Duathlon PART II
Niedziela, 8 maja 2016
Km: | 102.00 | Czas: | 03:26 | km/h: | 29.71 |
Pr. maks.: | 47.20 | Temperatura: | 24.0°C | ||
Podjazdy: | m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś kolejna część duathlonu.
Wstaję rano, jem śniadanie, idę do kościoła. O 10.30 melduję się w biurze zawodów. Otóż, postanowiłem wziąć udział w biegu charytatywnym na 5 km. Startujemy razem z kolegą. Po odebraniu numeru startowego robimy wspólną rozgrzewkę. Gadamy o taktyce na bieg itp. Moim głównym celem było dobiegnięcie w całości na metę. Punktualnie o 11.00 startujemy. Trasa to dwa okrążenia po parku w Gliwicach, każde liczy 2,5 km. Od razu się rozdzielamy. Kolega rusza mocniej do przodu, ja natomiast trzymam swoje tempo. Cały czas biegnę w okolicy 10 miejsca. Podczas całego biegu nie wydarzyło się nic ciekawego. Na koniec czeka mnie finisz z trzema innymi zawodnikami. Ostatecznie wyprzedza mnie dwóch z nich. Cały bieg kończę w okolicy 10 miejsca. Jaki mam czas? Tego nie wiem. Może się dowiem, jak organizatorzy podają jakieś oficjalne wyniki. Kolega ukończył na trzecim miejscu. Po biegu wcinam talerz grochówki i wracam do akademika.
Po ponad godzinnej rozkminie, na temat tego czy będzie, czy nie będzie podać, ruszam się z pokoju. Punkt 14.00 startuję. Plan to zrobić 100 km w okolicy Gliwic. Nie chcę za daleko odjeżdżać, gdyż na niebie jest pełno ciemnych chmur, z których lada moment może lunąć deszcz. Najpierw jadę na Zabrza.Tam spotka mnie lekki deszczyk. Wracam znów do Gliwic i jadę w kierunku Tarnowskich Gór. Potem odbijam w lewo z DK78 na DK94. Krótki odcinek jadę z wiatrem w plecy. PO kilku kilometrach skręcam w prawo na Kamieniec. Tak dziurawą, ale fajną i cichą drogą dojeżdżam do wioski Wielowieś (po drodze gubię jednego imbusa, wypadł mi z kieszonki na tych dziurach). Stamtąd lecę na Toszek a potem Pyskowice. W Pyskowicach w prawo i uciekam przed chmurami do Gliwic. Gdy jestem na Łabędach, postanawiam jechać aż do Sośnicowic, ponieważ mam wiatr w plecy, a do wykonania planu minimum wciąż brakuje kilku kilometrów. Z Sośniciwic jadę już prosto na Gliwice. Robię jeszcze rundkę na Europę Centralną i o 17.30 melduję się pod akademikiem ;)
Wstaję rano, jem śniadanie, idę do kościoła. O 10.30 melduję się w biurze zawodów. Otóż, postanowiłem wziąć udział w biegu charytatywnym na 5 km. Startujemy razem z kolegą. Po odebraniu numeru startowego robimy wspólną rozgrzewkę. Gadamy o taktyce na bieg itp. Moim głównym celem było dobiegnięcie w całości na metę. Punktualnie o 11.00 startujemy. Trasa to dwa okrążenia po parku w Gliwicach, każde liczy 2,5 km. Od razu się rozdzielamy. Kolega rusza mocniej do przodu, ja natomiast trzymam swoje tempo. Cały czas biegnę w okolicy 10 miejsca. Podczas całego biegu nie wydarzyło się nic ciekawego. Na koniec czeka mnie finisz z trzema innymi zawodnikami. Ostatecznie wyprzedza mnie dwóch z nich. Cały bieg kończę w okolicy 10 miejsca. Jaki mam czas? Tego nie wiem. Może się dowiem, jak organizatorzy podają jakieś oficjalne wyniki. Kolega ukończył na trzecim miejscu. Po biegu wcinam talerz grochówki i wracam do akademika.
Po ponad godzinnej rozkminie, na temat tego czy będzie, czy nie będzie podać, ruszam się z pokoju. Punkt 14.00 startuję. Plan to zrobić 100 km w okolicy Gliwic. Nie chcę za daleko odjeżdżać, gdyż na niebie jest pełno ciemnych chmur, z których lada moment może lunąć deszcz. Najpierw jadę na Zabrza.Tam spotka mnie lekki deszczyk. Wracam znów do Gliwic i jadę w kierunku Tarnowskich Gór. Potem odbijam w lewo z DK78 na DK94. Krótki odcinek jadę z wiatrem w plecy. PO kilku kilometrach skręcam w prawo na Kamieniec. Tak dziurawą, ale fajną i cichą drogą dojeżdżam do wioski Wielowieś (po drodze gubię jednego imbusa, wypadł mi z kieszonki na tych dziurach). Stamtąd lecę na Toszek a potem Pyskowice. W Pyskowicach w prawo i uciekam przed chmurami do Gliwic. Gdy jestem na Łabędach, postanawiam jechać aż do Sośnicowic, ponieważ mam wiatr w plecy, a do wykonania planu minimum wciąż brakuje kilku kilometrów. Z Sośniciwic jadę już prosto na Gliwice. Robię jeszcze rundkę na Europę Centralną i o 17.30 melduję się pod akademikiem ;)