CFCFan

baton rowerowy bikestats.pl

ULTRAMARATHONS

PIĘKNY WSCHÓD 2016

MARATON PODRÓŻNIKA 2016

VII ŚLĄSKI MARATON ROWEROWY 2016

ONE-DAY TRIPS

Tour de Czechoslovakia

Kubalonka + Salmopol

Tour de Calisia

Czeskie Alpy

BALKANS

TOUR DE BELGRAD

LA VUELTA ROMANIA

MACEDONIA AND KOSOVO

CROATIA AND BOSNIA

ALBANIA AND MONTENEGRO

PORTUGAL & SPAIN

TRIP TO COIMBRA

FATIMA

TRIP TO LISBOA

ANDALUZIA AND ALGARVE

NORTH OF PORTUGAL


ZNAJOMI

wszyscy znajomi(18)

Dzień Niepodległości / The Independence Day

Piątek, 11 listopada 2016
Km: 401.40 Czas: 16:15 km/h: 24.70
Pr. maks.: 67.70 Temperatura: 6.0°C
Podjazdy: 7500m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


11 LISTOPADA 1918r.

Dziś Dzień Niepodległości. Jako szanujący to święto Polak, nie mogłem pójść na uczelnię, bo przecież mamy święto. Dlatego zdecydowałem się na mały rowerowy wypad. Cel: OCEAN :) 

The Independence Day of POLAND. I'm a good citizen of my country, so during this Friday I couldn't go for a classes. I had to make a small holiday :) So I decided to go for a bike trip. My goal: OCEAN ;) 

Przygotowania do wyjazdu ruszają w czwartek po zajęciach. Rower, kanapki, ciuchy - standard. O 20.00 kładę się spać na 3h. Coś tam poleżałem, trochę po drzemałem. Wstaję o 23.00. Na początek gotuję makaron. Potem piszę z kumplem, który wpadł odwiedzić nasz kraj. Pomagam mu ogarnąć transport z lotniska do centrum miasta :) W międzyczasie zjadam makaron razem z jogurtem. Później długi i żmudny proces ubierania kilku warstw ubrań. Echh. Jak ja tego nie lubię... W końcu o 00.20 jestem zwarty i gotowy. Czas wychylić nos za drzwi. Pierwszy kontakt. Brrrr. Po cholerę ruszasz na rower o tej porze? Dobrze się czujesz?? Niestety, nie czułem się dobrze i jakoś wygramoliłem się na zewnątrz. Ubieram dwie pary rękawiczek i o 00.30 ruszam w trasę. 

Preparations for a trip began at Thursday after my classes. First my girlfriend, next sandwiches and clothes - normal job. At 8.00 pm I went to sleep for about 3h. It wasn't perfect sleep but at least I rest a little. I woke up  at 11.00 pm. First I cooked some pasta. Later I had to help my friend, who came to visit my beautiful country. I helped him get from the airport to the city center durnig the night ;) In the meantime I ate my pasta with youghurt. At the end I had to dress all my clothes. It was horrible. Finally at 12.20 pm I was ready. I opened the door and suddenly I closed it. Brrr. It was cold outside. Why are you going for this stupid trip? Are you an idiot? Yes, I am :) So I opened a door once more and I left my flat. At 12.30 pm I started my long trip :)  


00:30

Tempo cały czas trzymam spokojne. Staram się ograniczać postoje. Nie ma co szaleć na podjazdach, bo człowiek się tylko nie potrzebnie spoci i będzie trzeba cierpieć na zjazdach. Kilometry mijają bardzo spokoje. Księżyc świeci, jest bardzo jasno. Pięknie widać gwiazdy. Na pierwszej z przełęczy trafiam na lekką mgłę. Później zjazd i jazda doliną. Tam również jest dość mgliście. Po 80km pierwszy siku - stop. Kieruję się na miejscowość Tabua. Po 100km robię postój obok jakieś apteki. Musiałem sprawdzić gdzie jechać, gdyż byłem w nieznanych mi jeszcze terenach. Korzystając z okazji, zjadłem jedną z kanapek.

At the beginning I was ridding very calm. Average about 26-27km/h. I decided to make shorter breaks. I couldn't ride fast because in that case I was sweating during climbing and freezing during downhill. Kilometers were passing also slowly. I was lucky because the moon and stars were perfect. At the first pass I met some fog. Later long downhill and I was ridding in a valley. It was very foggy there. After 80km I made a first pee-stop. After that I was heading to the Tabua City. After 100km I stopped again next to the pharmacy. I had to check where should I ride. BTW I ate one sandwich and took some photos ;) 





Mgła tej nocy była okropna. Czułem się jak bym jechał w ciągłej mżawce. Wszystko było mokre. Dodatkowo za miastem Tabua, przejeżdżałem przez okolicę, w której jest pełno jezior. To tylko potęgowało rozmiar mgły. Za miastem Mortagua zaliczam upadek :) Najlepsze jest to, iż przewróciłem się na podjeździe. Chwila nieuwagi i wpadłem do dość sporej koleiny. Spanikowałem i po chwili już leżałem na asfalcie... Coś ok. 7.15 zaczęło się przejaśniać.

The fog was horrible tonight. It was like a cycling in a light drizzle. All my clothes were wet. Additionally, I was passing by a distric with a lot of smaller and bigger lakes. After the Mortagua City I had a small accident :) The best thing is that I fell down when I was climbing :) An unguarded moment and I rode into the very big rut. I lost my head and in few seconds I kissed an asphalt... At about 7.15 am the sun slowly woke up. 



Zaliczyłem ostatni wielki podjazd i zacząłem zjeżdżać do miasta Cantanhede.

I climbed last time and I was heading to the Cantanhede City. 



Stamtąd czekała mnie już krótka i płaska droga nad sam ocean.

From that city, the way at the ocean was short and flat all the time. 



U celu melduję się o 9.00. Czyli w sumie dojazd z zajął mi 8h i 30min. Gdyby nie te okropne mgły, było by zdecydowanie szybciej. Nad oceanem robię sobie ponad godzinę przerwy. Pstrykam kilka fotek i cieszę się widokami. W końcu jestem na Erasmusie :)

I reached my goal at 9.00 am. So It took me 8h and 30min to get from Covilha to Mira. At the ocean I did a big break. More than 1h. I took a lot of photos and enjoyed the time. After all, I'm an ERASMUS student :) 







W drogę powrotną ruszam o 10.20. Teraz czeka mnie jazda pod lekki wiatr. Kilometry lecą zdecydowanie wolniej. W Cantanhede robię przerwę na lunch w Lidlu. Kupuję 6 kołaczyków, 2 batony, 2 soki (1L) i dwie puszki Coca-Coli.

At 10.20 am I left the beach. I was time to came back. This time I had to fight with wind so kilometers were passing much slower. In Cantanhede I did a lunch break in Lidl. I bought 6 units of bradstuff, 2 candy bars, 2 juices (1L) and tow cans of Coca - Cola. 


Lunch Break (Almost like homeless :)) 

Coś mnie dziwnie zamulało, więc dlatego Cola. Konsumuję 3 kołaczyki, przelewam soki do bidonów. W międzyczasie zauważyłem, iż moja tylna opona nie wygląda już najlepiej. Jako, iż miałem zapas w torbie, postanowiłem ją zjechać do końca. Po zmarnowaniu kolejnych 30 min, ruszam. Wracam dokładnie tą samą trasą. Widoki są znacznie lepsze niż w nocy.

I felt a bit tired, that's why I bought Coca-Cola. I ate a half of my stuff and poured juices into my water bottle. In the meantime, I detected that my rear tyre doesn't look good. But I had the second one in my bag, so I decided to destroy it comprehensively. I lost next 30 min for this break. I was ridding on the same route, as a few hours ago. 





Przy okazji robię fotkę koleinie, do której wpadłem w nocy.

BTW I took a photo of a rut, where I had a small adventure :p 


Portugalskie drogi / Portuguese roads...

W miejscowości Mortagua, moja dziewczyna powiedziała DOŚĆ!!! W takich butach jeździć nie będę!!! Dawaj mi tu nowe buciki. No i co poradzisz. Z kobietą nie wygrasz. Szybki pit - stop na wiadukcie i zmiana obuwia. Całość nie trwała najdłużej. Uwinąłem się 25 min. 

In Mortagua, my girlfirend told: ENOUGH!!! I don't like this shoes!! Give me a new one just now! :) What could I do? It is pointless to argue with a woman, so I did a fast PIT STOP and gave her new shoes. It took me about 25min. 


Przymierzalnia / Changing room


:(

Ale to nie koniec przygód na dziś. Na kolejnych kilometrach musiałem wbić na drogę ekspresową.

But It wasn't the end of my adventures for today. In one part of my route, I had to pass by Express Road, where officially you can't ride by bike :p 


I like it !!!

Niestety, na jednym ze ślimaków coś poszło nie tak i pomyliłem drogę. Najlepsze jest to, iż jechałem w dobrym kierunku, ale postanowiłem zawrócić, gdyż byłem pewien że to zły kierunek. No cóż. Za głupotę się płaci.

Unfortunately, at the one of crossroads somtething went wrong. I turned to fast and I got lost. The best thing is that I was ridding all the time in right direction but I decided to turn back, because I thought that I was ridding in wrong one... Well. You always have to pay for your mistakes... 


Droga Ekspresowa / The Express Road

O sowim błędzie dowiedziałem się jakieś 10km później. Na szczęście, znalazłem się na drodze, którą kiedyś jechałem do Coimbry. Nie pozostało mi nic innego, jak wrócić nią do domu. Kolejne kilometry bez historii. W międzyczasie, postanowiłem zmienić kocówkę wyjazdu. I tak w wiosce Santa Ovaia, odbiłem w lewo a nie w prawo. Powoli zaczynało się ściemniać. Dodatkowo bidony miałem już dawno puste. Zdecydowałem się na kolejny postój w Lidlu. Tym razem kupiłem tylko sok i wodę. Dodatkowo zjadłem resztę wcześniej kupionych wypieków i ubrałem wszystko co potrzebne do wali z zimnem. Ok. 17.30 ruszam na ostatni etap mojej wojaży. 

After 10 km I understood that I'm lost. Fortunately, I found another road, which I knew from my last trip to Coimbra. I had to come back home by this way. During next kilometers nothing special happend. I just decided to change the end of my route. In the village Santa Ovaia, I turned left. Slowly It started to get dark. I had empty water bottles also. So I made a break in Lidl again. This time I bought just water and juice. I ate the rest of my breadstuff and dressed warmer clothes. At 5.30 pm I started the last part of my trip. 

Najpierw dojeżdżam do miasta Seia, gdzie zapada już całkowity zmrok. Jestem tu pierwszy raz. Bardzo fajne miasteczko. Teraz czeka mnie ostatni, ciężki podjazd na 1420 m n.p.m. Zaczyna się on już w samy mieście. Cały czas spore nachylenie. Dużo ostrych ścianek. Z bagażem ponad 300km w nogach nie jest łatwo. Jednak krok po kroku pokonuję kolejne metry. Księżyc ponownie świetnie daje radę. Widok z podjazdu, na oświetlone nocą miasto robi wrażenie.

First I got to the Seia where I was caught by a night. I was there first time. Very nice city. Fianlly, I had to climb last time today. The uphill was not so long but very stiff. After more than 300km, it wasn't easy to climb at 1420 m o.s.l. But step by step I was cycling forward. The moon was beautiful again. Views for a cities also. 


Seia

W końcu wjeżdżam w łatwiejszą część. Na szczycie jestem o 19.30. Nareszcie. Teraz tylko długi zjazd serpentynami do Manteigas i prostka do domu przez Valhelhas. Jedzie się świetnie. Mam jeszcze siłę w nogach. Dodatkowo wiatr też pomaga. Szybko zaliczam dwa małe podjazdy i o 21.45 melduję się w domu. 

Finally I reached the last past of uphill. It is much easier than the beginning. At the top I was at 7.30 pm. At the last part I was going donw to Manteigas and later by Valhelhas to Covilha. I still had some power in my legs. The wind also helped me a little. Very fast I climbed at the last two hills and at 9.45 pm I was at home :) 

Ogólnie jestem trochę zmęczony, ale ni za bardzo. Biorę prysznic, szybka kolacja i idę na 2h do biblioteki. Trzeba sprawdzić jak tam nasi grali z Rumunią ;) Wygrana 3-0. I prawidłowo! Potem pogrzebałem jeszcze trochę w necie. Spać idę o 1.00. 

I was a little bit tired, but not so much. I took a shower, ate a dinner and went to the library for 2h. I had to chcek the result of football game - Romania vs Poland. We won 3-0!!! Good news ;) I went to sleep at 1.00 am. 

Wyjazd udany. Cel jaki sobie wyznaczyłem został zrealizowany. Zdobyłem nowe doświadczenia, jak jazda w gęstej mgle, której od dziś już nie będę lekceważył. Pogoda ponownie dopisała. Jeśli nie będzie padać, to nawet w grudniu można fajnie poszaleć, ponieważ ujemnych temperatur chyba tu nie spotkam :) 

It was a nice trip. I reached my goal. That's the most important. I also gained a new experience about the fog. The weather was good again. This is not the end for this year :) 



Dokładny dystans to 401,4 km. Na jednym z odcinków nie włączyłem Stravy :(


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa glebo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

MY LADIES

The Special One 23691 km
MTB 282 km
Złomek (Mater)
Accent 2455 km
Kellys 3805 km


Z ARCHIWUM X

Flag Counter