CFCFan

baton rowerowy bikestats.pl

ULTRAMARATHONS

PIĘKNY WSCHÓD 2016

MARATON PODRÓŻNIKA 2016

VII ŚLĄSKI MARATON ROWEROWY 2016

ONE-DAY TRIPS

Tour de Czechoslovakia

Kubalonka + Salmopol

Tour de Calisia

Czeskie Alpy

BALKANS

TOUR DE BELGRAD

LA VUELTA ROMANIA

MACEDONIA AND KOSOVO

CROATIA AND BOSNIA

ALBANIA AND MONTENEGRO

PORTUGAL & SPAIN

TRIP TO COIMBRA

FATIMA

TRIP TO LISBOA

ANDALUZIA AND ALGARVE

NORTH OF PORTUGAL


ZNAJOMI

wszyscy znajomi(18)
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:795.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:36
Średnia prędkość:24.39 km/h
Maksymalna prędkość:69.60 km/h
Suma podjazdów:9573 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:132.51 km i 5h 26m
Więcej statystyk

COIMBRA Trip - DAY I

Piątek, 30 września 2016
Km: 150.40 Czas: 05:25 km/h: 27.77
Pr. maks.: 69.60 Temperatura: 28.0°C
Podjazdy: m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


COIMBRA - DAY I

First time in history, I will decribe my trip in English :) I hope It will be not so bad and you will understand everything :) 

Po raz pierwszy zdecydowałem się opisać moją wycieczkę w języku Angielskim. Myślę, że nie powinno być aż tak źle :) 

The plan for this trip was born in Brussels, where I met my new friend - Marco. He is studying in Coimbra so during this weekend I decided to visit him. I woke up on Friday at about 9.00. First I cooked a lot of pasta, which I ate with yoghurt and banana. I also packed my stuff and prepared my bike. Since 11.00 a.m.  till 1.00 p.m. I had calsses. Directly after two boring hours at university, I went to a canteen for a dinner. Here in Portugal it costs 2,70E, so It is not so bad. After the dinner I came back home and at 2.15 I was ready to go.

Plan na ten wypad zrodził się, gdy byłem jeszcze w Brukseli. Poznałem tam Portugalczyka Marco, który studiuje w Coimbrze. W ten weekend postanowiłem go odwiedzić. Wstałem w piątek ok. 9.00. Najpierw ugotowałem dużo makaronu, za dużo, który zjadłem razem z jogurtem i bananem. Spakowałem także swój ekwipunek i przygotowałem rower. Od 11.00 do 13.00 miałem zajęcia na uczelni. PO dwóch godzinach nudnego wykładu, poszedłem na obiad na stołówkę. Cena takiego obiadu to 2,70E (zupa, drugie danie, sok, deser). Po obiedzie wróciłem do domu i o 14.15 byłem gotowy do wyjazdu.


Ready to go / Gotowy do jazdy

Weather was very good.  A little bit cloudy but still hot.

Pogoda była bardzo dobra. Trochę pochmurno, ale wciąż bardzo ciepło.




At the beginning, I was riding on the road, which I know very well. Kilometers were passing very fast. After 40km I made a short brake. Views were beautiful.

Początkowo jechałem drogą, którą już dobrze znam. Kilometry leciał bardzo szybko. Na 40km zrobiłem sobie pierwszy, krótki postój. Widoki podczas podróży były świetne.



Finally I climbed on the pass. After that I made perfect downhill - about 30km long.

W końcu wdrapałem się na przełęcz. Teraz czekał na mnie długi, 30 kilometrowy zajazd :)





Later I did a huge uphill. It was the worst part of the route. The uphill was short, about 3km, but the slope of road was big.

Następnie musiałem pokonać duży podjazd. To byłą najgorsza cześć trasy. Podjazd był krótki, ok. 3km, ale nachylenie dało mi solidnie popalić :) 





From this point I started another long downhill. In one small village I made a short break on the petrol station. I ate my sandwiches (rolls with cheese and ketchup) and drunk some water.

Po zaliczeniu tego podjazdu, rozpocząłem kolejny długi zjazd. W jednej z małych wiosek zrobiłem sobie krótki postój na stacji benzynowej. Zjadłem moje kanapki (bułki z serem i keczupem) i zapiłem wodą.



When I reached city Penacova, I had to turn left. The last kilometers, I was riding in the beautiful valley along the Mondego river.

W miejscowości Penacova, skręciłem w lewo. Ostatnie kilometry prowadziły przez piękną dolinę, którą płynie rzeka Mondego.




Mondego river / Rzeka Mondego


I was in Coimbra at about 7.30 p.m. So 90 min ealier, that I expected.

W Coimbrze zameldowałem się o 19.00. A więc jakieś 1,5h przed czasem.


Coimbra 

I decided to go to main campus of University. It was a mistake. When I reached the campus, I called to Marco.

Postanowiłem pojechać na kampus główny. To był błąd. Kiedy przybyłem na miejsce, zadzwoniłem do mojego kumpla.


D. Dinis

He gave me a accurate adress of his dormitory. It was about 4 km from the main campus. I was very lucky that I had GPS in my phone. 30 min later, alt about 20.30 I found his dormitory and we met again after 2 weeks. I got a room and took a shower. At the end we ate delicious supper, which was cooked by Marco (cod, potatoes and rice). Thank you very much :) Later we were talking and watching some funny things in YT. I went to sleep at about 1 a.m. It was very nice day :) THANK YOU MY FRIEND:) 

Podał mi on dokładny adres swojego akademika. Było to ok. 4km od miejsca, w którym się znajdowałem. Na szczęście miałem GPS'a, a dokładniej Stravę i internet. Szybko sprawdziłem drogę i 30 min później, ok. 20.30 zameldowałem się pod jego akademikiem :) Ponowne spotkanie po dwóch tygodniach :) Szybko zameldowałem się w pokoju, wziąłem prysznic i udałem się na kolację. Marco ugotował śledzia z ziemniakami i ryżem. Muszę przyznać, że było to bardzo dobre :) Dzięki wielkie :) Później gadaliśmy i oglądaliśmy śmieszne filmy na YT. Ok. 1.00 poszedłem spać. To był udany dzień ;) Dzięki :)  


COIMBRA - DAY II





Torre 1993m n. p. m.

Środa, 28 września 2016
Km: 112.70 Czas: 05:19 km/h: 21.20
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C
Podjazdy: m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś w planach miałem kilkugodzinny trening po okolicznych podjazdach. Zajęcia w środy kończę o 11.00, więc czasu na jeżdżenie jest aż za dużo. Szybki powrót do mieszkania, własnej roboty obiad - makaron, jogurt, nektaryna.


Obiad

Przygotowanie roweru i o 12.30 ruszam na trasę. Od razu rozpoczynam podjazd. Główny cel treningu to szczyt Torre. Skupiam się głównie na jeździe, więc fotek z początkowej fazy podjazdu nie za dużo.


Ahh. Co za asfalt!! Poezja!!!

Panorama


Pogoda idealna. Może nawet trochę za ciepło :) Na wysokości 1600m zauważam przed sobą sakwiarza. Zadaduję do niego.


Torsten

Okazuję się być spoko gościem, pomimo iż pochodzi z Niemiec. Na imię na Torsten (tak samo jak legenda Werderu Brema z najlepszych lat - Torsten Frings). Swoją podróż rozpoczął w Kirkenes (Północna Norwegia), skąd przez Nordkapp i całą Norwegię dojechał do Szwecji. Można powiedzieć, iż poruszał się po dobrze mi znanych terenach :) Później podróżował przez takie kraje jak Dania, Niemcy, Holandia, Belgia, Francja, Hiszpania oraz Portugalia. Celem jego podróży jest Lizbona lub Faro. Jeszcze do końca nie wie :) Z zawodu jest naukowcem. Co ciekawe na żonę i dzieci. A więc jak widać, pomimo tylu obowiązków można realizować swoje marzenia :) Swoją podróż rozpoczął pod koniec maja. To tyle na jego temat.


Końcowa faza podjazdu

Granitowe skały

Odprowadziłem go aż na sam szczyt. Tam się pożegnaliśmy i rozjechali w swoje strony.


Torre - 1993m n.p.m.

Ja rozpocząłem świetny zjazd. Jako że warunki były idealne (wiatr w plecy, ponad 14%, prosta droga) pobiłem swój rekord szybkości na rowerze. Od dziś oficjalnie wynosi on 88,90 km/h. Myślę że do 95,00 km/h można tam spokojnie dokręcić :) Mam kolejny cel na następnie weekendy :) Następnie kontynuowałem zjazd już nieco wolniej.




Serpentyny



Świetny zjazd w lesie

Po drodze minąłem bardzo fajnie położoną wioskę Cabeca.


Cabeca

Cabeca

W końcu dotarłem do drogi głównej. Odbijam w lewo i trafiam na znak zakazu. Trochę się przestraszyłem, ale mimo to kontynuowałem długi i solidny podjazd. Po 12 km dojeżdżam do miejsca, które było przyczyną istnienia owego znaku. Małe osuwisko spowodowało zamknięcie drogi.


Osuwisko

Na szczęście na rowerze nie było problemu się tam przedostać. Po drodze mijam również ogromne połacie doszczętnie spalonych lasów. Nie jest to zbyt fajny widok.




Spalone połacie lasów

W końcu wdrapuję się na kolejną przełęcz. Od teraz czeka mnie głównie zjazd aż do samej Covilhii. W Tortosendo przebijam się przez jakiś targ i jestem w domu. Jeszcze szybka wizyta w Lidlu i jadę pod mieszkanie. Melduję się tam o 19.00. 




Relax on sunny Sunday

Niedziela, 25 września 2016
Km: 101.20 Czas: 05:15 km/h: 19.28
Pr. maks.: 67.50 Temperatura: 25.0°C
Podjazdy: 4189m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


Kolejny dzień w słonecznej Portugalii. Prognozy ponownie zapowiadały się korzystnie. Jako, iż byłem lekko zmęczony po wczorajszym wypadzie do Hiszpanii, postawiłem dziś na relaks. W planie była pętla po okolicznych górkach, których jeszcze nie odwiedzałem. Dziś śpię dłużej i wstaje dopiero o 8.30. Trochę później niż planowałem. Szybkie pakowanie, małe śniadanie i o 9.20 ruszam w drogę.

Niedzielny poranek
Niedzielny poranek © CFCFan

Pogoda wyśmienita. Pierwszy przystanek już po 3km w Lidlu. Tam kupuję 3 kołączyki i sok do picia. Wszystko zjadam zaraz pod sklepem.

Śniadanie
Śniadanie © CFCFan

Kilka minut przed 10.00 ruszam dalej. Odbijam w lewo do miejscowości Canhoso.

Poczatek
Poczatek © CFCFan

Za nią zaczynam pierwszy solidny podjazd. Widoki bardzo fajnie.

Pierwszy podjazd
Pierwszy podjazd © CFCFan
Widoczek
Widoczek © CFCFanWiatraki
Wiatraki © CFCFan

Po zdobyciu szczytu czeka mnie fajny zjazd. Po drodze mijam liczne połacie spalonych lasów.

Las po porzaże
Las po porzaże © CFCFan

W końcu przelatuję przez Verdelhos i zaliczam kolejny, stosunkowo mały podjazd. W wiosce Vale de Amoreira odbijam znów w lewo. Jadę bardzo fajną doliną. Widoki z każdym kilometrem są coraz lepsze. Drogi puste, asfalty równe - nic tylko pedałować.

Świetny asfalt
Świetny asfalt © CFCFan

W końcu jestem w mieście Manteigas. Tam rozpoczynam pierwszy z dwóch zaplanowanych na dziś podjazdów. Trasa biegnie świetnymi serpentynami. Widoki niebiańskie. Trudno to opisać, dlatego dziś będzie dużo zdjęć.

Piękna dolina
Piękna dolina © CFCFanPiękna dolina
Piękna dolina © CFCFan

Po drodze kończy mi się woda. Na szczęście trafiam na fajne źródełko.

Pić czy nie pić??
Pić czy nie pić?? © CFCFan

Od razu tankuję oba bidony do pełna. Kolejne kilometry lecą bardzo wolno. Dobrze że widoki są ekstra.

Kolejny widok
Kolejny widok © CFCFanKto chce jeżyny??
Kto chce jeżyny?? © CFCFanNa szczycie podjazdu
Na szczycie podjazdu © CFCFanPięknie
Pięknie © CFCFanPrawie jak w Norwegii
Prawie jak w Norwegii © CFCFanWidoczek
Widoczek © CFCFan

W końcu jakąś boczną drogą docieram na wysokość ponad 1500m n.p.m. Trafiam tam na rondo, na którym postanawiam zawrócić. Wyżej chyba się już tu na szosie nie da podjechać. No nic, zaczynam fajny zjazd. Na jednym z wiraży odbijam w prawo na inną drogę. W taki sposób wąską drogą w lesie ponownie docieram do Manteigas.

Mantaeigas
Mantaeigas © CFCFanTam się wspinałem
Tam się wspinałem © CFCFan
Uliczka
Uliczka © CFCFan
Kolejny podjazd
Kolejny podjazd © CFCFan

Z tamtą czeka mnie ostatni dziś podjazd z ok. 800 m n.p.m. na 1600 m n.p.m. Prowadzi on malowniczą doliną, którą mogłem obserwować podczas pierwszego podjazdu. Prosta droga zakończona dwiema fajnymi serpentynami. Resztę wrażeń niech oddadzą zdjęcia.

Jeszcze 600m wspinaczki
Jeszcze 600m wspinaczki © CFCFan
Widoki
Widoki © CFCFan
Widoki
Widoki © CFCFan
Bugla Bike Service
Bugla Bike Service © CFCFanWidoki
Widoki © CFCFan
Widoki
Widoki © CFCFanWidoki
Widoki © CFCFan
Orbea
Orbea © CFCFanWidoki
Widoki © CFCFanGwiewont
Gwiewont © CFCFan

Jest ok !!!
Jest ok !!! © CFCFan1600m zaliczone!
1600m zaliczone! © CFCFan


Ostatni odcinek to 15 km zjazdu do miasta Covilha prosto pod moje mieszkanie.

Czy hamulce dają radę?
Czy hamulce dają radę? © CFCFan

Kolejny udany dzień. Aż nie chce się wracać na uczelnię :) Ale co zrobić :( Następny, większy wypad w przyszły weekend :)


Small trip to SPAIN

Sobota, 24 września 2016
Km: 215.70 Czas: 08:30 km/h: 25.38
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 30.0°C
Podjazdy: 2995m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


W tą sobotę pogoda zapowiadała się elegancko. Musiałem to wykorzystać. Jako że, mam jeszcze dużo wolnego czasu, postanowiłem wyruszyć na krótki wypad do Hiszpanii. 

Chciałem wyjechać ok. 8.00, lecz zapominałem zakupić zapałek lub zapalniczki. Wskutek tego nie byłem w stanie ugotować sobie makaronu na śniadanie. Musiałem poczekać aż do 9.00, kiedy to otwierają pobliskiego Lidla. I tak oto o 9.15 melduję się pod sklepem. Na szybkie śniadanie zaliczam 2 kołaczyki o smaku pizzy (4 kolejne biorę na trasę). Do tego coca - cola i mogę ruszać w drogę. Początek trasy to przyjemna droga w kierunku Fundao.


Lecimy na Fundao

Świetne widoki, mały ruch i lekko z górki.


Fundao

Za Fundao zaczyna się pierwszy, najwyższy podczas tego wypadu  podjazd.




Widoczek

Podjazd

Idzie mi on dość sprawnie. Na górze mogę podziwiać świetne widoki.


Orbea

Hmmm. Tam jadę :)

Następnie zjazd i jazda świetną drogą przez typowy portugalski krajobraz. Małe wioski, liczne pola, lasy z drzew korkowych oraz dużo krów czy owiec na wypasie.


Brukowane uliczki w miasteczkach

Portugalska hołda

Krótki, płaski odcinek

Pogoda rewelacyjna, ok. 27 stopni, lekki wiatr. Na 60km robię sobie krótką przerwę. Cola + 2 pizze i ruszam dalej.


Pauza

Krajobraz staje się coraz bardziej górzysty. Podjazdy są krótkie ale i tak męczące.


Wioska Penha Garcia


W końcu melduję się w przygranicznej miejscowości Monfortinho. Skończyła mi się tu woda, więc zacząłem szukać jakiegoś sklepu. Niestety, nic z tego. Na szczęście udało mi się zatankować bidony darmową wodą w jednej z restauracji.


Knajpa z darmową wodą 

Przekraczam granicę i po raz pierwszy w życiu melduję się na rowerze w Hiszpanii :)


ESPANA :)

Tereny są tu świetne. Puste drogi, eleganckie widoki, podjazdy - nic tylko pedałować.


Trudno tu pomylić drogę :)

Wlokąc się prze kolejne kilometry docieram do wioski Cilleros.


Uliczka w Cilleros

Znów skończyła mi się woda. Próbowałem znaleźć jakiś otwarty sklep, ale nic z tego. Życie uratował mi automat, w którym za 2 Euro kupiłem 2 x 500ml Ice Tea. Do tego 2 ostatnie pizze i mogę ruszać.


Obiad :)

Życiodajny automat 

Kolejny fajny podjazd i świetne widoki.


Cilleros

Bugla BIKE Service 


Fajny zjazd

Hiszpańska wioska


W miejscowości Valverde del Fresno trafiam na otwartą stację benzynową. Zakupuję tam 1,5l wody oraz 1l izotoniku. Koszt to 2,50 Euro.


Zakupy na hiszpańskiej stacji


Z tej miejscowości mknę prosto do granicy z Portugalią.


PORTUGAL


Następnie kieruję się na portugalskie miasto Penamacor.



Tam robię dłuższy postój pod otwartym supermarketem. W końcu mogę kupić coś do jedzenia. Teraz czeka mnie już prosta droga do domu.




Kokpit

Fundao z drugiej strony 

Cały czas cieszę się świetnymi widokami.



Innych nieciekawych przygód na szczęście nie miałem. W domu melduję się o 19.30. Dziś krótki opis, za to dużo zdjęć. Myślę, iż one lepiej tu pasują niż nic nie wnoszące linijki tekstu :) 




Welcome in PORTUGAL :)

Piątek, 23 września 2016
Km: 72.60 Czas: 03:51 km/h: 18.86
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 25.0°C
Podjazdy: 2389m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


PORTUGALIA

Witam po dłuższej przerwie :) Przepraszam za dłuższy brak wpisów, ale nie było o czym pisać, gdyż przez ostatnie 2 tygodnie w ogóle nie wsiadałem na rower :( Było to spowodowanie moimi przygotowaniami związanymi z wyjazdem do Portugalii oraz tygodniowym pobytem w Brukseli. To na tyle usprawiedliwień. Czas zacząć nowy okres w mojej rowerowej przygodzie :) 

A więc tak. Rower wysłałem z Polski kurierem. Na całe szczęście dotarł na miejsce w całości. Gdy tylko miałem chwilkę wolnego, szybko go poskładałem.


Gotowy do drogi

Pierwsze wolne popołudnie trafiło mi się dopiero dzisiaj. Zajęcia skończyłem o 13.00. Potem szybki lunch, podpisanie kilku dokumentów w sekretariacie i o 14.30 jestem gotowy.


Covilha

Za cel dzisiejszego wyjazdu obrałem sobie najwyższy szczyt kontynentalnej części Portugalii - Torre (1993m n.p.m.) Mieszkanie mam na wysokości ok. 500 m n.p.m więc wdrapanie na samą górę trochę mi zajęło.


Pierwsze kilometry podjazdu

Covilha - widok

Orbea

Góry Serra da Estrela 

Pogoda była wyśmienita. Asfalt również elegancki. Krótko mówiąc, mam idealne miejsce na dalsze treningi :)


Jakiś zbiornik mijany po drodze

Portugalski Giewont

Serpentyny

Prawie jak Passo Stelvio :p

Wspinaczki ciąg dalszy



Torre - 1993m n.p.m.

Stacja narciarska - nie będę się nudził w zimie :)

Wieża na szczycie góry

Krajobraz

Po zdobyciu szczytu zjechałem kilka kilometrów ta samą drogą, a następnie odbiłem w jakąś inną, boczną. Myślałem, iż będzie cała pokryta asfaltem. Niestety, oprócz fajnego źródełka trafiłem także na szutrowy odcinek.


Kolejne jeziorko

Darmowa woda

Szutrowy odcinek

Kibice pierwsza klasa :) 
 
Na szczęście moja maszyna dała radę :)


Orbea 

Zjazd kończył się w bardzo fajnym miasteczku Unhais da Serra.


Unhais da Serra

Z tamtą lekko pagórkowatą drogom dotarłem z powrotem miasta Covilha. Ostatni podjazd i o 19.15 melduję się na mieszkaniu.


An Architect's Dream is a Civil Engineer's Nightmare :) 

Pierwszy dzień. Pierwsze kilometry. Świetne widoki. Idealne miejsce do jazdy na rowerze szosowym jak i MTB. Następne 10 miesięcy zapowiada się wyśmienicie :)  


XX Maraton Sokoła

Sobota, 3 września 2016 Uczestnicy
Km: 142.45 Czas: 04:16 km/h: 33.39
Pr. maks.: 62.70 Temperatura: °C
Podjazdy: m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


XX MARATON SOKOŁA


XX Maraton Sokoła
XX Maraton Sokoła © CFCFan

Początkowo plany na ten weekend były zupełnie inne. Miała być trasa po górach ale w ostatniej chwili zmieniłem swoje zamiary. Po krótkiej konsultacji na fejsbuku z kolegą ze Świerklan, postanowiłem wystartować w XX Maratonie Sokoła w Radlinie. Start zaplanowano na godzinę 7.00. Planowo miałem wstać o 5.00, lecz standardowo zaspałem jakieś 20 min. Na szczęście zdążyłem ugotować makaron, spakować potrzebny ekwipunek i o 6.15 ruszyłem w kierunku Radlina.

Maszyna gotowa do startu
Maszyna gotowa do startu © CFCFan

Na starcie melduję się o 6.50. Ekipa ze Świerklan jest już na miejscu.

Biuro maratonu
Biuro maratonu © CFCFan

Szybka rejestracja w biurze maratonu i równo o 7.00 ruszamy na trasę. Początkowo jedziemy w piątkę. Jednak już po 2 km zostaje nas czterech. Ja, Janusz, Krystian i Jacek. W takim składzie pokonujemy wytyczoną trasę. Pierwsza pauza w Jejkowicach, gdzie musimy podbić nasze karty. Ta sama sytuacja ma miejsce przed Raciborzem na 25 km trasy. Następnie odbijamy na Rudy. W okolicy 30 km nasza średnia wynosiła lekko ponad 37,0k m/h. Za Rudami odbijamy na Stanicę, gdzie znajduje się ostatni punkt. Zbieramy pieczątkę i ruszamy w drogę powrotną tą samą trasą. Regularnie, co kilka kilometrów robimy zmiany. Jedzie się elegancko.

Peleton w akcji
Peleton w akcji © CFCFan

Po drodze mijamy innych uczestników maratonu. Bez problemu zbieramy dwie ostatnie pieczątki i mkniemy do mety. Na przed ostatnim podjeździe Jacek powoli traci do nas dystans. Jednakże później udaje mu się nas dojść. Ostatni, najgorszy podjazd jest w Niedobczycach, kilka kilometrów przed metą. Tam w trójkę odjeżdżamy Jackowi. W taki składzie razem docieramy na metę. Nasz czwarty kolega melduje się raptem 120 sekund po nas.

Na mecie
Na mecie © CFCFan

Oddajemy mapki i rozsiadamy się wygodnie na ławkach. Następne minuty mijają nam na regeneracji i debacie o różnych pierdołach. Czekamy aż do mety dojadą inni uczestnicy. Ok. 11.30 organizatorzy rozpalają ognisko. Od razu idziemy upiec sobie po kawałku kiełbasy.

Ognisko
Ognisko © CFCFan
Posiłek regeneracyjny
Posiłek regeneracyjny © CFCFan

Dodatkowo odbywają się również dwa konkursy (Żółwia jazda i dart), w których można wygrać bardzo atrakcyjne nagrody.

XX Maraton Sokoła
XX Maraton Sokoła © CFCFanXX Maraton Sokoła
XX Maraton Sokoła © CFCFan

Ok. 13.00 następuje rozdanie nagród za konkursy oraz medali za pierwsze 3 miejsca w każdej z kategorii (20 km, 50 km, 100 km). Zgodnie z regulaminem, w przypadku gdy grupa kolarzy razem przekroczy metę,  o kolejności decyduje losowanie. W ten sposób pierwsze miejsce zajmuje Janusz, drugie Krystian a ja trzecie. Podobna sytuacja była na dystansie 50 km.

Rozdanie nagród
Rozdanie nagród - dystans 50 km © CFCFan

Po rozdaniu nagród, większość uczestników wraca do domu. Podobnie czynię również ja. Razem z kolegami jadę do Świerklan a następnie przez Moszczenicę wracam do domu, gdzie melduję się o 14.00. 

Statystyki:
Dystans - 97,80km
Czas netto - 2h 44min 45s (35,61km/h)
Czas brutto - 2h 49min 00s (34,72km/h)

Podsumowując, bardzo fajna impreza. Świetna organizacja no i wpisowe 0 zł. Mogę ją zdecydowanie każdemu polecić :) Dzięki ekipie ze Świerklan za udział i wspólną jazdę :) Do następnego! :)  

MY LADIES

The Special One 23691 km
MTB 282 km
Złomek (Mater)
Accent 2455 km
Kellys 3805 km


Z ARCHIWUM X

Flag Counter