę zatrzymać się na przejeździe kolejowy.
Przejazd kolejowy w Chałupkach © CFCFan
Ostatnie kilometry kręcę w kierunku Bochumina a następnie Karviny. Przed Karviną odbijam na Gołkowice i już jestem w Polsce. Jeszcze tylko 2km i o 1.10 melduję się w domu. Szybka kąpiel i zasiadam wygodnie w fotelu aby zobaczyć półfinałowy mecz w piłkę ręczna Dania - Polska. Niestety, przegrywamy w dogrywce jedną bramką. Spać idę o 3.30. A już o 7.30 muszę wstać, aby dojechać do Rybnika i eskortować Gustav'a, podczas pierwszych kilometrów bicia jego rekordu - 1400km NON STOP.
Ogólnie wyjazd udany. Zaliczyłem wszystkie podjazdy, które sobie zaplanowałem. Pogoda dopisała. Widoki były jak zawsze znakomite. I po co jechać w Alpy, skoro nasze, Czeskie i Słowackie góry są takie piękne??