Powrót z Maratonu Podróżnika
Niedziela, 5 czerwca 2016
Uczestnicy
Km: | 17.40 | Czas: | 00:49 | km/h: | 21.31 |
Pr. maks.: | 54.70 | Temperatura: | 30.0°C | ||
Podjazdy: | 74m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wstaję w okolicach 11.00. Gustav jest już na mecie. Idziemy wymienić wrażenia z maratonu. Ustalamy, iż o 13.00 wyjeżdżamy z bazy i jedziemy na pociąg do Kielc. W skutek tego robię sobie jeszcze krótka drzemkę. Potem pakowanie i o 13.15 jestem gotowy do wyjazdu. Gustav już na mnie czeka z niecierpliwością. Ja czuję się całkiem nieźle. Głównie boli mnie tylko tyłek. Spałem kilka godzin po maratonie więc sen mnie nie męczy. Gustav jest zdecydowanie bardziej nie wyspany. Na dworzec mamy trochę ponad 15km. Tym razem ja nawiguję.
Krajobrazy towarzyszące nam podczas dojazdu na dworzec kolejowy w Kielcach © CFCFan
Widok na Kielce © CFCFan
Wlokący się za mną gustav. Brak snu dał się mu porządnie we znaki © CFCFan
Upał bym niemiłosierny. Ale fotka z ręki podczas postoju na światłach musi być © CFCFan
Tuż przed Kielcami stajemy na stacji benzynowe. Gustav musi się rozbudzić. 15min pauzy i jedziemy dalej. Szukamy jakiegoś lokalu z jedzeniem. W końcu znajdujemy jakiś przyjazny bar. Zamawiam małą zapiekankę, kotlet z frytkami i surówką i wodę do picia. Gustav bierze dwie zapiekanki (duża + mała). Przerwa trwa dobre 35min. Potem kierujemy się w stronę dworca. Tam okazuj się, iż nie ma już biletów na pociąg do Gliwic o 15.00. Musimy kupić bilety na pociąg o 16.30, który jedzie do Katowic. Czekamy ponad godzinę na dworcu.
Dworzec kolejowy w Kielcach. W oczekiwaniu na pociąg :) © CFCFan
Maszyna gustav'a © CFCFan
Mój rower z pełnym ekwipunkiem © CFCFan
W międzyczasie gustav poszedł poszukać jakiegoś picia czy jedzenia. Ja pilnuję sprzętu. W końcu podjeżdża pociąg. Jest wygodny wagon rowerowy. Pakujemy nasze maszyny. Podczas podróży, jak zawsze musi być zabawnie. Robimy fotki. Gustav dodaje wpis na FB czy na Stravie. Całą drogę jechaliśmy wspólnie z byczysem i jego dziewczyną. Docieramy do Katowic. Tam gustav postanawia, iż wróci na rowerze do Rybnika z Katowic. Ja decyduję się kupić bilet na pociąg Kolei Śląskich i tak dojechać do Gliwic. Zegnamy się. Gustav w końcu oddaje mi moje szprychy, które miałem na wypadek awarii. Miałem je odebrać od niego przed maratonem, ale zapomniałem. Dobrze, że nie miałem awarii. Następnie sprawnie docieram pociągiem do Gliwic. Ostatnie kilometry z dworca do akademika pokonuję na rowerze. Biorę kąpiel i kładę się spać. Kolejny tegoroczny maraton można uznać za zakończony :)
Ślad GPS:
Krajobrazy towarzyszące nam podczas dojazdu na dworzec kolejowy w Kielcach © CFCFan
Widok na Kielce © CFCFan
Wlokący się za mną gustav. Brak snu dał się mu porządnie we znaki © CFCFan
Upał bym niemiłosierny. Ale fotka z ręki podczas postoju na światłach musi być © CFCFan
Tuż przed Kielcami stajemy na stacji benzynowe. Gustav musi się rozbudzić. 15min pauzy i jedziemy dalej. Szukamy jakiegoś lokalu z jedzeniem. W końcu znajdujemy jakiś przyjazny bar. Zamawiam małą zapiekankę, kotlet z frytkami i surówką i wodę do picia. Gustav bierze dwie zapiekanki (duża + mała). Przerwa trwa dobre 35min. Potem kierujemy się w stronę dworca. Tam okazuj się, iż nie ma już biletów na pociąg do Gliwic o 15.00. Musimy kupić bilety na pociąg o 16.30, który jedzie do Katowic. Czekamy ponad godzinę na dworcu.
Dworzec kolejowy w Kielcach. W oczekiwaniu na pociąg :) © CFCFan
Maszyna gustav'a © CFCFan
Mój rower z pełnym ekwipunkiem © CFCFan
W międzyczasie gustav poszedł poszukać jakiegoś picia czy jedzenia. Ja pilnuję sprzętu. W końcu podjeżdża pociąg. Jest wygodny wagon rowerowy. Pakujemy nasze maszyny. Podczas podróży, jak zawsze musi być zabawnie. Robimy fotki. Gustav dodaje wpis na FB czy na Stravie. Całą drogę jechaliśmy wspólnie z byczysem i jego dziewczyną. Docieramy do Katowic. Tam gustav postanawia, iż wróci na rowerze do Rybnika z Katowic. Ja decyduję się kupić bilet na pociąg Kolei Śląskich i tak dojechać do Gliwic. Zegnamy się. Gustav w końcu oddaje mi moje szprychy, które miałem na wypadek awarii. Miałem je odebrać od niego przed maratonem, ale zapomniałem. Dobrze, że nie miałem awarii. Następnie sprawnie docieram pociągiem do Gliwic. Ostatnie kilometry z dworca do akademika pokonuję na rowerze. Biorę kąpiel i kładę się spać. Kolejny tegoroczny maraton można uznać za zakończony :)