CFCFan

baton rowerowy bikestats.pl

ULTRAMARATHONS

PIĘKNY WSCHÓD 2016

MARATON PODRÓŻNIKA 2016

VII ŚLĄSKI MARATON ROWEROWY 2016

ONE-DAY TRIPS

Tour de Czechoslovakia

Kubalonka + Salmopol

Tour de Calisia

Czeskie Alpy

BALKANS

TOUR DE BELGRAD

LA VUELTA ROMANIA

MACEDONIA AND KOSOVO

CROATIA AND BOSNIA

ALBANIA AND MONTENEGRO

PORTUGAL & SPAIN

TRIP TO COIMBRA

FATIMA

TRIP TO LISBOA

ANDALUZIA AND ALGARVE

NORTH OF PORTUGAL


ZNAJOMI

wszyscy znajomi(18)

ITT Gliwice - Kędzierzyn - Gliwice

Środa, 13 kwietnia 2016
Km: 101.00 Czas: 03:04 km/h: 32.93
Pr. maks.: 47.00 Temperatura: 23.0°C
Podjazdy: m Sprzęt: Accent Aktywność: Jazda na rowerze


Po paskudnym weekendzie, pogoda wreszcie się poprawiła. Dziś warunki do jazdy idealne. Lekki wiatr z południowego-zachodu, słonecznie, zero deszczu. Nic tylko jechać. Zajęcia skończyłem niespodziewanie szybko, dlatego postanowiłem skorzystać z nadarzającej się okazji. Z pod akademika w Gliwicach ruszam o 11.45. Kieruję się na Bojków. Tam odbijam w prawo na Sośnicowice. Jadę pod lekki wiatr, który zbytnio nie utrudnia jazdy. W Sośnicowicach odbijam na Kędzierzyn - Koźle. Droga cały czas płaska, śladowe ilości hopek. W Kędzierzynie mam na liczniku 48km. Na rondzie odbijam znowu w prawo, na Pyskowice. Od tego momentu, lekki wiatr jeszcze mi pomaga. Pozwala to uzyskać przyzwoitą średnią. Przejeżdżam Ujazd. Potem robię kilka fotek podczas jazdy.


W Pyskowicach mam na liczniku 88km. Znowu skręcam w prawo, aby zamknąć koło, i kieruję się na Gliwice. Do centrum dojeżdżam przez Łabędy. Muszę jeszcze podjechać do Lidla i kupić wodę do picia. Szybkie zakupy. O 15.10 jestem pod akademikiem.

Początkowo nie miałem w planach takiej średniej.  Lecz sprzyjające warunki pogodowe, a w szczególności wiatr, spowodowały, że po 20km, postanowiłem, że zrobię sobie takie małe ITT ;) 

Kubalonkopol

Niedziela, 3 kwietnia 2016 Uczestnicy
Km: 200.38 Czas: 07:25 km/h: 27.02
Pr. maks.: 64.00 Temperatura: 20.0°C
Podjazdy: 2100m Sprzęt: Accent Aktywność: Jazda na rowerze


Celem na dzień dzisiejszy było dojechać do Gliwic, jak najbardziej okrężną drogą. Chciałem to zrobić, jadąc na Górę Świętej Anny, lecz po skontaktowaniu się z Sebą, plany uległy całkowitej zmianie. Padło na Salmopol. Ustaliliśmy punkt zbiórki na 9.00 w okolicy autostrady na ul. Wodzisławskiej.

Tu relacja gustav'a:
http://gustav.bikestats.pl/1443970#ac

Wstaję o 7.30. Śniadanie (miska makaronu z jogurtem), pakowanie i o 8.40 ruszam z pod domu. Na miejscu zbiórki jestem o 9.01. Gustav już na mnie czeka. Chwila dyskusji, przy okazji zdejmuję kurtkę przeciw wiatrową, bo jest bardzo ciepło, ponad 10 stopni. Ruszamy. Jedziemy przez Jastrzębie Zdrój, Zebrzydowice do Cieszyna. Przed tym ostatnim miastem przymusowy postój. Gustav ma problem z koszykiem na bidon.

Co by tu zrobić??

Droga do Cieszyna 

Koszyk się poluzował, nie da się go dokręcić. Decydujemy się jechać do jakiegoś marketu kupić taśmę. Zjeżdżamy do Cieszyna.
Awaryjna pozycja bidonu

Na rondzie w lewo i nagle po prawej stronie widać Merkury Market. Zatrzymujemy się. Seba idzie kupić taśmę. Po kilku minutach wraca z trofeum. Szybka naprawa i ruszamy dalej.

Inżynier

Sprawnie pokonujemy kolejne podjazdy. Jednak od Cieszyna zaczyna coraz mocniej wiać, co zdecydowanie utrudnia jazdę. Pogoda jest super. Bardzo ciepło, ponad 15 stopni. Niebo bezchmurne. Eleganckie widoki na góry. Bajka. 
A to dopiero początek

Dojeżdżamy do Ustronia. Wskakujemy na wiślankę i jazda do Wisły. Po drodze mijamy dużo innych bikerów różnej maści. Przed centrum Wisły, obowiązkowy postój u sponsora - Biedronka. Robię szybkie zakupy - 1l soku, 4 kołaczyki, 5 knoppersów, 2 banany i 2 jabłka. 

Prowiant

Maszyny

Początkowo planowaliśmy podjechać tylko pod Salmopol, jednak po krótkiej naradzie doszliśmy do wniosku, iż najpierw jedziemy pod Kubalonkę a potem Salmopol. No to zaczynamy podjazd pod Kubalonkę. Początkowo spokojnie, potem coraz ciężej. Widoki cały czas super. Najlepsza na serpentynach. 


Podjazd idzie sprawnie. Po kilkunastu minutach meldujemy się na przełęczy. Tam kilka fotek. Teraz odbijamy w lewo na Zameczek. 


Przełęcz Kubalonka

Wyciąg narciarski Zagroń

Zaczynamy zjazd. Widoki bardzo fajne. Małe co nieco powinno być na filmiku od gustav'a. Wszystko idzie jak po maśle, lecz nagle tuż obok Zameczka Prezydenckiego słyszę że coś strzela mi w tylnym kole. Dodatkowo słyszę, że uchodzi mi całe powietrze. Od razu zjeżdżam na mały parking. Okazuję się, iż pękła szprycha i złapałem kapcia. Przystępuję do wymiany. Dzięki pomocy gustav'a, który ma ze sobą zapasowe szprychy, próbujemy dokonać naprawy. Niestety, nie udaje mi się odkręcić kasety a nie mamy bacika. W związku z tym postanawiam dalej jechać bez jednej szprychy. Zakładam nową dętkę, centruję koło i ruszamy dalej. 

Po naprawie

Zameczek Prezydencki

Na zjeździe ostrożnie. Robimy kolejny szybki postój na zaporze nad Jeziorem Czerniańskim. Kilka fotek i dalej w drogę.

Jezioro Czerniańskie

Kolejny postój nad wodospadem. Tam też robimy zdjęcia. Oczywiście, jeden dzień pogody i wszędzie jest pełno ludzi.


Zaraz potem skręcamy w praw i rozpoczynamy podjazd pod Salmopol. Najpierw jedziemy wspólnie, wyprzedzamy dwóch innych kolarzy. Jednak po pierwszym bardziej stromym odcinku gustav mi odjeżdża. Resztę podjazdu jadę sam. Drogi suche, tuż przed samym szczytem zalegają jeszcze zwały śniegu na poboczach. Gdy wdrapuję się na górę, Seba już na mnie czeka i gada z jakimś nowo poznanym bikerem.

Salmopol

Na liczniku mam 96km. Teraz rozpoczynamy bardzo długi zjazd. Prowadzi on praktycznie aż do Bielska. Dodatkowo mamy wiatr w plecy co ułatwia jazdę. Jedziemy ile fabryka dała. Bardzo szybko i sprawnie docieramy do Bielska. Przy okazji ścigaliśmy się z jakimś gościem na szosie. W centrum on zjechał na ścieżki, a my dalej po asfalcie. Bez problemowo go wyprzedzamy i mu odjeżdżamy. Potem szybka pauza pod Kauflandem. Kupuję wodę i 2 pączki.  
Pod Kauflandem

Bielsko - Biała

Parking

Z Bielska kierujemy się na DK1 i lecimy nią aż do Pszczyny. Średnia cały czas ponad 30km/h. Super trasa. Jechałem nią pierwszy raz i było warto. Dodatkowo cały czas mamy wiatr w plecy. Z Pszczyny, gdzie również jest cała masa ludzi, kierujemy się na Żory. W Żorach każdy z nas jedzie w swoją stronę. Gustav na Rybnik, a ja na Gliwice przez Knurów. Najpierw mijam Szczejkowice, a chwilę później autostradę A1. 


Dojeżdżam do Czerwionki - Leszczyny. Tam zamiast jechać na Knurów odbijam na Ornontowice. Później popełniam błąd na jednym ze skrzyżowań i źle skręcam. Po kilku km orientuję się, iż jestem z powrotem w Czerwonce - Leszczynach. No cóż, nadrobiłem kilka nieplanowanych kilometrów. Potem już bezproblemowo docieram do Knurowa. Kieruję się na Gliwice. Gdy docieram do granic tegoż miasta na liczniku mam 193km. Postanawiam trochę pokręcić po okolicy. Jadę na Europę Centralną a później Sośnicę. Na samym końcu odwiedzam jeszcze swój wydział. 

Wydział Budownictwa

ul. Akademicka

Gdy podjeżdżam pod akademik na liczniku mam równo 200km. Jest godzina 18.45. Pakuję rower do rowerowni i idę pod prysznic. Kolejny bardzo fajny wyjazd w tym roku. Pogoda coraz lepsza. Oby tak dalej. Nad formą trzeba jeszcze popracować ale nie jest źle. 

Dzięki gustav za pomoc ze szprychą i za kolejny rewelacyjny wyjazd. Do następnego ;) 

PS: Dziś śladu ze stravy nie będzie 


Test MTB

Sobota, 2 kwietnia 2016
Km: 21.49 Czas: 01:04 km/h: 20.15
Pr. maks.: 38.70 Temperatura: °C
Podjazdy: m Sprzęt: MTB Aktywność: Jazda na rowerze


Popołudniowy test wyremontowanego roweru górskiego z komunii. Spisał się bardzo dobrze. Jazda w terenie to super odskocznia od szosy. Bardzo fajna zabawa. Pogoda wyborna, pomimo godz. 19.00 dalej ciepło, co pozowliło na jazdę w krótkich spodenkach ;)

Zakupy

Sobota, 2 kwietnia 2016
Km: 51.12 Czas: 01:49 km/h: 28.14
Pr. maks.: 54.72 Temperatura: 12.0°C
Podjazdy: m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


Główy cel dzisiejszego wyjazdu to zakup nowych rękawic bramkarskich w sklepie w Jastrzębiu Zdroju. Potem jeszcze rundka po okolicy i powrót do domu. Pogoda bardzo faja. Słonecznie, ciepło, wieje jednak dość denerwujący wiatr.


Nowe rękawice :) 


Tour de Czechoslovakia

Poniedziałek, 28 marca 2016
Km: 574.02 Czas: 23:35 km/h: 24.34
Pr. maks.: 66.50 Temperatura: 8.0°C
Podjazdy: 3480m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


Święta Wielkanoce. A co za tym idzie wolne. Do tego super pogoda. Ze względu na te czynniki, nie było innej opcji jak wyruszyć w dalszą wycieczkę. Wybór padł na naszych południowych sąsiadów - Czechy i Słowacja. Początkowo trasa miała liczyć 400km, lecz ze względu na inspirujące SMS'y jednego z moich znajomych plan trasa uległa wydłużeniu. Przygotowania do wyjazdu jak zawsze zaczynam w ostatniej chwili. Chciałem iść spać o 21.00 a o 4.00 już ruszać w drogę. Niestety, na skutek opóźnienia, położyłem się o 22.30. Dodatkowo miałem problemy z zaśnięciem. Wstałem o 4.00, z czego spałem max. 4h. Teraz czas na standardowe czynności przed wyjazdem. Śniadanie, dokończenie pakowania, założenie stroju i można ruszać w drogę. Na śniadanie standardowo miska makaronu z kakao i jogurtem. Z domu ruszam o 5.20.

Śniadanie

Od razu kieruję się na przejście graniczne w Gołkowicach.Tam mały postój. Muszę zmienić rękawiczki na cieńsze oraz zrzucić polar, bo jest mi za ciepło. Spodziewałem się dużo zimniejszej aury. 
Granica Polska - Czechy

Jadę w kierunku Cieszyna. Niestety, po jakimś czasie zaczynam znowu czuć dyskomfort. Jest mi za ciepło w nogi oraz uwierają mnie kalesony. Nie mam innego wyjścia, jak zatrzymać się po raz kolejny. Robię to tuż przed Cieszynem. Tracę ok. 15min bo muszę się cały rozebrać, a w takich warunkach trochę to zajmuje. Co do pogody to niebo jest zachmurzone, ale temperatura przyzwoita. 


Wiadukt w Cieszynie

Czeski Cieszyn

Potem standardowo jadę na Triniec oraz Jablonkov. Kilometry nie lecą za szybko. Jazdę utrudnia czołowy wiatr. Dodatkowo, słońce nie może skutecznie przebić się przez chmury, co skutkuje spadkiem temperatury. Pomimo lekkiego dyskomfortu, z powodu zimna, jadę dalej. Przejeżdżam Mosty U Jablonkov'a. Potem lekki podjazd i zjazd aż do granicy Czech ze Słowacją. Na zjeździe trochę mnie przemroziło. Postanawiam zatrzymać si e po raz kolejny. Ubieram polar i cieplejsze rękawiczki. Wrzucam trochę mazurka na ząb oraz robię zdjęcia.

Granica Czechy - Słowacja

THE SPECIAL ONE

Zaraz po minięciu granicy mijam fajne wiadukty, które są częścią autostrady D1. Akurat teraz są w budowie. Dojeżdżam do miasta Cadca. Muszę zjechać z drogi głównej, która od tego momentu staję się ekspresową a dodatkowo za 1km jest tunel, do którego nie mogę wjechać. Dlatego jadę przez centrum a potem dalej fajną, boczną drogą, która jest równoległa do ekspresówki. Ruch znikomy.

Droga cały czas biegnie w dolinie, w kierunku w jakim płynie rzeka. Z tego powodu teoretycznie cały czas jadę z górki. Niestety, po przejechaniu Żyliny, zaczyna wiać silny czołowy wiatr. Jedzie się strasznie ciężko. Na 100km robię małą pauzę na coś do jedzenia.

Przed miastem Povazska Bystrica, natrafiam na pierwszy zamek, a raczej jego ruiny. Dodatkowo spotykam grupkę rowerzystów ze Słowacji. 
W centrum miasta znajduje się, robiąca na prawdę duże wrażenie, estakada, po której biegnie droga D1.


Następnym miastem, do którego zmierzam jest Trencin. Po drodze, natrafiam jeszcze na bardo ładny, nowy kościółek. 

W Trencinie, zatrzymuję się w pierwszym napotkanym sklepie. Jest to Billa. Kupuję 7 bułek, krem czekoladowy, coca-cole 1l, wode 1,5l oraz pączka. Z bułek i kremu robię kanapki na dalszą drogę. Wodę natomiast  mieszam z sokiem z wiśni, który zabrałem z domu. Zjadam pączka i ruszam dalej.
Wiatr cały czas wieje bardzo mocno. Podziwiam piękny zamek na skale i kieruję się na Piestany. 
Zamek Trencin

Trencin

Ku mojemu zaskoczeniu, za Trencinem zauważam kolejny zamek. Również jest on położony na wysokiej skale. Prezentuję się bardzo fajnie. 


TGV albo Pendolino

W wiosce Horna Streda, staję na chwilę na przystanku. Wtedy otrzymuję też SMS'a od gustav'a, który nieco zmodyfikował plany związane z moim wyjazdem. Seba, tym SMS'em, zainspirował mnie do pokonania dystansu ponad 570km. Dopijam resztki coli, zjadam bułkę, robię fotkę jednej z ofert wycieczki zagranicznej, jaka wisiała na przystanku i ruszam. 
Oferta wyjazdu na targ do Nowego Targu

W Piestanach skręcam w prawo. Przejeżdżam nad autostradą D1.
Nareszcie, koniec z tym paskudnym wiatrem. Średnia od razu idzie troszkę w górę. Niestety, brak wiatru nie oznacza brak trudności. Od miejscowości Vrbove aż do Senicy będą mi towarzyszyć mniejsze i większe podjazdy. Jadę wąskimi ulicami, najczęściej w lasach. Wszędzie są bardzo małe wioski. Super tereny. Do tego eleganckie widoki. Nie spodziewałem się takich fajnych niespodzianek. 


W końcu dojeżdżam do miejscowości Myjava. Miałem okazję zjechać do niej bardzo fajnym, długim zjazdem. Szukam tam jakiegoś otwartego sklepu, lecz nic nie znajduję. Ruszam dalej w kierunku Holic. Po kilku kilometrach natrafiam na bardzo fajny punkt widokowy. Składa się on z wieży, na którą można wejść, zadaszonej ławki i pomnika. Robię tam ok. 30min przerwy. Wychodzę na wieże, z której robię kilka zdjęć. Widoki są eleganckie. Potem ubieram grubsze ciuchy na noc. Do łask wracają polar i grubsze rękawice. 
Zachód słońca.
Panorama

Wieża obserwacyjna

Winkel

Pomimo późnej pory, ok.19.00 nie jest zimno. Spokojnie pokonuję kolejne zjazdy i podjazdy. W końcu zapada całkowity mrok. Ubieram kamizelkę i mogę bezpiecznie jechać dalej.


Senica 

O godzinie 21:00 dojeżdżam do granicy Słowacji i Czech. Na liczniku mam wtedy równe 300km. Przekraczam rzekę Morawę i melduję się w ojczyźnie krecika. W Hodonin'ie robię ok.20min przerwy na stacji celem wybicia kawy. Po jej wypiciu poczułem się znacznie lepiej i śmiało mogłem kontynuować jazdę. 


Jedzie się wybornie. Wiatr teraz mi pomaga. Momentami jadę ponad 40km/h na prostych. Kilometry lecą szybko, co dodaje sił i chęci do dalszej jazdy. Jadę tą samą drogą co w 2014r., gdy jechałem na swoja pierwszą zagraniczną wyprawę rowerową do Słowenii i Austrii. Oczywiście, wtedy jechałem w odwrotnym kierunku. Mijam takie miasta jak Strażnice, Uhersky Ostroh, i Uherske Hradiste. Koleją przerwę robię na 375km przed Otrokovicami. Znowu staję na stacji. Kupuję kolejną kawę oraz prefabrykowane kanapki. A to dlatego, iż od ok. 350km mam problem z jedzeniem słodkich rzeczy. Jednak bardzo słodki sok z wiśni, jako dodatek do wody to nie był najlepszy pomysł. Jest godzina 00:10. Po chwili odpoczynku jadę dalej. O godzinie 00:35 w jednym z miast zauważam termometr. Pokazuje temp. +10 st !!! W miejscowości Hulin skręcam w prawo. O godzinie 1.15 robię się śpiący. Z racji tego, iż akurat mijam fajny przystanek przed Holesov'em, postanawiam to wykorzystać. Pakuję siebie i rower do środka, z plecaka robię poduszkę, a sam się owijam folią NRC. Nigdy nie spałem w taki sposób. Stąd chęć spróbowania. Próbuję zasnąć. Niestety, nic z tego. Jedyne co zyskałem to to, że cały się spociłem. I z tego powodu było mi jeszcze zimniej. Po 45 min pseudo wypoczynku postanawiam ruszyć dalej. Na szczęście, rozgrzewam się bardzo szybko. Ze snem też już potem nie miałem problemów. Za miejscowością Bystrice pod Hostyniem, kupuję wodę na stacji. Od teraz jadę praktyczne bez przerwy, aż do Polski. Miałem tylko jeden krótki sikustop. Wiatr wieje korzystnie, jedzie się dużo lepiej niż na Słowacji. Do tego są fajne hopki, które czynią trasę dużo bardziej urozmaiconą i ciekawszą.

Odry

Ok. 7.00 jestem w Ostrawie. Natomiast o 7.40 przekraczam granicę. Na liczniku mam 495km. Musze jeszcze jakoś zrobić 75km. Postanawiam okrężną drogą jechać do Raciborza. Udaje się. O 10.50 melduję się w raciborskim MC Donaldzie. Kupuję sobie hamburgera w nagrodę. Na liczniku mam 542km. A do domu wciąż 32km. Postanawiam wysłać SMS'a do gustav'a, z informacją iż skończyłem wycieczkę z dystansem 540km. Po chwili mi odpisuje. Nie jest jakoś specjalnie zadowolony tego powodu :) Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej relacji trochę zmieni zdanie. O 12.30 melduje się w domu. 

Ogólnie wyjazd mogę uznać za udany. Pogoda dopisała rewelacyjne. Na minus nieznośny wiatr, który strasznie skutecznie uprzykrzał mi życie. Dodatkowy minus to zbyt duża liczba przerw. Trzeba nad tym popracować i zdecydowanie je zlikwidować. Bardzo podobały mi się nowo odkryte tereny Słowacji. Szczególne okolica Myjavy i Senicy. Zdecydowanie polecam ;) 

Podczas wyjazdu zjadłem:
3 batony (Mars, Knoppers, Protein), 2  bułki z kremem czekoladowym, pół czekolady, 1 paczka wafli ryżowych, pączek, 1 paczka prefabrykowanych kanapek (300g), 2 burgery+2 frytki (MCDonald), 1,5l Coli, 1l Tymbarku, 6,5l wody z sokiem, 2 banany 

Trasa:


Wielkanocno rajza

Niedziela, 27 marca 2016 Uczestnicy
Km: 140.50 Czas: 04:44 km/h: 29.68
Pr. maks.: 53.21 Temperatura: 22.0°C
Podjazdy: 697m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


W planach dziś był odpoczynek. Niestety, z powodu odwołania wczorajszego wyjazdu z powodu nie korzystnej pogody, grafik uległ zmianie. Pogoda zapowiadała się elegancko. Rano najpierw Msza Święta. Potem szybko zmienić ciuchy na garnitur rowerowy i można ruszać w trasę. Celem było stawić się o 14.00 na rynku w mieście gustav'a, na organizowanej przez niego ustawce. Z domu ruszam o 10.20. Pogoda od samego rana super. Jadę w kierunku Jastrzębia, a potem Zebrzydowic. Cały czas pod lekki wiatr. 

W Zebrzydowicach na rondzie, jadę w prawo, na Czechy. Od tego momentu aż do Raciborza będę miał wiatr w plecy. Hopek jak na lekarstwo, dlatego średnia spokojnie ponad 30km/h. Dojeżdżam do Bohumina. Tam przy autostradzie robię małą pauzę na kilka fotek.

Czeskie bunkry

Via Moravica
Stary Bohumin

Teraz kieruję się na Racibórz. Pogoda dopisuje. Mijam kilku innych kolarzy. Lub oni mnie mijają :) Kilometry lecą bardzo szybko. O 13.00 jestem w Raciborzu. Staję na moście, gdzie robię znowu fotki. 

Kanał Ulga
THE SPECIAL ONE 

Z Raciborza jadę na Rybnik. Teraz jedzie się mi trochę gorzej. Wiatr już nie pomaga, lecz lekko przeszkadza. Pomimo to sprawnie docieram na rynek do Rybnika. Melduję się tam o 13.57. Po chwili dojeżdża gustav, KAROlajn oraz jeszcze jeden kolega na MTB.
Ale JAJA

THE CRAZY ONE

Po kilkunastu minutach ostrej wymiany zdań, KAROlajn rusza w swoją stronę. Ja postanawiam jechać aż nad Zalew z gustav'em i nowym kolegą. W czasie jazdy na ów zbiornik wodny, wyprzedza nas inny kolarz. Chyba jeden z PRO typków. Na prostej nie mamy z nim szans. Na szczęście, na podjeździe odcina mu prąd. Zbliżamy się do niego na kilka metrów, lecz wtedy on decyduje się na bardzo ryzykowny manewr na skrzyżowaniu. Stawiając wszystko na jedną kartę, przejeżdża tuż przed samochodem. My musimy się zatrzymać. Ten manewr daje mu wystarczającą przewagę. Potem nie daliśmy już rady go dogonić. Fotki z tego wyścigu na blogu gustav'a. 

http://gustav.bikestats.pl/1440579#ac

W końcu docieramy nad zalew. 
Zakazanie mordy ;) 

Zalew

Elektrownia

Ekipa

Po pożegnaniu z gustav'em, objeżdżam elektrownię i jadę do babci na obiad. Od 15.15 do 17.00 uzupełniam kalorie. Potem z wielką niechęcią ruszam swoje cztery litery z krzesła i jadę do domu. Z powodu objedzenia, jedzie się bardzo ciężko. Na szczęście udało się nic nie zwrócić. O 18.00 jestem w domu. Pogoda dziś rewelacyjna. Oby tak było dalej. 

Na niebie tylko malutkie chmurki. 

Dzięki gustav za kilka wspólnych kilometrów. Do następnego. WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKIEJ NOCY!!! ;) 

Trasa:

Po okolicy

Czwartek, 24 marca 2016
Km: 54.16 Czas: 01:58 km/h: 27.54
Pr. maks.: 55.93 Temperatura: °C
Podjazdy: m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


Mało rundka po okolicy. Przy okazji wizyta w serwisie rowerowym i zakup nowej lemondki. Pogoda fajno, szykują się rowerowe Święta :) 

Serwis

Sobota, 19 marca 2016
Km: 29.89 Czas: 01:01 km/h: 29.40
Pr. maks.: 53.65 Temperatura: 6.0°C
Podjazdy: m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


Krótka wizyta w serwisie rowerowym BUGLA BIKE SERWIS w Rogowach.

Powrót do domu

Sobota, 19 marca 2016
Km: 61.46 Czas: 02:22 km/h: 25.97
Pr. maks.: 52.90 Temperatura: 3.0°C
Podjazdy: m Sprzęt: Accent Aktywność: Jazda na rowerze


Wstaje o 7.00. Jem 4 tosty na śniadanie, siedzę chwilkę przed kompem oraz pakuję wszystko co mam do prania do plecaka. Czas wrócić do domu i uzupełnić zapasy. O 8.45 ruszam z pod akademika. Niebo lekko pochmurne. Temperatura 2 stopnie. Jadę w kierunku nowego odcinka DTŚ'ki. Jutro jest oficjalne otwarcie. Dziś tylko dla oficjeli, dlatego na każdym skrzyżowaniu stoją pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ. Ich zadaniem jest uniemożliwienie wjazdu rowerzystą, samochodom itp na nowy odcinek drogi. Jutro o 10.00 odbędzie się uroczysty przejazd rowerzystów ową drogą oraz tunelem. Na szczęście, udaję się mi znaleźć jeden nie pilnowany wjazd. Przejeżdżam może z 2km, kiedy to zatrzymuje mnie strażak miejski, każe zjechać z tej drogi pod groźbą mandatu - 500zł. To też robię. Wcześniej jednak porobiłem kilka fotek. Potem objeżdżam jeszcze okolice DTŚ.  Robię kilka zdjęć i kieruję się w stronę Rybnika. Pogoda fajna, wieje lekki wiatr ale w plecy, więc nie ma problemu. O 11.20 jestem w domu.

Poniżej kilka fotek DTŚ'ki oraz Straży Miejskiej ;) 





Uzupełnić zapasy jedzenia

Niedziela, 13 marca 2016
Km: 103.75 Czas: 04:07 km/h: 25.20
Pr. maks.: 55.60 Temperatura: 6.0°C
Podjazdy: m Sprzęt: Accent Aktywność: Jazda na rowerze


Po całym tygodniu w Gliwicach, trzeba było wyruszyć do domu aby uzupełnić zapasy jedzenia. Bo w przyszłym tygodniu też trzeba coś jeść :) W sobotę wieczorem udałem się na imprezę, co spowodowało, iż do akademika wróciłem nad ranem. Musiałem wstać już o 9.00, co po niecałych 5h snu nie było za łatwe. Na szczęście udało się odpowiednio zmobilizować. Robię grysik na szybkie śniadanie i o 10.00 ruszam w drogę do domu. Jedzie się elegancko z wiatrem w plecy, co daje średnią 28,5km/h mimo braku jakiegoś specjalnego wysiłku. W domu jestem o 12.00. Pakuje do plecaka nowe rzeczy, jem niedzielny obiad i o 14.45 ruszam z powrotem do Gliwic. Plecak razem z całym załadunkiem ważył 14kg. Tym razem jedzie się dużo gorzej. Mam na plecach znaczny ciężar, do tego cały czas jadę pod wiatr. Powoduje to, iż średnia spada do 25.1km/h. W Gliwicach jestem o 17.05. Pogoda fajna, temperatura w okolicy 6 stopni.

MY LADIES

The Special One 23691 km
MTB 282 km
Złomek (Mater)
Accent 2455 km
Kellys 3805 km


Z ARCHIWUM X

Flag Counter