CFCFan

baton rowerowy bikestats.pl

ULTRAMARATHONS

PIĘKNY WSCHÓD 2016

MARATON PODRÓŻNIKA 2016

VII ŚLĄSKI MARATON ROWEROWY 2016

ONE-DAY TRIPS

Tour de Czechoslovakia

Kubalonka + Salmopol

Tour de Calisia

Czeskie Alpy

BALKANS

TOUR DE BELGRAD

LA VUELTA ROMANIA

MACEDONIA AND KOSOVO

CROATIA AND BOSNIA

ALBANIA AND MONTENEGRO

PORTUGAL & SPAIN

TRIP TO COIMBRA

FATIMA

TRIP TO LISBOA

ANDALUZIA AND ALGARVE

NORTH OF PORTUGAL


ZNAJOMI

wszyscy znajomi(18)

Chorwacja, Bośnia - Dzień V

Wtorek, 26 lipca 2016
Km: 289.00 Czas: 13:35 km/h: 21.28
Pr. maks.: 62.60 Temperatura: 30.0°C
Podjazdy: 1002m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


DZIEŃ V

Ostatni dzień wyjazdu na tereny Chorwacji i Bośni. Miało być lekko i przyjemnie, a wyszło jak wyszło. Ale wszystko po kolei. 

Pobudkę zaplanowałem na 6.30. Wstają punktualnie. Noc przebiegła bez zakłóceń.  Zaczynam pakować śpiwór i resztę rzeczy. Wtedy przychodzi Ahmed. Wyciąga mój rower z garażu. Schowaliśmy go tam wczoraj, gdy zaczęło padać. Tak wyglądało moje miejsce do spania. Muszę przyznać że było bardzo wygodne. Polecam takie bujane ławki. 

Nocleg
Nocleg © CFCFan 

Wspólnie ruszamy w kierunku hostelu, w którym mam opłacone śniadanie. Droga prowadzi cały czas w dół. W około są bardzo fajne widoczki. O 7.00 meldujemy się w restauracji. Najpierw dostaję kawę, a po kilku minutach bardzo smacznego omleta. 

Poranna kawa
Poranna kawa © CFCFan
Omlet
Omlet © CFCFan
Motel Jelić - tam jadłem śniadanie
Motel Jelić - tam jadłem śniadanie © CFCFan

Co za wyżerka. Już dawno nie miałem takiego wypasu na śniadanie. Niestety, trzeba ruszać dalej. Ostatnia pamiątkowa fotka i w drogę.

Pożegnanie z Ahmed'em, który gościł mnie u siebie w domu
Pożegnanie z Ahmed'em, który gościł mnie u siebie w domu © CFCFan

Pogoda dopisuje. Nie jest ciepło. Na niebie są eleganckie chmury. Nic tylko jechać.

Pogoda w porządku
Pogoda w porządku © CFCFan
Przydrożny bazar - na Bałkanach jest takich pełno
Przydrożny bazar - na Bałkanach jest takich pełno © CFCFan

Plan na dziś był taki, aby dojechać do miasta Sid w Serbii i stamtąd wziąć pociąg do Belgradu. Miałem do pokonania około 170km. Pociąg był o 18.55 więc nie było potrzeby zbytnio się śpieszyć. Szybko przejeżdżam przez Doboj i przekraczam rzekę Bosnia.

Rzeka Bosnia
Rzeka Bosnia © CFCFan

Jadę w stronę miasta Graćanica. Tam odbijam w boczną drogę.

Doboj
Graćanica © CFCFan
Gracanica
Gracanica © CFCFan

Jest to skrót, lecz prowadzi przez góry. Rozpoczynam ostatni poważny podjazd na tej wyprawie. Na jednej ze ścianek słyszę trzask. Zaczynam szybko pedałować, lecz stoję w miejscu. O co chodzi?? A no tak, zerwałem łańcuch :) Dlatego nie mogę się ruszyć z miejsca.

Zerwany łańcuch
Zerwany łańcuch © CFCFan

Na szczęście przed wyjazdem zaparzyłem się w serwisie BUGLA BIKE SERWIS w odpowiednie narzędzia. Szybko spinam łańcuch za pomocą spinek, reguluję przerzutki i mozolnie ruszam dalej. Na początku trochę asekuracyjnie, ale po kilku kilometrach jechałem już normalnie. Robię postój na stacji, aby umyć ręce, które są całe czarne.

Pauza
Pauza © CFCFan
Takie rzeczy tylko na Bałkanach :)
Takie rzeczy tylko na Bałkanach :) © CFCFan

Widoki zaczynają być coraz lepsze.

Widoki
Widoki © CFCFan
Widoki
Widoki © CFCFan

W końcu dostaję się na szczyt.

Wdoki
Wdoki © CFCFan
Widoki
Widoki © CFCFan

Rozpoczynam bardzo fajny zjazd. Jedyna przeszkoda to fatalne asfalty. No ale cóż, z bocznymi drogami już tak jest. Ruch zerowy, ale asfalty nie najlepsze. Zjazd prowadzi aż do wioski Ormanica. Tam natrafiam na fajną piekarnię. Kupuję jogurt, burek z mięsem i drugi kawałek z serem. Siadam przed piekarnia i zaczynam konsumpcję.

Burek na drugie śniadanie
Burek na drugie śniadanie © CFCFan

W międzyczasie zagaduje do mnie jeden Bośniak. Mówi, iż od 20 lat mieszka w Szwajcarii. Tu przyjechał tyko na wakacje. Dużo ludzi opuszcza kraj, gdyż nie mogą wyżyć za tutejsze pensje. Po wypiciu jogurtu i zjedzeniu prawie całego burka jadę dalej. Kieruję się na miasto graniczne Brcko. Droga jest bardzo ruchliwa. Dużo samochodów jedzie na przejście graniczne. Po dojechaniu do miasta kolejna pauza. W końcu dzisiejszy wyjazd ma być tylko relaksem. Kupuję coca - colę, 2 piwa, wodę i coś jeszcze. Tak aby wydać wszystkie marki. Pod sklepem zjadam ostatni kawałek burka. Przy okazji zagaduje do mnie ekspedientka. Pyta się gdzie jadę i gdzie byłem. Następne kilometry biegną wzdłuż rzeki Sava. Droga bardzo niebezpieczna. Jest wąska a jeździ nią masa tirów. Na szczęście bezpiecznie docieram do wioski Vrśani, gdzie odbijam w lewo.

Teraz już tylko będzie płasko
Teraz już tylko będzie płasko © CFCFan

Na mapie zauważyłem idealne dla mnie przejście graniczne. Miałbym z niego kawałek do Sid'u. W jednej z wiosek muszę skręcić w lewo. Pytam miejscowego chłopaka o wskazówki. Wszystko dobrze objaśnia. Mogę jechać. Wjeżdżam w szczere pola. Nagle, kończy się asfalt.

Wredne szutry
Wredne szutry © CFCFan

Trochę mnie to zaskoczyło, no ale cóż, jedziemy. W tumanach kurzu docieram do przejścia. Tam atakuje mnie mały kundel. Złapał mnie nawet na lewego buta. Na szczęście nic mi się nie stało. Kontrola po stronie bośniackiej w porządku.

Przejście graniczne nad rzeką Sava
Przejście graniczne nad rzeką Sava i wredny kundel © CFCFan

Pakuję się na prom. Czekam chyba z 15min nim ruszy. Odjeżdża o określonych godzinach. Mam szczęście, iż udało mi się tu trafić kilka minut przed odpłynięciem. W końcu płyniemy.

Rejs na promie
Rejs na promie © CFCFanRejs na promie
Rejs na promie © CFCFan

5 min i jestem po drugiej strony.

Prom w całej okazałości
Prom w całej okazałości © CFCFan

Podjeżdżam do kontroli. I tu spotyka mnie smutna wiadomość, która solidnie komplikuje moje plany. Nie mogę w tym miejscu przekroczyć granicy :( Jest to małe, lokalne przejście graniczne, przeznaczone tylko i wyłącznie dla obywateli Bośni i Serbii. No cóż, co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Dostaję wskazówki, iż mogę przekroczyć granicę w miejscowości Sremska Raca. Ruszam z powrotem na prom. Znów czekam z 15 min. Ok.16.00 znów jestem w Serbii. Co za nie fart. Nie potrzebnie nadrobiłem tylko kilometrów i straciłem cenny czas. Postanawiam spróbować i cisnę ile wlezie aby zdążyć na pociąg.

Liczne pola
Liczne pola © CFCFan
Małe wioski
Małe wioski © CFCFan
Wiejski autobus
Wiejski autobus © CFCFan

Nie jest to łatwe. Jadę boczną drogą, na której jest dużo odcinków szutrowych. Znacznie mnie to spowalnia. W końcu dojeżdżam do drogi główniej. Jest kilka minut po 17.00.

Ścieżka rowerowa
Ścieżka rowerowa © CFCFan

Szybko mknę do granicy. Droga jest całkowicie płaska. Wiatr lekko przeszkadza, ale nie jest źle. Kontrola na granicy, na moje szczęście, przebiega szybko i sprawnie.

Granica Bośni i Serbii
Granica Bośni i Serbii © CFCFan
Nieużywany most kolejowy
Nieużywany most kolejowy © CFCFan

Co bardzo ciekawe, pomiędzy Bośnią a Serbią nie ma bezpośredniego połączenia kolejowego. Niestety, nie wiem dla czego tak jest.

Kontrola po serbskiej stronie
Kontrola po serbskiej stronie © CFCFan
Długa kolejka do granicy
Długa kolejka do granicy © CFCFan

Niestety, zaczynam odczuwać głód. Muszę coś zjeść. Wcinam ostatnie kanapki z kremem czekoladowym. Do tego najlepszy na świecie energetyk - bośniackie piwo. W międzyczasie decyduję, iż nie ma sensu jechać do miasta Sid. Lepiej kierować się na Sremską Mitrovicę. Pociąg będzie tam 30 min później, a dystans do obu miast mam taki sam. Przyjmuję pozycję aero i cisnę ile fabryka dała. W Kuzminie odbijam w prawo. Mam świetny czas. Powinienem zdążyć na pociąg. Niestety, jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. Mija mnie Serbski kierowca, i prosi abym się zatrzymał. Z wielką niechęcią, robię to. Z samochodu wychodzi Branislav. Bardzo miły Serb. Zaczynamy rozmawiać. Mówi, iż podziwia takich ludzi jak ja. Do tego bardzo lubi Polaków. Informuje mnie, iż jego kolegą jest Branislav Ivanović. Są w podobnym wieku, a Bronek urodził się w Sremskiej Mitrovicy. To tutaj zaczynał swoją karierę. Wymieniamy się numerami telefonów i ku mojej ogromnej radości mogę jechać dalej. Złapałem lekki poślizg. Ale wciąż mogę zdążyć. Niestety, przed wjazdem do miasta kolejne problemy. Droga jest w remoncie.

Droga już z nowym asfaltem
Droga już z nowym asfaltem © CFCFan

Nie ma asfaltu. W koło tylko sam żwir. Tempo znacznie spada a czas ucieka.

A tu jeszcze bez
A tu jeszcze bez © CFCFan

Zawiedziony docieram do centrum.

Sremska Mitrovica
Sremska Mitrovica © CFCFan

Jest 19.25. Pociąg powinien być już na dworcu. A ja dodatkowo nie umiem znaleźć tego dworca. Brak jakichkolwiek kierunkowskazów. Pytam kilku przechodniów. Trochę błądzę. W końcu o 19.50 melduję się na dworcu.  Jak się okazuje, pociąg odjechał 20 min temu. Hmmmm. Co by tu teraz zrobić. Następny odjeżdża dopiero rano. Nie ma sensu na niego czekać. Pozostaje tylko jedno wyjście. Dojechać do Belgradu na rowerze. jakoś mnie to specjalnie nie zmartwiło :) Będzie okazja zrobić więcej kilometrów. Jednak teraz muszę porządnie odpocząć. Jadę do pierwszego lepszego sklepu. Kupuję wodę i coca - colę. Do tego obok jest knajpa z tradycyjnymi serbskimi pljeskavicami. Zamawiam jedną i rozsiadam się przy stoliku.

Kolacja
Kolacja © CFCFan

Całą przerwa zajęła mi ponad godzinę. W sklepie zaczepiła mnie jeszcze bardzo miła Pani ekspedientka, która również była pod wrażaniem mojego wyjazdu. W międzyczasie zapada zmrok. Kończę kolację, odpalam światełka i ruszam na Belgrad. Droga jest łatwa. Cały czas płasko. Wiatru lekko w plecy. Mijam kolejne miasta, w których trwa nocne życie. Dwa razy miałem mały problem z nawigacją. Drogi w Serbii są bardzo słabo oznakowane. Na szczęście dzięki temu, że miałem dostęp do mapki na stravie, trafiam na właściwe tory. Robię sobie dwie krótkich przerwy.

Pauza nad autostradą
Pauza nad autostradą © CFCFan

Raz adrenalinę podnosi mi zgraja psów. Chyba z 5 sztuk. Na szczęście zaczęły mnie gonić na zjeździe, dzięki czemu dałem radem im uciec. W Serbii jest to prawdziwy koszmar. W końcu wjeżdżam do Nowego Belgradu. Typowa mieszkalna dzielnica.

Nowy Belgrad
Nowy Belgrad © CFCFan

W samym centrum ludzie wciąż się bawią w różnych klubach, których tu nie brakuje.

Belgrad nocą
Belgrad nocą © CFCFanBelgrad nocą
Belgrad nocą © CFCFanBelgrad nocą
Belgrad nocą © CFCFan

W końcu kilka minut przed 2.00 melduję się w akademiku. Przedtem odwiedziłem jeszcze piekarnię, gdzie kupiłem sobie kilka smakołyków na kolację. Zjadam świetne wypieki, biorę prysznic i przed 3.00 kładę się spać. W końcu trzeba wstać o 6.30 aby zdążyć na autobus do pracy :)


Podsumowując, kolejny bardzo udany wyjazd. Udało się mi zrealizować jedno z moich marzeń. W końcu odwiedziłem Jeziora Plitwickie. Chorwacja to piękny kraj. Ale to widziałem już wcześniej. Zaskoczyła mnie Bośnia. Bardzo mili i życzliwi ludzie, piękne góry i ciekawe krajobrazy. A teraz czas na 2 dni odpoczynku i ruszamy w kolejną wyprawę po Bałkanach :)                         



komentarze
Pytałem o to Serbów z Belgradu. Dlaczego nie mają bezpośrednich połączeń z Bośnią. Powiedzieli, iż sami nie wiedzą. Prawdopodobnie chodzi o pewne sprawy polityczne :)
CFCFan
- 08:04 wtorek, 9 sierpnia 2016 | linkuj
Apropo pociągów w Bośni to jest to jeden wielki absurd ukazujący jaką głupotą był podział tego kraju na, de facto, dwa odrębne kraje. Jak chcesz jechać z Sarajewa do Banja Luki to musisz kupić bilet międzynarodowy choć przecież jesteś cały czas w Bośni... Na stacji Doboj odbywa się zmiana lokomotyw i załogi pociągu, jak na granicy krajów... Jest tak dlatego, że masz tam Koleje Republiki Serbskiej i Koleje Federacji Bośni i Hercegowiny. Tak to jest...
rmk
- 15:28 czwartek, 4 sierpnia 2016 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

MY LADIES

The Special One 23691 km
MTB 282 km
Złomek (Mater)
Accent 2455 km
Kellys 3805 km


Z ARCHIWUM X

Flag Counter