#1 STYCZEŃ / JANUARY
Czwartek, 19 stycznia 2017
Km: | 400.20 | Czas: | 15:00 | km/h: | 26.68 |
Pr. maks.: | 66.80 | Temperatura: | 10.0°C | ||
Podjazdy: | 4410m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
MISSION #1 STYCZEŃ / JANUARY
Pierwszy cel w tym roku. ZREALIZOWANY. 400km w Styczniu. Teraz będzie już z górki :D
The first goal in this year. DONE. 400 km in January. Now should be easier :D
Plan na ten wyjazd miałem już od kilku dni. Pogoda cały czas wyglądała dobrze. W końcu się zdecydowałem. Ruszam w czwartek z samego rana! W środę nie miałem czasu na przygotowania, więc wszystko musiałem zrobić w czwartek rano.
An idea for this trip, I have had since a few days. The weather frorecast was really good. So finally I decided. I'm going on Thursday in the morning! On Wednesday I was very busy, so I had to prepare everything on Thursday just before a trip.
GPS
Planowałem wstać o 5.30. Lecz jak zwykle zaspałem :( Wstałem o 6.30. Szybko gotuję makaron. W między czasie przygotowuję kanapki z serem i ketchupem na drogę. Ugotowany makaron standardowo mieszam z jogurtem, rodzynkami i dżemem dyniowym. Podczas jedzenia makaronu pakuje torbę pod siodłową. Narzędzia, bułki, portfel i power bank. Chyba mam wszystko. W końcu mogę się ubrać. Dwie koszulki termoaktywne, polar, cienka kurtka i bluza rowerowa. Do tego dwie pary kaleson i spodenki rowerowe. Na stopy zakładam nowe skarpety DexShell oraz ochraniacze na buty. Całość uzupełniają nakolaniki, kominiarka oraz dwa buffy. Na koniec rzecz najważniejsza. Rękawiczki. Na początek tylko 2 pary ale jak coś, trzecia czeka w pogotowiu. Tak przygotowany o 8.30 ruszam na trasę.
I wanted to wake up at 5.30 am. But I overslept :( I woke up at 6.30 am. Very fast I cooked my pasta. Meantime I was doing my sandwiches with cheese and ketchup. Cooked pasta I ate with yoghurt, raisins and pumpkin jam. I also prepared my saddle bag, tools, wallet and power bank. I thnik I have everything. Finally I can get dressed. Two T-shirts, polar, windbreaker and my cycling T-shirt. Next two pairs of long underwears and cycling shorts. I also wore my new socks from DexShell and special protection for my shoes. Later I put on my head balaclava and helmet. At the end I wore two pairs of gloves (the third one was in my bag). Now I was ready to go :) I left my flat at 8.30 am.
Najpierw jadę dobrze znanymi mi drogami. Przez Carię docieram do drogi łączącej Sabugal i Penamacor.
First I was passing by well knowns roads for me. Nothing special. Via Caria I got to the route between Sabugal and Penamacor.
Tam odbijam w kierunku tego drugiego miasta. Pogoda jest ok. Na początku było mi trochę zimno, lecz podjazdy skutecznie mnie rozgrzały. Temperatura w okolicy 7 - 8 stopni. Na szczęście niebo czyste. Więc słońce mogło pracować na 100%.
Today I was cycling to Penamacor. The weather was ok. At the beginning it was a bit cold, but during the uphills I warmed up very fast. The temperature about 7 -8 dergee. No cloulds. So the sun was working in 100%.
W mieście Penamacor odbijam na Salvador. Od teraz jadę już po nieznanych mi do tej pory asfaltach. Drogi bardzo spokojne. Widoki też bardzo fajne. Po 60 km krótki siku-stop.
In Penamacor I turned to Salvador. Now I was cylcling on the unkowns areas. I have never been there. But roads and views were nice. It was very calm district. After 60 km I did a first, short pee-stop.
Po pokonaniu fajnego zjazdu melduję się w Monsato. Pogoda miodzio.
After a crazy downhill I got to Monsato. Weather was perfect :)
Teraz kieruję się na Hiszpanię. Wiatr trochę mi pomaga, więc kilometry lecą mi dość szybko. Granicę przekraczam w miejscowości Monfortinho. Temperatura spoko. Około 14 stopni.
Next I was heading to Spain. I had a tailwind, so kilometers were passing rather fast. I passed the boarder in Monfortinho. Teperature was equal about 14 degree.
Po przekroczeniu granicy moim oczom ukazuje się typowy, Hiszpański krajobraz. Duże, otwarte przestrzenie. Niesamowite.
It wasn't hard to guess, that I was in Spain. Around me was typical, Spanish landscape. Amazing, huge, open areas. I like it!
Do tego długie proste i małe ale częste podjazdy.
Additionally, here routes are striaight but full of small hills, which are very annoying.
Szybko mijam miasta Zarza la Mayor i Piedras Alabas. Duże odległości pomiędzy miastami (często nawet 40-50 km) to duży problem szczególnie latem. Dziś nie ma to dla mnie znaczenia. W końcu docieram do Parku Narodowego Tejo. Znajduję się on w okolicy rzeki Tejo, która uchodzi do Oceanu Atlantyckiego w Lizbonie.
I passed via cities like Zarza la Mayor and Piedras Alabas. In this part of Spain, the distance between two neighbour cities is rather big. That's really a big problem during the summer. Today I wasn't important. I wasn't drinking so much. At last I got to Tejo National Park. It is placed next to the Tejo River, which pass via Spain and Portugal.
W miejscowości Alcantara, moim oczom ukazuje się widok niesamowitego mostu. Most Alcantara. Zbudował go w latach 104 - 106 n.e. architekt Gajusz Juliusz Lacer i od momentu ukończenia jego budowy most nie zmienił się. Potwierdza on tylko geniusz Rzymskiej myśli technicznej oraz potęgę tegoż imperium. Sam most wygląda niesamowicie. Mam nadzieję, że poniższe zdjęcia oddają chociaż trochę jego uroku.
In Alcantara City I saw and amaizing stuff. The Alcantara Bridge. It is awesome construction. It was built between 104 - 106 AD by an architect Gajusz Juliusz Lacer. Since that time, it is still the same. It just confirms, that The Roman Empire was incredible. The bridge looks fantastic. In my opinion, once of the best bridges I have ever seen. And to be honest, I have seen a lot of them :D
Loading test - PASSED!!!
Co ciekawe, z mostu świetnie widać dużą zaporę na rzece Tejo. A więc w jednym miejscu mamy zderzenie nowoczesności z historią. Coś niesamowitego.
The interesting thing is, that next to this bridge, we have another amazing construction. It is a big dam on Tejo River. So we have perfect conection of modern and old genius.
Po jakiś 30 min przerwy w okolicy tej pięknej budowli, ruszam w dalszą drogę. Najpierw podjazd, gdyż byłem w dolinie. Za miastem Alcantara mijam dwóch sakwairzy. To jedyni rowerzyści jakich dziś spotkałem. Następne kilometry to spokojna jazda w kierunku Valencii. Krajobraz cały czas bardzo podobny. Widoki niesamowite.
After about 30 min of break, I rode further. First I had to climb, because I was in valley. When I passed via Alcantara City I met two other cyclists. They were traveling around Spain and Portugal. Now I was heading to Valencia. Landscape was very similar all the time but still beautifull.
Po drodze mijam jeszcze wioskę Membrio, przed którą natknąłem się na inny stary most, który obecnie nie jest już w użytku. Obok zbudowano nową drogę.
Next to the Membrio Village I passed next to the another old bridge. It wasn't so impressive as Alcantara Bridge, but also nice.
W końcu docieram do Valencii.
Finally I got to Valenica :)
Szybko staram się znaleźć jakiś sklep, gdyż po 200 km skończyła mi się woda w bidonach. W sumie, wypiłem 2 l na 200 km. Odnajduję jakiś mały sklepik, w którym za 1,95€ kupuję 2l soku pomarańczowego. Umm. Nareszcie coś dobrego do picia :)
There I was trying to find a shop, because after 200 km my water bottles were empty. I drunk 2l of water for 200 km. Good result. I found small shop, where I bought 2 l of orange juice. It was that! Umm. I paid 1,95€ but I could pay even twice more in that time :D
Teraz czekają mnie już ostatnie kilometry po hiszpańskiej stronie. Jak zawsze, koniec jest najgorszy, więc muszę zaliczyć ostatni podjazd. Przy granicy rozciągają się małe góry, które bardzo fajnie wyglądają w promieniach zachodzącego słońca.
Slowly I was leaving Spain. Of course, it didn't wanna let me go, so first I have to climbat the small pass. It wasn't easy. Landscape also has changed a little. It was more hills and mountains around.
Na granicy panuje totalna cisza. Kilka opuszczonych budynków i to wszystko.
At the border was a total silence. Some old, abandoned buildings and that's all.
Już po stronie portugalskiej przemierzam tereny innego Parku Narodowego Serra do Sao Mamede. Również świetne miejsce. Fajne widoczki, zamki na szczytach niedostępnych gór.
In Portugal I was passing via other National Park Serra do Sao Mamede. Also very beautiful place. Nice views, castles at the top of mountains.
Kierując się znakami drogowymi, jadę na Portalegre. W miejscowości Sao Salvador, wykonuję niezaplanowany skrót, który oferuje mi świetny zjazd w blasku zachodzącego słońca.
I was following road signs to Portalegre. In a small village Sao Salvador, I made a mistake and turned to the wrong street. I did'n know that. But finally I was even better route that I have planned before. I discovered a beauty downhill. It was nice especially douring the sunshine.
Dzięki niemu, melduję się w Portalegre kilkanaście minut szybciej. Od razu jadę w stronę Lidla. Po drodze robię kilka fotek.
Thanks that mistake, I was in Portalegre a few minutes earlier. I like such mistakes! Now I was ridding to Lidl for shopping. I took some photos, when I was passing via city.
Sklep odnajduję bez większych problemów.
I found my fav shop without any problems.
Odstawiam rower w środku i idę na zakupy. Dziś kupuję 6x Pastel de Nata, 3x croissant, 1x puszka Coca-Coli oraz 2,5 l soku. Przy kasie czeka na mnie długa kolejka, więc 1/3 prowiantu zjadłem, niż została skasowana. Resztę konsumuję już przy rowerze.
I left my bike mext to the front doors and went for a shopping. I bought 6x Pastel de Nata, 3x Croissant, 1x can of Coca-Cola and 2,5 l od juice. A queue was very long, so I ate almost 1/3 of my stuff when I was waiting :D The rest I ate with my beauty.
Na dalszą drogę zostawiam sobie 2 x Pastel de Nata, Croisssant oraz ostaną kanapkę mojej roboty. Napełniam bidony do pełna, zakładam trzecią parę rękawic i niczym RoboCop ruszam w kierunku Castelo Branco. Jest godzina 18.30, więc na dworze panuje ciemność.
For the last part of my trip I took 2x Pastel de Nata, Croissant and the last sandwich. I poured juice into my water bottles, wore the third pair of gloves and like a RoboCop I rode to Castelo Branco. It was 6.30 pm and completely dark outside.
Następne kilometry to jazda drogę N18 przez takie miasta jak Alpalho i Nisa. Za tym drugim czeka mnie świetny zjazd a następnie długi podjazd. Później znów zjazd i tak oto w Vila Velha de Rodoa po raz drugi przekraczam rzekę Tejo. Znajduje się tam bardzo fajny most, który jest świetnie podświetlony. Nocą wygląda imponująco. Następne kilometry to walka z wiatrem i podjazdem aż do samego Castelo Branco. Tam postanawiam zrobić sobie pauzę w MC Donald. Jest godzina 22.00, a nie się nigdzie nie śpieszy. Kupuję 2 ciastka jabłkowe i Cappuccino.
During the next kilometers I was following the route N18. I passed via Alpalho and Nisa. After that second city I found long and fast downhill. But later I had to climb during 5 km. Later next downhill and I passed Tejo River the second time today. I was passing this river via nice bridge. It looks incredible during the night. Later I was heading to Castelo Branco. It was horrible. All the time up and I had to fight with front wind. But I got to this big city, which I don't like too much. It looks very strange. I saw a open MC Donald and I decided to do a break. It was 10.00 pm so I had a lot of time. I bought two apple pie and Cappuccino.
Do tego zjadam resztę mojego asortymentu. Trochę się tam zasiedziałem. Na ostatni etap mojej podróży ruszam o 23.00. Teraz drogę znam już na pamięć. Cały czas walczę z czołowym wiatrem. Nie jest on specjalnie silny, ale jednak daje w kość. Kilometry lecą bardzo powoli. Dodatkowo potrzebowałem wielu kilometrów, aby się ponownie rozgrzać. W sumie, ten postój w MC Donaldzie można uznać za zbędny. W końcu docieram do ostatniego podjazdu. Szybka wspinaczka na masyw Serra da Gardunha i jeszcze szybszy zjazd do Fundao. Przez miasto okrężną drogą, tak aby zbliżyć się do 400 km. Później już szybka prosta i jestem w Covi. Na liczniku 392 km. No cóż. Trzeba dokręcać. Kilka pętli pomiędzy rondami, podjazd przez centrum i tuż pod moim mieszkaniem licznik wskazuje 400,2 km. Udało się! Zdanie wykonane! Teraz tylko ciepły prysznic, gdyż trochę zmarzłem. Ledwo czuję wszystkie 21 palców :D
Additionally I ate the rest of my stuff. Time was passing and I was sitting. After 1 hour of break, I left this sweet nest. It was soo cold outside. The last stage of a trip I know very well. I was cycling here many times already. I was fighting with wind so kilometers were passing so slowly. It was very boring... I also had to warm up at the beginning. It was the worst thing. Now I can say, that this break in MC Donald was a mistake. Finally, I got to Serra da Gradunha. The last climb and later long downhill to Fundao. All of my fingers were frozen. All of them! 21! Brrrr. When I came to Covilha, I had 392 km. So I had to do some more circles around the city. When I got to my flat, I saw this magic number --> 400,2 km!!! YES!!! Mission completed! ASAP I took a hot shower. It was the best thing in that moment :D
Coś tam zjadłem na kolację i o 3.30 kładę się spać.
I ate something for a dinner and at 3.30 am I went to sleep.
Wyjazd super. Przypadkiem trafiłem na kilka bardzo ciekawych atrakcji. Widoki jak zawsze na poziomie. O to tu się nie trzeba martwić. Pogoda również świetna. Nie pozostaje nic innego, jak pedałować dalej. To by było na tyle.
A trip was awesome. Accidentally I found some very atractive places. Views were also very nice, but it is normality here. I don't have to care about that, whereever I go. Weather? Perfect too. So, now I just have to plan next trip. Time is passing. I can't waste it ! ;)
DO NASTĘPNEGO!
SEE YOU!
SEE YOU!
komentarze
Też mnie zdziwił ten ubiór.
Ale chętnie bym się dowiedział co ubiera (marki) kolega vuki na takie długie trasy, bo to z kolei dla mnie za mało. Arecki - 10:24 środa, 25 stycznia 2017 | linkuj
Ale chętnie bym się dowiedział co ubiera (marki) kolega vuki na takie długie trasy, bo to z kolei dla mnie za mało. Arecki - 10:24 środa, 25 stycznia 2017 | linkuj
Nie porównuję do siebie, tym bardziej, że jest wielu lepszych, zwłaszcza emeryci na Ukrainach (!), ale czegoś podobnego to w życiu nie widziałem i nie czytałem. :O
mors - 23:01 sobota, 21 stycznia 2017 | linkuj
Z takim wytrenowaniem i możliwościami treningowymi to na MRDP zmiażdżysz całą konkurencję ;)
wilk - 20:34 sobota, 21 stycznia 2017 | linkuj
Też nie rozumiem ubioru, jeżdżę tylko w jednych spodniach a na górę jedna koszula termoaktywna i kurtka lekka ale nie przypuszczająca wiatru. Tak było i dziś przy 0 st. C. Oczywiście dystans zacny!
vuki - 18:41 sobota, 21 stycznia 2017 | linkuj
W takij wiosennej temperaturze te 400 to jednak słabo hehe dalij czekom na jakieś 500-600-700, w końcu żeś jest ultras :)
gustav - 09:41 sobota, 21 stycznia 2017 | linkuj
Widoczki pierwsza klasa, o asfaltach nawet nie wspominam ;p Miodziooo.
Marik1982 - 06:59 sobota, 21 stycznia 2017 | linkuj
Taki marzec raczej a nie styczeń ale i tak gratki :)
Pidzej - 01:14 sobota, 21 stycznia 2017 | linkuj
:OOO Garderoba jak na -10*C, bez kitu, o co tu chodzi? :>
No i czemu te krainy są takie wymarłe... mors - 23:53 piątek, 20 stycznia 2017 | linkuj
Komentuj
No i czemu te krainy są takie wymarłe... mors - 23:53 piątek, 20 stycznia 2017 | linkuj