CFCFan

baton rowerowy bikestats.pl

ULTRAMARATHONS

PIĘKNY WSCHÓD 2016

MARATON PODRÓŻNIKA 2016

VII ŚLĄSKI MARATON ROWEROWY 2016

ONE-DAY TRIPS

Tour de Czechoslovakia

Kubalonka + Salmopol

Tour de Calisia

Czeskie Alpy

BALKANS

TOUR DE BELGRAD

LA VUELTA ROMANIA

MACEDONIA AND KOSOVO

CROATIA AND BOSNIA

ALBANIA AND MONTENEGRO

PORTUGAL & SPAIN

TRIP TO COIMBRA

FATIMA

TRIP TO LISBOA

ANDALUZIA AND ALGARVE

NORTH OF PORTUGAL


ZNAJOMI

wszyscy znajomi(18)
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2016

Dystans całkowity:1617.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:68:09
Średnia prędkość:23.74 km/h
Maksymalna prędkość:80.10 km/h
Suma podjazdów:17759 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:134.82 km i 5h 40m
Więcej statystyk

Ustawka

Wtorek, 30 sierpnia 2016
Km: 100.20 Czas: 03:01 km/h: 33.22
Pr. maks.: 55.70 Temperatura: 26.0°C
Podjazdy: 611m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


Szybka ustawka zorganizowana przez fejsbuka. Z domu wyjeżdżam o 16.15.  O 16.50 spotykam się z Januszem i Tomkiem obok MC Donalda w Wodzisławiu. W trójkę jedziemy do Mszany. Po drodze odłącza się od nas Tomek, który jedzie na swoją ustawkę do Rydułtów. 5 min przed czasem jesteśmy na ugadanym wcześniej skrzyżowaniu w Mszanie. Tam dołączają do nas Mariusz i Piotrek. Wspólnie kręcimy przez Gołkowice, Czechy, Marklowice, Pielgrzymowice aż do Żor. Jechało się idealnie. Pogoda świetna. Trasa, której autorem był Janusz też elegancka. Za Żorami rozdzielamy się na dwie dwójki. Każdy jedzie w kierunku swojego domu. Ja jadę przez Rój aż do Świerklan. Tam żegnam Janusza i ruszam w kierunku domu. Na podwórku melduję się coś ok. 19.30. Świetna ustawka, świetny trening, świetna ekipa. Do następnego ;) 

Rajza na MTB

Piątek, 26 sierpnia 2016
Km: 33.90 Czas: 01:58 km/h: 17.24
Pr. maks.: 43.60 Temperatura: 28.0°C
Podjazdy: 155m Sprzęt: MTB Aktywność: Jazda na rowerze


Szybki wypad na MTB. Trzeba było zrobić sobie małą przerwę od szosy. Jadę w kierunku rzeki Piotrówki. W pewnym momencie zahaczam w spory kamień, co powoduje pierwszą dziś glebę. Następnie wzdłuż rzeki dojeżdżam do granicy. Asfaltami docieram do wału, który biegnie wzdłuż Olzy. Po drodze mijam Janusza, który pędził na szosie. Wałem nie jedzie się źle. Minus jest taki, iż wszędzie rośnie spora trawa. W końcu dojeżdżam do mostu i przejeżdżam na drugą stronę. Tam natrafiam na lepszą ścieżkę. Jedna wspinaczka na wał a potem szalony zjazd. W końcu melduję się pod elektrownią i odnajduję świetną ścieżkę, która biegnie wzdłuż Olzy po stronie czeskiej. Jadę nią aż do Vernovic. Tam wracam do Polski i kręcę się przy autostradzie. W pewnym momencie muszę pokonać małą rzeczkę. Przy zjeżdżaniu do koryta zaliczam drugi upadek. Woda jest na tyle wysoka, iż podczas przejazdu zmoczyłem oba buty. Ostatnie kilometry to przejazd przez Olszyny a następnie jazda na Podgórnik. Krótka zabawa na leśnych ścieżkach i powrót do domu. Ogólnie to fajna zabawa i dobry przerywnik pomiędzy szosowymi wypadami.

 

Relax - Pogoria III

Czwartek, 25 sierpnia 2016
Km: 109.60 Czas: 04:09 km/h: 26.41
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 25.0°C
Podjazdy: 540m Sprzęt: Accent Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś pełny relaks. Zaraz po pracy siadam na rower i ruszam w trasę. Cel to zbiornik wodny Pogoria III położony w Dąbrowie Górniczej. Pogoda idealna. Słonecznie ale nie za ciepło. Jadę przez Zabrze, gdzie mijam stadion Górnika.

Stadion Górnika Zabrze
Stadion Górnika Zabrze © CFCFan

Następnie kieruję się na Bytom, Czeladź i Będzin. W tym ostatnim mieście mijam bardzo fajny zamek.

Zamek w Będzinie
Zamek w Będzinie © CFCFan

W końcu docieram do Dąbrowy. Mijam bardzo fajne centrum handlowe i zgodnie ze znakami, odbijam w lewo na Pogorię III. Po drodze robię  jeszcze szybki postój w Biedronce. Następnie fajną ścieżką docieram pod zbiornik. Zastaję tam świetną plażę, molo i stosunkowo duży tłum ludzi.

Pogoria III - Molo
Pogoria III - Molo © CFCFanPogoria III
Pogoria III © CFCFanPogoria III - deptak
Pogoria III - deptak © CFCFan

Czekam kilka sekund na kumpla. Gdy się zjawia, jedziemy na plaże, która jest położona w fajnym miejscu. Wokół jeziora prowadzą liczne ścieżki rowerowe. Idealne miejsce na letni wypoczynek. Ponoć w weekendy jest to całą masa ludzi. Siadamy na plaży i gadamy o pierdołach do 21.00.

Mała plaża nad zbiornikiem
Mała plaża nad zbiornikiem © CFCFan

Gdy robi się ciemno, ruszam w drogę powrotną. Kumpel robi za przewodnika aż do Zagórza, gdzie skręca w stronę domu. Dalej muszę jechać sam. Nie jest to do końca bezpieczne, gdyż jestem w Sosnowcu. Na szczęście jakoś dojeżdżam do granicy z Mysłowicami. Tam szybka kontrola, pieczątka w paszporcie i mogę jechać. Lecę prosto na Mikołów. Z każdą minutą robi się coraz zimniej. Przed Mikołowem krótka wizyta u innego kumpla i lecę DK44 prosto na Gliwice. Po drodze robię jeszcze krótki postój na stacji, gdyż padły mi baterie w lampce. Przejeżdżam przez świetnie oświetlony węzeł autostrad A1 i A4. W akademiku melduję się kilka minut po 23.00.






Runda wokół Gliwic

Środa, 24 sierpnia 2016
Km: 92.20 Czas: 02:55 km/h: 31.61
Pr. maks.: 45.90 Temperatura: 25.0°C
Podjazdy: 412m Sprzęt: Accent Aktywność: Jazda na rowerze


Szybka rundka po robocie. Pogoda elegancka. Na obiad ryż, jogurt i dżem malinowy. Potem szybkie pakowanie niezbędnego ekwipunku i o 17.55 ruszam w trasę. Najpierw lecę na Rudę Śląską, potem Chudów i Knurów. Ostatnie kilometry dokręcam wzdłuż autostrady A4 i trochę po Gliwicach. Podczas przejazdu nic ciekawego nie miało miejsca. Taki sobie zwykły, mały trening :) 

Accent gotowy do akcji
Accent gotowy do akcji © CFCFan


Gliwice - Godów - Gliwice

Wtorek, 23 sierpnia 2016
Km: 107.80 Czas: 03:23 km/h: 31.86
Pr. maks.: 58.00 Temperatura: 24.0°C
Podjazdy: 706m Sprzęt: Accent Aktywność: Jazda na rowerze


Szybka wizyta w domu. Ruszam po pracy o 16.30. Pogoda idealna na rower. Wiatr lekko w plecy. Jadę przez Rybnik i Radlin. O 18.10 jestem w domu.



Szybki obiad i jadę samochodem do fotografa we Skrzyszowie. Tam robię zdjęcia, wsiadam na rower i ruszam do Gliwic. Mam 90 minut czasu, gdyż ugadałem się z kumplami o 20.45 na meczu Legii. Po drodze zajeżdżam pod Bazylikę w Rybniku, gdzie uzbierała się już znaczna grupa osób, która czeka na przyjazd Gustav'a. Niestety, nie mam czasu i ruszam przed siebie. Dodatkowo, muszę się śpieszyć, gdyż nie mam oświetlenia a o 20.30 jest już ciemno. Po drodze mijam wóz techniczny rybnickiego ultra kolarza. Szybki telefon i składam mu gratulacje. Dystans 1400km jazdy NON STOP bez snu osiągnął za Tarnowskimi Górami.

                                                                       GRATULACJE I OGROMNY SZACUNEK!!!

Gdy wjeżdżam do Gliwic, jest już ciemno. Na rynku melduję się punktualnie o 20.45. Potem oglądamy mecz (Legia - Dundalk 1-1) i po 23.00 wracam do akademika. 

Eskorta dla Gustav'a podczas 1400km NON STOP !!!

Sobota, 20 sierpnia 2016 Uczestnicy
Km: 162.50 Czas: 06:10 km/h: 26.35
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C
Podjazdy: m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


Plan na ten dzień był już znany od dawna. Towarzyszyć Gustav'owi na pierwszych kilometrach, podczas próby bicia rekordu jazdy bez snu, czyli 1400km NON STOP na rowerze :) Zachęcam do wizyty na jego fanpage, gdzie jest relacja live z trasy :)

1400 km NON STOP by Gustav

Wstaję punktualnie o 7.30. Nie jest to łatwe po wczorajszym wypadzie na Pradziad, który zakończyłem o 1.15. A następnie oglądałem jeszcze mecz piłki ręcznej POLSKA - Dania, w którym musiała być jeszcze dogrywka :) Ostatecznie poszedłem spać o 3.30. Na śniadanie jem miskę grysiku, pakuję co trzeba do kieszonek w koszulce i o 8.30 ruszam do Wodzisławia pod MC Donald. W Skrzyszowie mijam remont drogi, trwa on już kilka miesięcy a końca nie widać :)

Remont drogi w Skrzyszowie
Remont drogi w Skrzyszowie © CFCFan

Kilka minut przed 9.00, melduję się na miejscu zbiórki. Spotykam tam Karolinę. Czekamy kilka minut na jeszcze jednego zawodnika, lecz się nie pojawia. Ruszamy na Rybnik. Po kilkunastu metrach wspólnej jazdy, spotykamy lekko spóźnionego Marcina. I tak oto w trzyosobowym składzie mkniemy do Rybnika pod Bazylikę. Na miejscu jesteśmy kilka minut po 9.30. Spotykam tam kilku znajomych (Paweł J., Krystian, Emil, Paweł G.).

WTF?? Tour de Rybnik??
WTF?? Tour de Rybnik?? © CFCFan

Wszyscy żywiołowo dyskutują o wyczynie, jaki postawił przed sobą gustav oraz czekają na jego przybycie. W końcu następuje moment kulminacyjny. Przed Bazylikę zajeżdża Mr. Unstoppable i jego samochód techniczny.

Mr. Unstoppable
Mr. Unstoppable © CFCFan

Samochód supportu
Samochód supportu © CFCFan

Maszyna
Maszyna © CFCFan

Motywator
Motywator © CFCFan

Licznik wyzerowany :)
Licznik wyzerowany :) © CFCFan

Następuje obowiązkowa sesja fotograficzna, wywiady do radia oraz pożegnanie.

Zdjęcia, wywiady itp., itd
Zdjęcia, wywiady itp., itd © CFCFan

O 10.07 gustav rusza w trasę. Większość z osób, które stawiły się pod Bazyliką, postanawia mu towarzyszyć na pierwszych kilometrach. Tak oto tworzy się świetny peleton.

Peleton na trasie
Peleton na trasie © CFCFan

Fotka z mistrzem
Fotka z mistrzem © CFCFan

I resztą peletonu
I resztą peletonu © CFCFan

W takim składzie jedziemy aż do okolic Wielopola. Tam odłącza się ekipa ze Świerklan i zostaje nas pięciu oraz Rybnicki Terminator.

Lecimy na Gliwice
Lecimy na Gliwice © CFCFan

Spokojnym tempem, około 26,0 km/h pokonujemy kolejne kilometry. Jedzie się świetnie. Docieramy do Gliwic. Tam krótka pauza na stacji w celu regulacji siodełka i ruszamy dalej na Olesno.

Krótka pauza na Shell'u w Gliwicach
Krótka pauza na Shell'u w Gliwicach © CFCFan

Jedziemy wspólnie z gustav'em, aż do miejscowości Toszek. Tam musimy się rozstać. Gustav rusza samotnie nad Morze Bałtyckie, a my w piątkę nad nasze śląskie morze (czyt. Zalew Rybnicki). 

                                           POWODZENIA MAJSTER!!! NEVER, NEVER GIVE UP!!!


Nasza ekipa robi szybkie zakupy w sklepie na rynku w Toszku, o którego istnieniu wcześniej nie wiedziałem :)

Toszek - zakupy
Toszek - zakupy © CFCFan

Toszek - rynek
Toszek - rynek © CFCFan

Autorem drogi powrotnej został Paweł. Najpierw poprowadził nas w kierunku wioski Ujazd. Tam odbiliśmy w świetną drogę, która prowadziła przez spory las.

Lecimy na Rudy
Lecimy na Rudy © CFCFan

Tak znaleźliśmy się w Kotlarni, gdzie Paweł zabrał nas na fajną, żwirową, leśną ścieżkę. No, może nie była idealna na szosę, ale jakoś daliśmy radę.

Tego fragmentu trasy lepiej nie wspominać
Tego fragmentu trasy lepiej nie wspominać © CFCFan

Na szczęście, druga część tej ścieżki to fajny odcinek pokryty asfaltem. Tak docieramy do Rud. Stamtąd szybka jazda w stronę Rybnika. Niestety, ulica Rudzka wciąż jest w remoncie, dlatego musieliśmy się kilka razy zatrzymać na światłach.

Przewodnik na czele. Tym razem wybrał idealną drogę
Przewodnik na czele. Tym razem wybrał idealną drogę © CFCFan

Przed Orzepowicami, Emil odbija w kierunku Czerwonki. W taki sposób zostaje nas tylko czterech. Za przewodnika dalej robi Paweł. Prowadzi nas jakimiś małymi drużkami do Radlina. Muszę przyznać, iż nie miałem pojęcia, gdzie jestem :) Po drodze zaliczamy dwie strome ścianki, na których niczym Maja Włoszczowska na olimpiadzie, naszą męską trójkę objeżdża Karolina. W Radlinie żegnamy się z Pawłem i lecimy na Wodzisław. Peleton ostatecznie rozbija się na pierwszym wodzisławskim rondzie. Każdy z nas jedzie w swoją stronę. Karolina na Wodzisław, Marcin na Marklowice a ja prosto na Turzę Śląską. Wjeżdżając do swojej rodzinnej miejscowości, mijam świetne dekoracje dożynkowe. Wszystko dlatego, iż właśnie dziś organizowane są coroczne Gminne Dożynki.

DOŻYNKI GMINNE 2016 Godów
DOŻYNKI GMINNE 2016 Godów © CFCFan

DOŻYNKI GMINNE 2016 Godów
DOŻYNKI GMINNE 2016 Godów © CFCFan

DOŻYNKI GMINNE 2016 Godów
DOŻYNKI GMINNE 2016 Godów © CFCFan

Dożynki Gminne 2016 GODÓW
Dożynki Gminne 2016 GODÓW © CFCFan

W domu jestem kilka minut przed 16.00. Idealne zdążyłem na mecz Watford vs CHELSEA FC :)

Dzięki całej ekipie. Jazda w grupie jest zdecydowane lepsza od samotnego nabijania kilometrów. Do następnego!!! A teraz wszyscy na FB i ostro dopingujemy GUSTAV'A!!!

                                                                       1400 km NON STOP by Gustav 





Czeskie Alpy

Piątek, 19 sierpnia 2016
Km: 386.10 Czas: 15:24 km/h: 25.07
Pr. maks.: 72.00 Temperatura: 25.0°C
Podjazdy: 5587m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


CZESKIE ALPY

Wolny piątek, świetna pogoda. Decyzja mogła byś tylko jedna. Celem wyjazdu było zaliczenie trzech, fajnych górek w Czechach. Pierwsza to przełęcz Cervenohorske Sedlo (1013 m.n.p.m), następnie szczyt Dlouhe Strane (1353 m.n.p.m) oraz Praded (1491 m.n.p.m).

Wyjazd zaplanowałem na 5.00 w piątkowy poranek. Niestety, poszedłem spać dość późno, co spowodowało, iż wstałem dopiero o 4.30. Musiałem jeszcze dokończyć pakowanie podstawowego ekwipunki, zjeść śniadanie oraz ubrać niezbędne ciuchy.

Śniadanie
Śniadanie (makaron, kakao, jogurt, dżem malinowy) © CFCFan

Wszystkie te czynniki spowodowały, iż z  domu wyruszyłem dopiero o 6.00. Dodatkowo, musiałem jeszcze skoczyć do rzeźni, aby zakupić kabanosy. W końcu o 6.15 ruszyłem w kierunku Raciborza. Początkowo było mi trochę zimno, lecz w okolicach 7.00 temperatura wzrosła i jechało się już dobrze. Trzymałem solidne tempo ponad 30 km/h.

Odra w Raciborzu
Odra w Raciborzu © CFCFan

Za Raciborzem natrafiłem na remont fatalnego odcinka drogi. Nareszcie się za niego wzięli.

Racibórz - remont drogi
Racibórz - remont drogi © CFCFan

Odbijam na Pawłów i bocznymi drogami dojeżdżam do  DK38, którą lecę na Głubczyce. Mijam typowy dla tych rejonów rolniczy krajobraz.

Pola opolszczyzny
Pola Opolszczyzny © CFCFanDrogi opolszczyzny
Drogi Opolszczyzny © CFCFan

W między czasie zaczęło się trochę chmurzyć. Spadło na mnie kilka kropel deszczu. Na szczęście na strachu się skończyło. W Głubczycach lekkie problemy nawigacyjne, które jednak szybko udało mi się rozwiązać. I tak znów fajną, boczną drogą jechałem do przejścia granicznego w Pomorzowiczkach.

W drodze na Czechy
W drodze na Czechy © CFCFanGóry w Czechach
Góry w Czechach © CFCFan

Tam przekraczam granicę i robię 5 min pauzy na ciastko i siku.

Granica Polsko - Czeska
Granica Polsko - Czeska © CFCFan
Ładne widoki
Ładne widoki © CFCFan

W Czechach od razu poprawia się jakość dróg. Dodatkowo znacznie spada ilość samochodów. Widoki również są dużo lepsze.

Puste i spokojne czeskie drogi
Puste i spokojne czeskie drogi © CFCFan

Po kilku kilometrach za granicą zaczynają się pierwsze podjazdy. Na liczniku wybija mi również 100 km, które zgodnie z początkowym założeniem pokonałem ze średnią 30,1 km/h. Pierwsza część treningu zaliczona :) Pierwszy podjazd nie jest stromy. Jest za to bardzo długi. Cały czas towarzyszą mi świetne widoki oraz coraz mocniej grzejące słońce. W końcu melduję się na szczycie. Jest z tamtą fajny widok na miejscowość Zlate Hory.

Na szczycie pierwszego podjazdu
Na szczycie pierwszego podjazdu © CFCFanNa szczycie pierwszego podjazdu
Na szczycie pierwszego podjazdu © CFCFanZlate Hory
Zlate Hory © CFCFan

Czeka mnie super zjazd do tegoż fajnego, turystycznego miasteczka.

Zjazd
Zjazd © CFCFan

Mijam świetną aleję ze sklepami i restauracjami. Teraz, znów bocznymi drogami, kieruję się na Jasienik. Po drodze zaliczam kolejny, porządny podjazd. Mam jeszcze siły, więc idzie on dość sprawnie i szybko.

Świetne asfalty
Świetne asfalty © CFCFanDrugi lekki podjazd
Drugi lekki podjazd © CFCFanJakieś fajne krowy
Jakieś fajne krowy © CFCFanŚwietna droga
Świetna droga © CFCFan

Później zjazd i już jestem w Jasieniku. Tam odbijam w lewo i rozpoczynam długą wspinaczkę  pod Cervenohorske Sedlo. Nie ujechałem 1km, kiedy zauważyłem sklep po prawej. Bez namysłu zatrzymuję się i robię przerwę śniadaniową. Kupuję 2 coca-cole w puszce, wodę 0,5l, i sok 2l. Zjadam porządną porcję kabanosów z chlebem i batona.

Pauza na kabanosy
Pauza na kabanosy © CFCFan
The Special One
The Special One © CFCFan

Gdy uzupełniałem picie w bidonach, zagadali do mnie Czescy Jehowi. Coś tam pogadali, dali broszurkę, pożyczyli udanej podróży i sobie poszli. O 12.00 kontynuuję podjazd. Gdy skręcam w kierunku przełęczy, widzę znak, iż droga od szczytu w stronę Sumperku jest nie przejezdna. podobnie gadali Jehowi. Pomimo tego, postanowiłem podjechać na samą górę. Podjazd daje mi porządnie w kość. Nie dość że jest długi, to jeszcze nachylenie solidne.

Podjazd pod Cervenohorske Sedlo
Podjazd pod Cervenohorske Sedlo © CFCFanPodjazd pod Cervenohorske Sedlo
Podjazd pod Cervenohorske Sedlo © CFCFan

Na szczęście daję radę i melduję się na górze. Tam zastaje taki oto widok.

Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo
Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo © CFCFanRemont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo
Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo © CFCFanRemont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo
Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo © CFCFan

Nie wygląda to ciekawie. O fajnym zjeździe mogę tylko pomarzyć. Tak oto przez dobre 4 km przebijam się przez żwir, błoto i maszyny budowlane.

Elegancki zjazd
Elegancki zjazd © CFCFanWidoki
Widoki © CFCFanRówniarka
Równiarka © CFCFanSpycharka
Spycharka © CFCFan

W końcu od połowy zjazdu trafiam na świetny, dopiero co położony asfalt. Mogę jechać szybciej, ale dalej muszę uważać, bo cały ten zjazd to jeden wielki plac budowy.

Nareszcie. ASFALT!!!!
Nareszcie. ASFALT!!!! © CFCFanSuper asfalt na zjeździe
Super asfalt na zjeździe © CFCFan

Tak docieram na sam koniec. Przejeżdżam nad rzeczką i od razu odbijam w lewo. Czeka mnie kolejny, solidny podjazd pod Dlouhe Strane. Na szczycie tej góry znajduje się zbiornik wodny, który jest częścią dużej elektrowni wodnej. Coś takiego jak nasza, polska Góra Żar. Podjazd ma jakieś 14km. Początkowe kilometry nie są trudne. W okolicy pierwszego zbiornika jest nawet spore wypłaszczenie.

Mały zbiornik elektrowni na górze Dlouhe Strane
Mały zbiornik elektrowni na górze Dlouhe Strane © CFCFanMały zbiornik elektrowni na górze Dlouhe Strane
Mały zbiornik elektrowni na górze Dlouhe Strane © CFCFan

Zabawa zaczyna się później. Droga ciągnie się zboczem góry. Nachylenie będzie ok. 7% albo i więcej. Trochę się tam namęczyłem. Na szczęście aura dopisała i widoki w końcowej fazie podjazdu były super. Najpierw dojechałem do jakiegoś domku, który znajdował się tuż pod zbiornikiem. Był tam sklep i restauracja.

Sklepik pod szczytem
Sklepik pod szczytem © CFCFan

Do tego pełno turystów, którzy czekali na dostawę rowerów, które wyglądały jak duże hulajnogi. Zrobiłem sobie tam krótką przerwę. Zjadłem batona, wypiłem puszkę coli i dalej w drogę.

Eleganckie widoki
Eleganckie widoki © CFCFan

Zacząłem objeżdżać zbiornik. Bardzo fajna ścieżka, która jest przeznaczona tylko dla rowerów i rolkarzy.

Eleganckie widoki
Eleganckie widoki © CFCFan

W pewnym momencie odbijam w lewo, aby podjechać na sam szczyt. Niestety, wszędzie widzę zakaz ruchu dla rowerów. Można tam chodzić tylko pieszo.

Zakaz jazdy dla rowerów
Zakaz jazdy dla rowerów © CFCFan

Pomimo tego, ignoruję znaki i jadę dalej. Podjeżdżam pod zbiornik. Widoki świetne. Idealnie widać górę Pradziad, która jest moim następnym celem.

Pradziad
Pradziad © CFCFan

Robię dużo zdjęć, objeżdżam zbiornik i wracam na starą ścieżkę.

Eleganckie widoki
Eleganckie widoki © CFCFanZbiornik na szczycie
Zbiornik na szczycie © CFCFanZbiornik na szczycie
Zbiornik na szczycie © CFCFanWidoki
Widoki © CFCFanŚwietna ścieżka wokół zbiornika
Świetna ścieżka wokół zbiornika © CFCFanWidoki
Widoki © CFCFan

Podczas całego objazdu zbiornika, tylko jedna osoba zwróciła mi uwagę, iż tu nie wolno jeździć na rowerze :) Teraz czeka mnie świetny zjazd. Na dole muszę pokonać ostatnie metry remontowanej drogi i mogę pędzić na Sumperk. Przed miejscowością Velke Losiny odbijam w lewo i jadę małym skrótem. Przejeżdżam przez wioskę Marsikov, a następnie pokonuję mały podjazd. W taki sposób szybciej jestem w Sobotinie. Wskakuję na dobrze już znaną mi drogę i rozpoczynam kolejna wspinaczkę. Tym razem podjazd ma małe nachylenie ale ponownie jest bardzo długi. Pokonuję kilka fajnych serpentyn. Dodatkowo mija mnie kolarz, którego spotkałem na szczycie Dlouhe Strane. Gdy dojeżdżam na najwyższy punkt tej przełęczy, kończy mi się picie. Jadę chwilę po płaskim a następnie szaleję na długim zjeździe. W końcu docieram do miejscowości Rymarov. Tam robię ok. 40min przerwy pod sklepem Penny Market.

Pauza pod sklepem Penny Market
Pauza pod sklepem Penny Market © CFCFan

Kupuję 2 hot dogi, 2 nektaryny, wodę 1,5l, sok i dwie coca cole 0,5l. Przed sklepem rozkładam cały kram. Zjadam kilka kabanosów z chlebem, hot dogi i jakiegoś batona. Resztę zapasów pakuję do torby. Wspinaczkę pod Pradziad rozpoczynam ok. 17.30. Pierwsze 20km to dojazd do Karlovej Studanki, który nie jest jakiś trudny. Pogoda dopisuje, jedzie się elegancko. W końcu skręcam w lewo, mijam szlaban i rozpoczynam 8,5km solidnego podjazdu. Najpierw 6km o nachyleniu 6%. Ledwo się wlokę.

Podjazd pod Pradziada
Podjazd pod Pradziada © CFCFan

Jestem już bardzo zmęczony. W końcu docieram na spory parking, który jest położony pod szczytem. Z tego miejsca czeka mnie ostatnie 2,5km podjazdu. Tu nachylenie jest już zdecydowanie większe. No cóż, średnia 8 - 9 km/h i jedziemy. Kilka minut po 19.00 melduję się na szczycie. Robię zdjęcia i ubieram kurtkę oraz nakolanniki, gdyż jest tu cholernie zimno. Do tego wieje wredny wiatr. Podziwiam fajny zachód słońca.

Zachód słońca na szczycie
Zachód słońca na szczycie © CFCFanZachód słońca na szczycie
Zachód słońca na szczycie © CFCFanZachód słońca na szczycie
Zachód słońca na szczycie © CFCFanWidoki
Widoki 
Wieża
Wieża © CFCFan

Zjadłem tam też chyba ze 2 batony i przed 20.00 zacząłem zjeżdżać. Droga była całkowicie pusta, dlatego mogłem spokojnie pędzić ponad 60km/h. Zjeżdżałem, zjeżdżałem aż dojechałem do Bruntalu. Tam zatrzymałem się pod małym sklepem.

Ostatnie zakupy w Bruntalu
Ostatnie zakupy w Bruntalu © CFCFan

Szybkie zakupy (woda i cola 0.5L) i jadę dalej. Tym razem postanowiłem sprawdzić nową trasę przez Krnov. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Z Bruntalu do Krnova jechałem cały czas lekko z górki. Do tego miałem jakoś dziwnie dużo sił. Średnia ponad 30km.h i jazda. Dodatkowy plus to świetna noc. Akurat była pełnia księżyca, więc mogłem jechać bez lampki a i tak wszystko widziałem.

Księżyc
Księżyc © CFCFan

Szybko dojechałem do tegoż fajnego miasta. Tam skręcam lekko w prawo i lecę na Opawę. Tym razem również nie było pagórków. Droga płaska, wiatr w plecy. Czasem trafi się jakiś mały podjazd, którego nawet nie zauważam. W Opavie korzystam z fajnej obwodnicy. W ten sposób omijam centrum, w którym zapewne jest wiele świateł itp. Za Opavą robię ostatni postój na przystanku. Zjadam resztę kabanosów i piję colę, której 3/4 wylałem. Niechcący traciłem otwartą butelkę i dalej możecie sobie wyobrazić co się stało. Teraz lecę na Hlucin. Po drodze mijam boisko, na którym odbywają się zawody strażackie.

Zawody strażackie
Zawody strażackie © CFCFan

Co warte odnotowania, była to godzina 23.30. Przed Hlucinem znowu korzystam z dobrze znanego mi skrótu. Po przekroczeniu granicy, w Chałupkach muszę zatrzymać się na przejeździe kolejowy.

Przejazd kolejowy w Chałupkach
Przejazd kolejowy w Chałupkach © CFCFan

Ostatnie kilometry kręcę w kierunku Bochumina  a następnie Karviny. Przed Karviną odbijam na Gołkowice i już jestem w Polsce. Jeszcze tylko 2km i o 1.10 melduję się w domu. Szybka kąpiel i zasiadam wygodnie w fotelu aby zobaczyć półfinałowy mecz w piłkę ręczna Dania - Polska. Niestety, przegrywamy w dogrywce jedną bramką. Spać idę o 3.30. A już o 7.30 muszę wstać, aby dojechać do Rybnika i eskortować Gustav'a, podczas pierwszych kilometrów bicia jego rekordu - 1400km NON STOP.

Ogólnie wyjazd udany. Zaliczyłem wszystkie podjazdy, które sobie zaplanowałem. Pogoda dopisała. Widoki były jak zawsze znakomite. I po co jechać w Alpy, skoro nasze, Czeskie i Słowackie góry są takie piękne?? 


Avala Tower

Środa, 10 sierpnia 2016
Km: 46.00 Czas: 02:05 km/h: 22.08
Pr. maks.: 69.80 Temperatura: 28.0°C
Podjazdy: 778m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


Ostatni wyjazd rowerowy po Belgradzie. W piątek czas wracać do domu. Na sam koniec zostawiłem sobie jedną z najlepszych atrakcji. A mianowicie, wejście na wieżę, która znajduje się na górze Avala. Po pracy zjadłem obiad i o 17.45 ruszyłem w stronę góry.

Cel ostatniej wycieczki
Cel ostatniej wycieczki © CFCFan

Trasę znam już na pamięć. Więc z dotarciem na szczyt nie było problemów. Zrobiłem ostatnie zdjęcie Grobu Nieznanego Żołnierza i udałem się pod wieżę.

Grób Nieznanego Żołnieża
Grób Nieznanego Żołnieża © CFCFan
Avala Tower
Avala Tower © CFCFan

Aby dostać się na taras widokowy, trzeba zakupić bilet. Jego cena to 400 DIN. Podchodzę do kasy, płacę 2000 DIN a w zamian otrzymuję bilet i 1900 DIN reszty :)

Cennik
Cennik © CFCFan

Kasjer najprawdopodobniej pomylił banknot 500 DIN z 200 DIN, gdyż wyglądają one bardzo podobnie. No cóż, będę miał jedną pljeskavicę gratis :) Kieruję się do wejścia. Razem z kilkoma innymi osobami wchodzę do windy, która w kilka sekund wynosi nas na taras widokowy. Widok nieziemski. Doskonale widać cały Belgrad. Jedyny minus to nie najlepsza widoczność. Nie do końca trafiłem z pogodą. Zanosiło się na burzę, wskutek czego niebo było pochmurne. Ale pomimo tego, byłem bardzo zadowolony.

Avala
Avala © CFCFanWidok z wieży
Widok z wieży © CFCFanInstytut, w którym bracuję
Instytut, w którym bracuję © CFCFanWidok z wieży
Widok z wieży © CFCFanTaras widokowy
Taras widokowy © CFCFanWidok z wieży
Widok z wieży © CFCFanWidok z wieży
Widok z wieży © CFCFan

Krótko mówiąc, było warto wydać 100 DIN i zobaczyć te widoki. Na zachętę wstawiam kilka zdjęć. Zwiedzanie skończyłem o 19.45. Miałem w planie udać się jeszcze nad jezioro Avala, ale zbliżająca się burza i widoczne w oddali błyskawice, zmusiły mnie do zmiany planu. Skierowałem się tą samą drogą do centrum .Po drodze kupiłem jeszcze kabab na kolację i bułki w najlepszej piekarni na śniadanie.

Kolacja
Kolacja © CFCFan

Jutro ostatni dzień w pracy. Potem krótkie wyjście na miasto i pakowanie. Podróż do domu rozpocznę w piątek, prawdopodobnie w okolicy południa :) 

Park Narodowy Fruška gora

Niedziela, 7 sierpnia 2016
Km: 258.80 Czas: 12:04 km/h: 21.45
Pr. maks.: 77.80 Temperatura: 28.0°C
Podjazdy: 1712m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


PARK NARODOWY FRUSKA GORA

Ta ostatnia Niedziela. Trzeba było ją jakoś porządnie spożytkować. Plan na wyjazd przygotowany już od kilku dni. Cel to Park Narodowy Fruška gora. Wstaję o 5.45. Na śniadanie kołaczyk z piekarni. Pakuję minimalny bagaż do plecaka (coca - cola 1,5l, 6 kanapek z kremem, 4 batony i zestaw przeciwdeszczowy (kurtka, spodnie i ochraniacze na buty)). O 6.45 ruszam z pod akademika.

Roboty przed akademikiem
Roboty przed akademikiem © CFCFanDziś na lekko
Dziś na lekko © CFCFan

Niebo zachmurzone, ale padać nie powinno. Jeszcze krótka wizyta w piekarni, gdzie kupuję rewelacyjne ciastko z wiśniami.

Rewelacyjne ciastko
Rewelacyjne ciastko © CFCFanPiekarnia otwarta 24h/dobę
Piekarnia otwarta 24h/dobę © CFCFan

Kieruję się na Nowy Belgrad a później Zemun. Są to nazwy dzielnic Belgradu. Przejeżdżam obok Pałacu Serbii, który robi wrażenie swoimi rozmiarami.

Pałac Serbii
Pałac Serbii © CFCFanHotel Yugoslavia
Hotel Jugislavija © CFCFan

Następnie, przypadkiem, trafiam na taki oto samochód. Wygląda bardzo oryginalnie :)

Co za fura
Co za fura © CFCFanBardzo oryginalna
Bardzo oryginalna © CFCFan

Kolejne kilometry to jazda drogą, która jest prosta, jakby ktoś wyrysował ją w teren za pomocą linijki.

Fajna ścieżka
Fajna ścieżka © CFCFanNuuuda
Nuuuda © CFCFan
Niektóre z miejsc kojarzę, gdyż tą samą drogą jechałem 5 tygodni temu. Odnajduję miejsce swojego noclegu :)

Pod tymi drzewami spałem 5 tygodni temu :)
Pod tymi drzewami spałem 5 tygodni temu :) © CFCFan

Mijam takie miasta jak Nova i Stara Pazova oraz Indjija. Krajobraz i widoki nie zachwycają. Jest cały czas płasko. Jedyne wzniesienia to wiadukty kolejowe.

Płasko
Płasko © CFCFan

Nudę przerywa mi francuska para, która jedzie w kierunku Belgradu. W końcu jakaś atrakcja :) W końcu na horyzoncie widzę masyw Fruskiej Gory.

Góry coraz bliżej
Góry coraz bliżej © CFCFanZniszczona wieża na horyzoncie
Zniszczona wieża na horyzoncie © CFCFan

Pogoda świetna na rower, nie pada, pochmurno, temperatura idealna. W końcu odbijam z głównej drogi w lewo w kierunku Parku Narodowego.

Trochę lepsze widoki
Trochę lepsze widoki © CFCFanPN Fruska Gora
PN Fruska Gora © CFCFan

Przez cały park biegnie świetna droga. Idealna na rower. Stan nawierzchni mogę ocenić na dobry. Samochody mijają mnie sporadycznie. Powoli Będzie ciężko, ale myślę, iż dam sobie radę :)

Droga osłonięta drzewami
Droga osłonięta drzewami © CFCFan

Droga składa się z małych, krótkich podjazdów. Potem zazwyczaj następuje wypłaszczenie lub krotki zjazd. I tak przez ponad 40km. Droga cały czas biegnie w lesie, który może dawać idealną ochronę przed ewentualnym upałem. Na jednym z podjazdów spotykam sakwiarza z Berlina. Podróż zaczął w Budapeszcie. Robi rundę po Serbii a potem obiera kurs na swoją ojczyznę.

Kolega z Berlina
Kolega z Berlina © CFCFan

Razem mijamy potężną wieżę, która również została zbombardowana przez NATO w 1999r. Od tego czasu nikt jej nie zmodernizował.

Zniszczona wieża
Zniszczona wieża © CFCFan

Następnie zatrzymujemy się przy dużym pomniku "Freedom". Wybudowano go w 1951r. ku pamięci partyzantów, którzy walczyli podczas II Wojny Światowej.

Monument
Monument "Freedom" © CFCFanMonument
Monument "Freedom" © CFCFanCzołg
Czołg © CFCFan

W tym miejscu kolega robi sobie pauzę w restauracji. Ja jadę dalej i robię sobie postój na kanapkę jakieś 500m później.

Pauza
Pauza © CFCFan

Po przerwie kontynuuję podjazd. W pewnym miejscu widoki znacznie się poprawiają. W końcu coś innego, niż tylko drzewa i drzewa.

Bardzo fajny widok
Bardzo fajny widok © CFCFanI jeszcze jedno ujęcie
I jeszcze jedno ujęcie © CFCFanMiejsca przeznaczone do wypoczynku
Miejsca przeznaczone do wypoczynku © CFCFan

Nawet nie wiem kiedy, przejechałem obok szczytu tego pasma gór. Jest nim Crveni Cot (539m n.p.m). Od tego miejsca zaczęły przeważać zjazdy. Idealna trasa na weekendowy relaks. Na miejscach do biwakowania, których jest tu w bród, można spotkać Serbów z pobliskich miejscowości. Zapewne odpoczywają od miejskiego zgiełku przy grillu, w gronie przyjaciół i najbliższych.

Grill
Grill © CFCFanKolejne miejsca wypoczynkowe
Kolejne miejsca wypoczynkowe © CFCFan

Kolejne widoki
Kolejne widoki © CFCFanKolejne widoki
Kolejne widoki © CFCFanKolejne widoki
Kolejne widoki © CFCFanLekki zjazd
Lekki zjazd © CFCFan

W końcu dojeżdżam do miejsca, w którym muszę skręcić w lewo aby opuścić park.

Arbuzy
Arbuzy © CFCFan

Czeka na mnie świetny widok, na otaczające Fruską Gorę równiny oraz krótki i bardzo szybki zjazd.

Widok na równiny
Widok na równiny © CFCFanCzas na zjazd
Czas na zjazd © CFCFanWidok na równiny
Widok na równiny © CFCFan

Następnie przez małe, okoliczne wioski docieram do miast Sremska Mitrovica. Przed miastem znów wpakowałem się na odcinek drogi, który jest w remoncie. Dojeżdżam do centrum. Robię krótki objazd miasta. Podziwiam fajną kładkę dla pieszych nad rzeką Sawa, jakieś stare ruiny i pomnik jakiejś świni.

Sawa w Sremskiej Mitrovicy
Sawa w Sremskiej Mitrovicy © CFCFanJakieś ruiny
Jakieś ruiny © CFCFanPomnik świni
Pomnik świni © CFCFan

W samym centrum znajduje się mały deptak i park.

Sremska Mitrovica - deptak
Sremska Mitrovica - deptak © CFCFanFontanna w parku
Fontanna w parku © CFCFan

Tam spotykam kolejnego sakwiarza. Tym razem Serba.

Kolega z Serbii
Kolega z Serbii © CFCFan

Jako że, jestem już bardzo głodny, udaję się do pierwszej napotkanej knajpy na obiad. Za 430DIN kupuję piwo LEV 0,5l, małe frytki 200g i pljeskavicę 200g.

Obiad za 430DIN (14zł)
Obiad za 430DIN (14zł) © CFCFan

W porównaniu do Belgradu, jest tu dużo taniej. Przerwa obiadowa trwa prawie godzinę. Ciężko jest mi ruszyć ponownie w trasę. Przejeżdżam nad rzeką Sawa i jadę w kierunku miasta Sabac.

Rzeka Sawa
Rzeka Sawa © CFCFan

Po drodze spotykam trzeciego już sakwiarza. Jest nim Tyrone z dalekiej Australii.

Kolega z Australii
Kolega z Australii © CFCFanA tu patyk, który służy do obrony przed psami
A tu patyk, który służy do obrony przed psami © CFCFan

Ma kumpla w Serbii, dlatego już po raz piąty wybrał się tu na rowerowe wakacje. Ma zamiar dojechać z sakwami nad Morze Czarne. Nie wozi za dużo ekwipunku, a to dla tego, iż na Bałkanach (jak dla niego) jest bardzo tanio. Zawsze nocuje w hotelach lub u znajomych. Jedziemy razem dobre 20km, aż do miasta Sabac. Tam wymieniamy się kontaktami. Ja ruszam w stronę Belgradu, A Tyrone w stronę hotelu. Ostatnie kilometry do Belgradu prowadzą wzdłuż rzeki Sawa. Wobec tego jest dość płasko.

Ale pogoda coraz lepsza
Ale pogoda coraz lepsza © CFCFan
Płasko
Płasko © CFCFan
Takie tam widoki
Takie tam widoki © CFCFan

Natrafiam tylko na jeden, mały podjazd. Widoki nienajlepsze. Nic specjalnego. Po srodze staję w przydrożnym sklepie, aby zakupić coś do picia. Po południu pogoda zdecydowanie się poprawiła. Chmury znikły a na niebie pojawiło się słońce. Temperatura wzrosłą, ale nie jakoś tragicznie.

Elektrownia
Elektrownia © CFCFanNiespodziewany zjazd
Niespodziewany zjazd © CFCFan

Przed miastem Obrenovac, chciałem skręcić na Nowy Belgrad, lecz przeoczyłem skręt i pojechałem prosto. Jak się później okazało wyszło mi to na dobre. Droga okazała się dużo krótsza. Myślałem, iż ostatnie kilometry przed Belgradem, będę musiał jechać znów tą ruchliwą ekspresówką. Co wieczorem, gdy jest już ciemno nie było by przyjemnie i bezpieczne. Na szczęście tuż przed wjazdem na ekspresówkę, zauważyłem znak, który skierował mnie na starą drogę. Cisza, spokój i fajny asfalt. Raz tylko musiałem przyspieszyć, aby uciec przed goniącym mnie psem. Ostatecznie, po kilkudziesięciu kilometrach wzdłuż rzeki Sawa, docieram do Jeziora Ada.

Most Ada nocą
Most Ada nocą © CFCFanBelgrad
Belgrad © CFCFan

Wskakuję na świetną ścieżkę, która prowadzi mnie aż po Kalemegdan.

Świetne ścieżki wzdłuż Sawy
Świetne ścieżki wzdłuż Sawy © CFCFan

Tam odbijam na najbardziej zatłoczoną ulicę i jadę na plac Republiki. Stamtąd już tyko rzut beretem i jestem z powrotem pod piekarnią, w której robiłem poranne zakupy. Ponownie kupuję świetne, wiśniowe ciasto, do tego dwa inne kołaczyki i jadę do domu. W akademiku melduję się przed 22.00. Kolacja, prysznic i idę spać.


 

Relaks w pochmurny weekend - Avala i Jezioro Ada

Sobota, 6 sierpnia 2016
Km: 101.90 Czas: 05:00 km/h: 20.38
Pr. maks.: 74.20 Temperatura: 24.0°C
Podjazdy: 1380m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


Niestety, wszystko kiedyś musi dobiec końca. Nadszedł czas ostatniego weekendu w Belgradzie. Zgodnie z wcześniejszymi prognozami pogody, zapowiadał się on deszczowo i pochmurnie. W planach nie miałem kolejnej, większej wycieczki. W związku z tym wreszcie mogłem zwiedzić okolice największego miasta na Bałkanach. Zaplanowałem sobie jedną większą wycieczkę, do Parku Narodowego Fruska Góra. Początkowo miała się ona obyć w sobotę. Jednakże, kilka czynników miało wpływ na zmianę decyzji. Po pierwsze zaspałem, po drugie było bardzo pochmurno a po trzecie zwyczajnie nie miałem chęci na ponad 200km wyjazd. Skończyło się na porannych sobotnich porządkach, relaksie i pisaniu relacji z Czarnogóry.

Obiad
Obiad © CFCFan

Dopiero o 14.15 ruszyłem się z pokoju na krótką rundę wokół Belgradu. Jakiegoś konkretnego planu nie miałem. Wziąłem plecak, kurtkę przeciwdeszczową (gdyż dalej zanosiło się na deszcz) i ruszyłem przed siebie.

Ulice Belgradu
Ulice Belgradu © CFCFan

Postanowiłem okrężną drogą dojechać na górę Avala. Dzięki temu, przez przypadek odwiedziłem południowe przedmieścia Belgradu.

Przedmieścia Belgradu
Przedmieścia Belgradu © CFCFanPrzedmieścia Belgradu
Przedmieścia Belgradu © CFCFan

Jechałem bardzo fajnymi, spokojnymi drogami. Czasem nawierzchnia dawała w kość.

Remontowany odcinek drogi
Remontowany odcinek drogi © CFCFan

Ale były również fajne podjazdy i ciekawe widoki.

Podjazd 10%
Podjazd 10% © CFCFanFajne widoki za miastem
Fajne widoki za miastem © CFCFanFajne widoki za miastem
Fajne widoki za miastem © CFCFanFajne widoki za miastem
Fajne widoki za miastem © CFCFanFajne widoki za miastem
Fajne widoki za miastem © CFCFan

W końcu docieram pod cel dzisiejszego wyjazdu.

Szczyt góry Avala w chmurach
Szczyt góry Avala w chmurach © CFCFanAutostrada w kierunku Belgradu
Autostrada w kierunku Belgradu © CFCFan

Szczyt góry Avala jest w chmurach, wiec chyba o widokach mogę zapomnieć. Podjazd poszedł szybko i sprawnie. Było to jedyne 5km trasy, kiedy dałem z siebie więcej niż 80%. Widoki na szczycie nie powalały.

Widok ze szczytu
Widok ze szczytu © CFCFanGrób Nieznanego Żołnierza
Grób Nieznanego Żołnierza © CFCFan

Zrobiłem krótką pauzę na foto i ruszam w dół. Po drodze kilka fotek wieży.

Avala Tower
Avala Tower © CFCFan

W końcu dojeżdżam do drogi, która prowadzi na autostradę. Odbijam w lewo i kontynuuję odkrywanie nowych terenów. W międzyczasie trochę się rozpadało. Na szczęście po 5 min deszcz ustał.

Most do nikąd
Most do nikąd © CFCFanZnów góra Avala
Znów góra Avala © CFCFan

Przejeżdżam obok tunelu, który skraca drogę. Nie korzystam z niego, wybieram dłuższą opcję.

Przedmieścia Belgradu
Przedmieścia Belgradu © CFCFanPod tym wzniesieniem biegnie fajny tunel
Pod tym wzniesieniem biegnie fajny tunel © CFCFanPrzedmieścia Belgradu
Przedmieścia Belgradu © CFCFanPrzedmieścia Belgradu
Przedmieścia Belgradu © CFCFan

W końcu jestem na drodze ekspresowej, na której pierwszy raz widzę znak zakaz jazdy dla rowerów.

Droga ekspresowa
Droga ekspresowa © CFCFanMost Ada
Most Ada © CFCFan

Pomimo to, łamię przepisy i mknę w kierunku Jeziora Ada. Jeszcze nigdy tam ni byłem. Czas w końcu zaliczyć to podobno fajne miejsce wypoczynkowe. Odbijam z głównej drogi w lewo i jestem na miejscu. Od razu widzę jakiś duży ogród piwny, w którym są grane różne koncerty.

Koncert przy jeziorze Ada
Koncert przy jeziorze Ada © CFCFan

Zabieram się za objazd jeziora.

Jezioro Ada
Jezioro Ada © CFCFanJezioro Ada
Jezioro Ada © CFCFan

Wokół prowadzi świetna ścieżka rowerowa.

Świetne ścieżki rowerowe
Świetne ścieżki rowerowe © CFCFan

Podziwiam liczne kawiarnie i restauracje. Dodatkowo w parku jak i na jeziorze, znajduje się pełno różnych atrakcji, które umilają spędzanie czasu wolnego mieszkańcom Belgradu. Mijam tyrolkę, narty wodne, liczne boiska do kosza, piłki nożnej, rugby, tenisa czy siatkówki.

Coś dla fanów narciarstwa wodnego
Coś dla fanów narciarstwa wodnego © CFCFan

Świetne miejsce na weekendowy wypoczynek. Robię rundę wokół jeziora i zatrzymuję się w jednej z knajp. Za 250DIN kupuję palacinkę oraz pljeskavicę. Robię sobie 1h pauzy. Jak relaks to na maksa.

Palacinka
Palacinka © CFCFan

Przed 21.00 zbieram manatki i wracam najkrótszą drogą do akademika.


MY LADIES

The Special One 23691 km
MTB 282 km
Złomek (Mater)
Accent 2455 km
Kellys 3805 km


Z ARCHIWUM X

Flag Counter