Centenario de las apariciones de FATIMA - Day I
Sobota, 13 maja 2017
Km: | 274.50 | Czas: | 12:01 | km/h: | 22.84 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 24.0°C | ||
Podjazdy: | 4007m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
FATIMA - DAY I
Pomysł na ten wypad rowerowy, siedział w mojej głowie od dawna. Jako, iż byłem już w Fatimie na początku mojego pobytu w Portugalii, wypadało udać się tam jeszcze raz na zakończenie. Tak też zrobiłem. Dodatkowo wszystko bardzo fajnie zbiegło się setną rocznicą objawień fatimskich. Z racji tego oraz wizyty papieża Franciszka, spodziewałem się tam znacznych tłumów. Na szczęście, w rzeczywistości nie było tak źle.
Cały wypad rozplanowałem sobie na dwa dni. Do przejechania ok. 600km. Pogoda zapowiadała się świetnie, więc zrezygnowałem z namiotu. Wziąłem tylko śpiwór, karimatę i podstawowe ciuchy.
Przygotowania do wyjazdu rozpoczynam w piątek po zajęciach. Musiałem upiec ciastka na drogę, zrobić omlety na kolację i przygotować rower. O 20.00 idę na chwilę do biblioteki, aby zobaczyć choć trochę meczu WBA vs CHELSEA FC. Po nudnawej pierwszej połowie, wracam do mieszkania i idę spać. Wstaję o 23.15. Od razu sprawdzam wynik CFC. Wygraliśmy 1-0 i tym samym zostaliśmy nowymi mistrzami Anglii!!! Brawo Antiono!!! Brawo The Blues!!! Powoli kończę pakowanie i ładowanie mojego ekwipunku na rower. Jem również kolację. Wcześniej przygotowany omlet z ryżem. Muszę przyznać, iż nawet było to dobre. W sumie to aż się przejadłem. Musiałem to potem odcierpieć na pierwszych kilometrach. W trasę ruszam o 1.15.
Pogoda taka sobie. Ciepło ale na niebie pełno chmur. W kilku miejscach spotykam nawet lekką mżawkę. Nocą jedzie mi się bardzo dobrze. Praktycznie nie robię przerw. Dodatkowo drogę znam bardzo dobrze, gdyż zdecydowałem się jechać tą samą trasą co na jesień. Świt łapie mnie przed miastem Serta.
Szybko przebijam się przez centrum i mknę dalej. Poranek dość mglisty, stąd i widoki słabe. Ale najważniejsze, że nie pada deszcz. Kilka kilometrów za miastem, na dość szybki zjeździe, zaliczam pierwszą przygodę. Przednim kołem wjeżdżam na jakiś kamień. Od razu łapię kapcia. Podczas naprawy, okazuje się, iż zniszczeniu uległa opona. Dobrze, iż była do wymiany i wiozłem ze sobą zapasową. Obręcz też trochę oberwała. Po szybkim serwisie jadę dalej.
Ujechałem raptem 2 kilometry, podczas których zrobiłem kilka fotek z fajnego mostu, kiedy to łapie mnie druga przygoda.
Tym razem zerwałem linkę od tylnej przerzutki. To już większy problem. Do większego miasta mam jakieś 30km i kilka fajnych podjazdów. No nic, będzie zabawa.
Ustawiam łańcuch na najmniejszej koronce z tyłu i zaczynam się powoli wspinać. Miejscami musiałem podjeżdżać zygzakiem. Nie było innej rady. Ale udało się. Po 20km mordęgi, czekał mnie dłuższy płaski odcinek. W końcu dotarłem do miasta Tomar. Serwis był otwarty od 10.00. A na zegarze dopiero 9.30. Z tej okazji postanowiłem zawitać do Lidla na zakupy. Kupiłem bułki, szynkę, serek i moje ulubione Pao de Deus. Do picia woda.
Zjadłem śniadanie i udałem się do serwisu. Oczywiście, właściciel jak to typowy Portugalczyk, zawsze ma czas i przyszedł dopiero o 10.15. Na szczęście od razu wziął się do roboty.
Serwis - Tomar © CFCFan
Po 20 min moja maszyna znów była sprawna. Za wymianę linki zapłaciłem raptem 10€. Cena jak najbardziej odpowiednia w mojej ocenie.
Tomar © CFCFan
Tomar © CFCFan
Przed 11.00 ruszam w kierunku Fatimy. Do pokonania pozostało mi lekko ponad 30 km. W tym jeden, solidny podjazd. Na szczęście widoki też dopisywały, więc jechało się bardzo fajnie.
Zameczek © CFCFan
W końcu dotarłem do głównego celu wyprawy.
Fatima © CFCFan
Po pamiątkowej fotce, ruszam na centrum. Tam ruch umiarkowany.
Fatima © CFCFan
Fatima © CFCFan
Wszyscy byli już zgromadzeni na Mszy Świętej, która miała miejsce na głównym placu. Ludzi było całkiem sporo. Zająłem miejsce przed jednym z telebimów i uczestniczyłem w Mszy.
Fatima © CFCFan
Fatima © CFCFan
Fatima © CFCFan
Fatima © CFCFan
Coś o 14.00 msza się zakończyła. Teraz papież wsiadł do Papa mobile i zaczął objazd wśród wiernych. Czekałem na niego jakieś 40 min. W końcu zwątpiłem i udałem się na plac, aby porobić fotki.
Fatima © CFCFan
Niektórzy czekali całą noc © CFCFan
Pamiątkowe foto © CFCFan
Gdy byłem w trakcie zwiedzania placu, okazało się, iż papież kontynuował przejazd i przemkną tuż obok miejsca, w którym czekałem. No cóż, zabrakło cierpliwości.
Coś o 15.30, po zwiedzeniu głównej bazyliki opuściłem Fatimę.
Fatima © CFCFan
Teraz kierowałem się na kolejne duże miasto – Leiria. Droga przebiegła szybko i sprawnie. Dobrze, iż rowery nie muszą stać w korku, gdyż cały wyjazd z Fatimy był solidnie zastawiony. W końcu dodarłem do Leiriy. Tam od razu skierowałem się pod stadion piłkarski.
Leiria © CFCFan
Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, iż jest tam jakiś festyn. Skorzystałem z okazji i udałem się na obiad do jednej z knajp. Za solidną porcję mięsa zapłaciłem 6,50€.
Grelhados Mistos © CFCFan
Potem zwiedziłem to, na czym najbardziej mi zależało, czyli sam stadion. Wyglądał nawet fajnie.
Leiria - stadion © CFCFan
Leiria - stadion © CFCFan
Na koniec wstąpiłem jeszcze do wesołego miasteczka.
Leiria - Wesołe Miasteczko © CFCFan
Tam trafiłem na wyśmienite Churros. Nie mogłem się im oprzeć i musiałem zakupić kilka sztuk. Kalorii mają zapewne co niemiara, ale smakują nieziemsko.
Churros!!! © CFCFan
Po szybkim zaliczeniu centrum miasta, w końcu ruszyłem w stronę oceanu.
Leiria - centrum © CFCFan
Po zaliczeniu miasta Manha Grande, odbiłem w fajną boczną drogę. Cały czas tylko las, świetny asfalt i ani jednego auta.
Na drodze nad oceanu © CFCFan
W końcu dotarłem nad ocean. Pogoda była niezła, aczkolwiek nad Nazare, gdzie zmierzałem, zgromadziły się ciemne chmury i wyglądało na to, iż solidnie tam pada. W związku z tym postanowiłem zrobić sobie krótką przerwę.
Wybrzeżem Atlantyku © CFCFan
Zatrzymałem się w fajnym miejscu ze spoko widokiem. Zjadłem ostatnie churros i kanapkę z szynką i serkiem.
Atlantyk © CFCFan
Gdy pogoda się poprawiła, ruszyłem w kierunku Nazare. Droga prowadziła cały czas wzdłuż wybrzeża, więc widoki miałem świetne.
Klify © CFCFan
Na miejscu melduję się o zachodzie słońca. Udało się i zrobić ostatnie zdjęcia zachodzącego słońca.
Zachód słońca © CFCFan
Dodatkowo, ze szczytu klifu miałem świetny widok na centrum.
Nazare © CFCFan
Potem udałem się na sam przylądek, gdzie można spotkać największe fale w Europie. Na szczęście, dziś ocean był spokojny.
Farol de Nazare © CFCFan
Farol de Nazare © CFCFan
Gdy zapadł zmrok, udałem się na zakupy do sklepu Continente. Kupiłem coś na kolację i zjechałem na plażę. Tam wszędzie pełno kibiców klubu Benfica. Otóż, właśnie zapewnili sobie mistrzostwo Portugalii, więc każdy świętował. Coś niesamowitego.
Kibice klubu SL Benfica świętują tytuł mistrza Portugalii © CFCFan
Sam rozsiadłem się na plaży, i w akompaniamencie gwiazd zaliczyłem kolację. Przypadkiem, znalazłem bardzo fajną miejscówkę do spania. Jakaś drewniana knajpa, stojąca jeszcze na plaży. Przedarłem się przez zamknięty płotek i rozłożyłem swój kram.
Nocleg © CFCFan
Byłem tak wykończony, iż zasnąłem w połowie spisywania relacji.