Majówka 2017 - Day II
Niedziela, 30 kwietnia 2017
Km: | 172.30 | Czas: | 08:40 | km/h: | 19.88 |
Pr. maks.: | 61.40 | Temperatura: | 15.0°C | ||
Podjazdy: | 2689m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
NORTH OF PORTUGAL - DAY II
DUAS IGREJAS - MIRANDA DO DOURO - [SPAIN] - BRAGANCA - MOIMENTA - VILAR DE OSSOS
DUAS IGREJAS - MIRANDA DO DOURO - [SPAIN] - BRAGANCA - MOIMENTA - VILAR DE OSSOS
Zgodnie z prognozami, dziś miało padać i wiać. I rzeczywiście tak było. Wstaję o 6.00, ale gdy usłyszałem spadające krople deszczu, przedłużyłem sobie drzemkę do 7.45. Powoli zacząłem pakować swój kram.
Coś po 8.00 nawiedził mnie właściciel stacji, która była obok. Trochę się zdziwił gdy mnie zobaczył. Nie chciał uwierzyć że spałem tu całą noc. Wypytał mnie o to skąd i dokąd jadę itp. Na zakończenie rozmowy dał mi dwa pyszne jabłka i odszedł. Ja zaliczyłem porządne śniadanie: 3 bułki z serem i szynka oraz pół kilo truskawek. W trasę ruszam o 9.00.
Deszcz chwilę popadał i ustał. Szybko dostałem się do miasta Miranda do Douro.
Przejechałem przez centrum i zaliczyłem fajny, widokowy zjazd w kierunku zapory, która znajduje się na rzece Douro.
Tam krótka przerwa na fotki. Widoki były naprawdę świetne.
Teraz czekał mnie porządny podjazd w kierunku Hiszpanii. Niby nic specjalnego, ale gdy dodamy do tego porządny deszcz, który zaczął padać w połowie, to już nie jest tak łatwo. Na szczycie zameldowałem się lekko przemoczony. Teraz czekało mnie kilka kilometrów po typowych, hiszpańskich preriach. Deszcz oczywiście nie ustawał.
Dopiero gdy po raz kolejny dotarłem nad rzekę Douro, opady ustały. Znów miałem okazję podziwiać bardzo fajny, stalowy most oraz świetne koryto rzeki.
Po długiej sesji fotograficznej rozpoczynam kolejny podjazd. Potem prosta i odbijam w stronę Portugalii. Droga równa jak stół a ja ledwo jadę 15 km/h. Przestało padać, ale zaczęło niemiłosiernie wiać. I to prosto w twarz. Mozolnie posuwam się do przodu. W pewnym momencie złapałem kapcia w przednim kole. Nie mam pojęcia dlaczego. Aby naprawić awarię, musiałem nieźle się nagimnastykować, gdyż wiatr nie dawał za wygraną.
Jedynym profitem, jaki miałem z jego obecności była coraz lepsza pogoda. A to dlatego, iż bardzo szybko przeganiał wszelkie czarne chmury. Po wymianie dętki jadę dalej. W pewnym momencie wpakowałem się w sam środek burzy. Było tak zimo, iż zaczął padać śnieg :D Niestety, tylko przez kilka minut. Po tej przygodzie musiałem odsapnąć. Postanowiłem zatrzymać się na fajnym przystanku.
Zjadłem bułki, odpocząłem i ruszam dalej. W końcu dotarłem do granicy. Tam kolejny podjazd i ostatnia prosta w kierunku Bragancy. Po drodze spotkałem bardzo fajne stado owiec. Nie było łatwo się przez nie przebić :D
W jednym z największych miast na północy Portugalii, melduję się o 16.40.
Szybko ruszam w kierunku Lidla. Robię tam porządne zakupy i chwilę odpoczywam.
O 17.45 mogę jechać dalej. Szybko opuszczam miasto i wjeżdżam do kolejnego Parku Narodowego. Na początku widoki nie zachwycały, gdyż jechałem głównie w lesie.
Jednakże z każdym kilometrem było coraz lepiej.
Trasa dość trudna, cała masa małych podjazdów, które potrafią nieźle zmęczyć. Na niebie trwałą nieustanna walka słońca z chmurami. Dzięki temu widoki były naprawdę super.
W końcu dotarłem w wyższe partie gór. Krajobraz w tym miejscu był super. Warto było się tyle namęczyć.
Niestety, było już późno i powoli zaczęło się ściemniać. Zakończyłem ostatni, poważny podjazd na ponad 1100 m n.p.m. i rozpocząłem szybki zjazd w dół.
Z racji tego, iż nie chciałem tracić fajnych widoków, postanowiłem się gdzieś rozbić. Udało mi się znaleźć idealne miejsce. Obok jakiegoś pomnika i przystanku. Szybko rozbiłem namiot i wpakowałem się do środka. Zjadłem kolację i ok. 23.00 poszedłem spać.
Ten dzień był naprawdę ciężki. Jednak wiatr potrafi nieźle dać w kość.
Relacja z trzeciego dnia wyprawy, dostępna poniżej:
NORTH OF PORTUGAL - DAY III
NORTH OF PORTUGAL - DAY III