Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2016
Dystans całkowity: | 795.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 32:36 |
Średnia prędkość: | 24.39 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.60 km/h |
Suma podjazdów: | 9573 m |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 132.51 km i 5h 26m |
Więcej statystyk |
COIMBRA Trip - DAY I
Piątek, 30 września 2016
Km: | 150.40 | Czas: | 05:25 | km/h: | 27.77 |
Pr. maks.: | 69.60 | Temperatura: | 28.0°C | ||
Podjazdy: | m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
COIMBRA - DAY I
First time in history, I will decribe my trip in English :) I hope It will be not so bad and you will understand everything :)
Po raz pierwszy zdecydowałem się opisać moją wycieczkę w języku Angielskim. Myślę, że nie powinno być aż tak źle :)
The plan for this trip was born in Brussels, where I met my new friend - Marco. He is studying in Coimbra so during this weekend I decided to visit him. I woke up on Friday at about 9.00. First I cooked a lot of pasta, which I ate with yoghurt and banana. I also packed my stuff and prepared my bike. Since 11.00 a.m. till 1.00 p.m. I had calsses. Directly after two boring hours at university, I went to a canteen for a dinner. Here in Portugal it costs 2,70E, so It is not so bad. After the dinner I came back home and at 2.15 I was ready to go.
Plan na ten wypad zrodził się, gdy byłem jeszcze w Brukseli. Poznałem tam Portugalczyka Marco, który studiuje w Coimbrze. W ten weekend postanowiłem go odwiedzić. Wstałem w piątek ok. 9.00. Najpierw ugotowałem dużo makaronu, za dużo, który zjadłem razem z jogurtem i bananem. Spakowałem także swój ekwipunek i przygotowałem rower. Od 11.00 do 13.00 miałem zajęcia na uczelni. PO dwóch godzinach nudnego wykładu, poszedłem na obiad na stołówkę. Cena takiego obiadu to 2,70E (zupa, drugie danie, sok, deser). Po obiedzie wróciłem do domu i o 14.15 byłem gotowy do wyjazdu.
Ready to go / Gotowy do jazdy
Weather was very good. A little bit cloudy but still hot.
Pogoda była bardzo dobra. Trochę pochmurno, ale wciąż bardzo ciepło.
At the beginning, I was riding on the road, which I know very well. Kilometers were passing very fast. After 40km I made a short brake. Views were beautiful.
Początkowo jechałem drogą, którą już dobrze znam. Kilometry leciał bardzo szybko. Na 40km zrobiłem sobie pierwszy, krótki postój. Widoki podczas podróży były świetne.
Finally I climbed on the pass. After that I made perfect downhill - about 30km long.
W końcu wdrapałem się na przełęcz. Teraz czekał na mnie długi, 30 kilometrowy zajazd :)
Later I did a huge uphill. It was the worst part of the route. The uphill was short, about 3km, but the slope of road was big.
Następnie musiałem pokonać duży podjazd. To byłą najgorsza cześć trasy. Podjazd był krótki, ok. 3km, ale nachylenie dało mi solidnie popalić :)
From this point I started another long downhill. In one small village I made a short break on the petrol station. I ate my sandwiches (rolls with cheese and ketchup) and drunk some water.
Po zaliczeniu tego podjazdu, rozpocząłem kolejny długi zjazd. W jednej z małych wiosek zrobiłem sobie krótki postój na stacji benzynowej. Zjadłem moje kanapki (bułki z serem i keczupem) i zapiłem wodą.
When I reached city Penacova, I had to turn left. The last kilometers, I was riding in the beautiful valley along the Mondego river.
W miejscowości Penacova, skręciłem w lewo. Ostatnie kilometry prowadziły przez piękną dolinę, którą płynie rzeka Mondego.
Mondego river / Rzeka Mondego
I was in Coimbra at about 7.30 p.m. So 90 min ealier, that I expected.
W Coimbrze zameldowałem się o 19.00. A więc jakieś 1,5h przed czasem.
Coimbra
I decided to go to main campus of University. It was a mistake. When I reached the campus, I called to Marco.
Postanowiłem pojechać na kampus główny. To był błąd. Kiedy przybyłem na miejsce, zadzwoniłem do mojego kumpla.
D. Dinis
He gave me a accurate adress of his dormitory. It was about 4 km from the main campus. I was very lucky that I had GPS in my phone. 30 min later, alt about 20.30 I found his dormitory and we met again after 2 weeks. I got a room and took a shower. At the end we ate delicious supper, which was cooked by Marco (cod, potatoes and rice). Thank you very much :) Later we were talking and watching some funny things in YT. I went to sleep at about 1 a.m. It was very nice day :) THANK YOU MY FRIEND:)
Podał mi on dokładny adres swojego akademika. Było to ok. 4km od miejsca, w którym się znajdowałem. Na szczęście miałem GPS'a, a dokładniej Stravę i internet. Szybko sprawdziłem drogę i 30 min później, ok. 20.30 zameldowałem się pod jego akademikiem :) Ponowne spotkanie po dwóch tygodniach :) Szybko zameldowałem się w pokoju, wziąłem prysznic i udałem się na kolację. Marco ugotował śledzia z ziemniakami i ryżem. Muszę przyznać, że było to bardzo dobre :) Dzięki wielkie :) Później gadaliśmy i oglądaliśmy śmieszne filmy na YT. Ok. 1.00 poszedłem spać. To był udany dzień ;) Dzięki :)
Torre 1993m n. p. m.
Środa, 28 września 2016
Km: | 112.70 | Czas: | 05:19 | km/h: | 21.20 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | ||
Podjazdy: | m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś w planach miałem kilkugodzinny trening po okolicznych podjazdach. Zajęcia w środy kończę o 11.00, więc czasu na jeżdżenie jest aż za dużo. Szybki powrót do mieszkania, własnej roboty obiad - makaron, jogurt, nektaryna.
Obiad
Przygotowanie roweru i o 12.30 ruszam na trasę. Od razu rozpoczynam podjazd. Główny cel treningu to szczyt Torre. Skupiam się głównie na jeździe, więc fotek z początkowej fazy podjazdu nie za dużo.
Ahh. Co za asfalt!! Poezja!!!
Panorama
Pogoda idealna. Może nawet trochę za ciepło :) Na wysokości 1600m zauważam przed sobą sakwiarza. Zadaduję do niego.
Torsten
Okazuję się być spoko gościem, pomimo iż pochodzi z Niemiec. Na imię na Torsten (tak samo jak legenda Werderu Brema z najlepszych lat - Torsten Frings). Swoją podróż rozpoczął w Kirkenes (Północna Norwegia), skąd przez Nordkapp i całą Norwegię dojechał do Szwecji. Można powiedzieć, iż poruszał się po dobrze mi znanych terenach :) Później podróżował przez takie kraje jak Dania, Niemcy, Holandia, Belgia, Francja, Hiszpania oraz Portugalia. Celem jego podróży jest Lizbona lub Faro. Jeszcze do końca nie wie :) Z zawodu jest naukowcem. Co ciekawe na żonę i dzieci. A więc jak widać, pomimo tylu obowiązków można realizować swoje marzenia :) Swoją podróż rozpoczął pod koniec maja. To tyle na jego temat.
Końcowa faza podjazdu
Granitowe skały
Odprowadziłem go aż na sam szczyt. Tam się pożegnaliśmy i rozjechali w swoje strony.
Torre - 1993m n.p.m.
Ja rozpocząłem świetny zjazd. Jako że warunki były idealne (wiatr w plecy, ponad 14%, prosta droga) pobiłem swój rekord szybkości na rowerze. Od dziś oficjalnie wynosi on 88,90 km/h. Myślę że do 95,00 km/h można tam spokojnie dokręcić :) Mam kolejny cel na następnie weekendy :) Następnie kontynuowałem zjazd już nieco wolniej.
Serpentyny
Świetny zjazd w lesie
Po drodze minąłem bardzo fajnie położoną wioskę Cabeca.
Cabeca
Cabeca
W końcu dotarłem do drogi głównej. Odbijam w lewo i trafiam na znak zakazu. Trochę się przestraszyłem, ale mimo to kontynuowałem długi i solidny podjazd. Po 12 km dojeżdżam do miejsca, które było przyczyną istnienia owego znaku. Małe osuwisko spowodowało zamknięcie drogi.
Osuwisko
Na szczęście na rowerze nie było problemu się tam przedostać. Po drodze mijam również ogromne połacie doszczętnie spalonych lasów. Nie jest to zbyt fajny widok.
Spalone połacie lasów
W końcu wdrapuję się na kolejną przełęcz. Od teraz czeka mnie głównie zjazd aż do samej Covilhii. W Tortosendo przebijam się przez jakiś targ i jestem w domu. Jeszcze szybka wizyta w Lidlu i jadę pod mieszkanie. Melduję się tam o 19.00.
Obiad
Przygotowanie roweru i o 12.30 ruszam na trasę. Od razu rozpoczynam podjazd. Główny cel treningu to szczyt Torre. Skupiam się głównie na jeździe, więc fotek z początkowej fazy podjazdu nie za dużo.
Ahh. Co za asfalt!! Poezja!!!
Panorama
Pogoda idealna. Może nawet trochę za ciepło :) Na wysokości 1600m zauważam przed sobą sakwiarza. Zadaduję do niego.
Torsten
Okazuję się być spoko gościem, pomimo iż pochodzi z Niemiec. Na imię na Torsten (tak samo jak legenda Werderu Brema z najlepszych lat - Torsten Frings). Swoją podróż rozpoczął w Kirkenes (Północna Norwegia), skąd przez Nordkapp i całą Norwegię dojechał do Szwecji. Można powiedzieć, iż poruszał się po dobrze mi znanych terenach :) Później podróżował przez takie kraje jak Dania, Niemcy, Holandia, Belgia, Francja, Hiszpania oraz Portugalia. Celem jego podróży jest Lizbona lub Faro. Jeszcze do końca nie wie :) Z zawodu jest naukowcem. Co ciekawe na żonę i dzieci. A więc jak widać, pomimo tylu obowiązków można realizować swoje marzenia :) Swoją podróż rozpoczął pod koniec maja. To tyle na jego temat.
Końcowa faza podjazdu
Granitowe skały
Odprowadziłem go aż na sam szczyt. Tam się pożegnaliśmy i rozjechali w swoje strony.
Torre - 1993m n.p.m.
Ja rozpocząłem świetny zjazd. Jako że warunki były idealne (wiatr w plecy, ponad 14%, prosta droga) pobiłem swój rekord szybkości na rowerze. Od dziś oficjalnie wynosi on 88,90 km/h. Myślę że do 95,00 km/h można tam spokojnie dokręcić :) Mam kolejny cel na następnie weekendy :) Następnie kontynuowałem zjazd już nieco wolniej.
Serpentyny
Świetny zjazd w lesie
Po drodze minąłem bardzo fajnie położoną wioskę Cabeca.
Cabeca
Cabeca
W końcu dotarłem do drogi głównej. Odbijam w lewo i trafiam na znak zakazu. Trochę się przestraszyłem, ale mimo to kontynuowałem długi i solidny podjazd. Po 12 km dojeżdżam do miejsca, które było przyczyną istnienia owego znaku. Małe osuwisko spowodowało zamknięcie drogi.
Osuwisko
Na szczęście na rowerze nie było problemu się tam przedostać. Po drodze mijam również ogromne połacie doszczętnie spalonych lasów. Nie jest to zbyt fajny widok.
Spalone połacie lasów
W końcu wdrapuję się na kolejną przełęcz. Od teraz czeka mnie głównie zjazd aż do samej Covilhii. W Tortosendo przebijam się przez jakiś targ i jestem w domu. Jeszcze szybka wizyta w Lidlu i jadę pod mieszkanie. Melduję się tam o 19.00.
Relax on sunny Sunday
Niedziela, 25 września 2016
Km: | 101.20 | Czas: | 05:15 | km/h: | 19.28 |
Pr. maks.: | 67.50 | Temperatura: | 25.0°C | ||
Podjazdy: | 4189m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny dzień w słonecznej Portugalii. Prognozy ponownie zapowiadały się korzystnie. Jako, iż byłem lekko zmęczony po wczorajszym wypadzie do Hiszpanii, postawiłem dziś na relaks. W planie była pętla po okolicznych górkach, których jeszcze nie odwiedzałem. Dziś śpię dłużej i wstaje dopiero o 8.30. Trochę później niż planowałem. Szybkie pakowanie, małe śniadanie i o 9.20 ruszam w drogę.
Niedzielny poranek © CFCFan
Pogoda wyśmienita. Pierwszy przystanek już po 3km w Lidlu. Tam kupuję 3 kołączyki i sok do picia. Wszystko zjadam zaraz pod sklepem.
Śniadanie © CFCFan
Kilka minut przed 10.00 ruszam dalej. Odbijam w lewo do miejscowości Canhoso.
Poczatek © CFCFan
Za nią zaczynam pierwszy solidny podjazd. Widoki bardzo fajnie.
Pierwszy podjazd © CFCFan
Widoczek © CFCFan
Wiatraki © CFCFan
Po zdobyciu szczytu czeka mnie fajny zjazd. Po drodze mijam liczne połacie spalonych lasów.
Las po porzaże © CFCFan
W końcu przelatuję przez Verdelhos i zaliczam kolejny, stosunkowo mały podjazd. W wiosce Vale de Amoreira odbijam znów w lewo. Jadę bardzo fajną doliną. Widoki z każdym kilometrem są coraz lepsze. Drogi puste, asfalty równe - nic tylko pedałować.
Świetny asfalt © CFCFan
W końcu jestem w mieście Manteigas. Tam rozpoczynam pierwszy z dwóch zaplanowanych na dziś podjazdów. Trasa biegnie świetnymi serpentynami. Widoki niebiańskie. Trudno to opisać, dlatego dziś będzie dużo zdjęć.
Piękna dolina © CFCFan
Piękna dolina © CFCFan
Po drodze kończy mi się woda. Na szczęście trafiam na fajne źródełko.
Pić czy nie pić?? © CFCFan
Od razu tankuję oba bidony do pełna. Kolejne kilometry lecą bardzo wolno. Dobrze że widoki są ekstra.
Kolejny widok © CFCFan
Kto chce jeżyny?? © CFCFan
Na szczycie podjazdu © CFCFan
Pięknie © CFCFan
Prawie jak w Norwegii © CFCFan
Widoczek © CFCFan
W końcu jakąś boczną drogą docieram na wysokość ponad 1500m n.p.m. Trafiam tam na rondo, na którym postanawiam zawrócić. Wyżej chyba się już tu na szosie nie da podjechać. No nic, zaczynam fajny zjazd. Na jednym z wiraży odbijam w prawo na inną drogę. W taki sposób wąską drogą w lesie ponownie docieram do Manteigas.
Mantaeigas © CFCFan
Tam się wspinałem © CFCFan
Uliczka © CFCFan
Kolejny podjazd © CFCFan
Z tamtą czeka mnie ostatni dziś podjazd z ok. 800 m n.p.m. na 1600 m n.p.m. Prowadzi on malowniczą doliną, którą mogłem obserwować podczas pierwszego podjazdu. Prosta droga zakończona dwiema fajnymi serpentynami. Resztę wrażeń niech oddadzą zdjęcia.
Jeszcze 600m wspinaczki © CFCFan
Widoki © CFCFan
Widoki © CFCFan
Bugla Bike Service © CFCFan
Widoki © CFCFan
Widoki © CFCFan
Widoki © CFCFan
Orbea © CFCFan
Widoki © CFCFan
Gwiewont © CFCFan
Jest ok !!! © CFCFan
1600m zaliczone! © CFCFan
Ostatni odcinek to 15 km zjazdu do miasta Covilha prosto pod moje mieszkanie.
Czy hamulce dają radę? © CFCFan
Kolejny udany dzień. Aż nie chce się wracać na uczelnię :) Ale co zrobić :( Następny, większy wypad w przyszły weekend :)
Niedzielny poranek © CFCFan
Pogoda wyśmienita. Pierwszy przystanek już po 3km w Lidlu. Tam kupuję 3 kołączyki i sok do picia. Wszystko zjadam zaraz pod sklepem.
Śniadanie © CFCFan
Kilka minut przed 10.00 ruszam dalej. Odbijam w lewo do miejscowości Canhoso.
Poczatek © CFCFan
Za nią zaczynam pierwszy solidny podjazd. Widoki bardzo fajnie.
Pierwszy podjazd © CFCFan
Widoczek © CFCFan
Wiatraki © CFCFan
Po zdobyciu szczytu czeka mnie fajny zjazd. Po drodze mijam liczne połacie spalonych lasów.
Las po porzaże © CFCFan
W końcu przelatuję przez Verdelhos i zaliczam kolejny, stosunkowo mały podjazd. W wiosce Vale de Amoreira odbijam znów w lewo. Jadę bardzo fajną doliną. Widoki z każdym kilometrem są coraz lepsze. Drogi puste, asfalty równe - nic tylko pedałować.
Świetny asfalt © CFCFan
W końcu jestem w mieście Manteigas. Tam rozpoczynam pierwszy z dwóch zaplanowanych na dziś podjazdów. Trasa biegnie świetnymi serpentynami. Widoki niebiańskie. Trudno to opisać, dlatego dziś będzie dużo zdjęć.
Piękna dolina © CFCFan
Piękna dolina © CFCFan
Po drodze kończy mi się woda. Na szczęście trafiam na fajne źródełko.
Pić czy nie pić?? © CFCFan
Od razu tankuję oba bidony do pełna. Kolejne kilometry lecą bardzo wolno. Dobrze że widoki są ekstra.
Kolejny widok © CFCFan
Kto chce jeżyny?? © CFCFan
Na szczycie podjazdu © CFCFan
Pięknie © CFCFan
Prawie jak w Norwegii © CFCFan
Widoczek © CFCFan
W końcu jakąś boczną drogą docieram na wysokość ponad 1500m n.p.m. Trafiam tam na rondo, na którym postanawiam zawrócić. Wyżej chyba się już tu na szosie nie da podjechać. No nic, zaczynam fajny zjazd. Na jednym z wiraży odbijam w prawo na inną drogę. W taki sposób wąską drogą w lesie ponownie docieram do Manteigas.
Mantaeigas © CFCFan
Tam się wspinałem © CFCFan
Uliczka © CFCFan
Kolejny podjazd © CFCFan
Z tamtą czeka mnie ostatni dziś podjazd z ok. 800 m n.p.m. na 1600 m n.p.m. Prowadzi on malowniczą doliną, którą mogłem obserwować podczas pierwszego podjazdu. Prosta droga zakończona dwiema fajnymi serpentynami. Resztę wrażeń niech oddadzą zdjęcia.
Jeszcze 600m wspinaczki © CFCFan
Widoki © CFCFan
Widoki © CFCFan
Bugla Bike Service © CFCFan
Widoki © CFCFan
Widoki © CFCFan
Widoki © CFCFan
Orbea © CFCFan
Widoki © CFCFan
Gwiewont © CFCFan
Jest ok !!! © CFCFan
1600m zaliczone! © CFCFan
Ostatni odcinek to 15 km zjazdu do miasta Covilha prosto pod moje mieszkanie.
Czy hamulce dają radę? © CFCFan
Kolejny udany dzień. Aż nie chce się wracać na uczelnię :) Ale co zrobić :( Następny, większy wypad w przyszły weekend :)
Small trip to SPAIN
Sobota, 24 września 2016
Km: | 215.70 | Czas: | 08:30 | km/h: | 25.38 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 30.0°C | ||
Podjazdy: | 2995m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
W tą sobotę pogoda zapowiadała się elegancko. Musiałem to wykorzystać. Jako że, mam jeszcze dużo wolnego czasu, postanowiłem wyruszyć na krótki wypad do Hiszpanii.
Chciałem wyjechać ok. 8.00, lecz zapominałem zakupić zapałek lub zapalniczki. Wskutek tego nie byłem w stanie ugotować sobie makaronu na śniadanie. Musiałem poczekać aż do 9.00, kiedy to otwierają pobliskiego Lidla. I tak oto o 9.15 melduję się pod sklepem. Na szybkie śniadanie zaliczam 2 kołaczyki o smaku pizzy (4 kolejne biorę na trasę). Do tego coca - cola i mogę ruszać w drogę. Początek trasy to przyjemna droga w kierunku Fundao.
Lecimy na Fundao
Świetne widoki, mały ruch i lekko z górki.
Fundao
Za Fundao zaczyna się pierwszy, najwyższy podczas tego wypadu podjazd.
Widoczek
Podjazd
Idzie mi on dość sprawnie. Na górze mogę podziwiać świetne widoki.
Orbea
Hmmm. Tam jadę :)
Następnie zjazd i jazda świetną drogą przez typowy portugalski krajobraz. Małe wioski, liczne pola, lasy z drzew korkowych oraz dużo krów czy owiec na wypasie.
Brukowane uliczki w miasteczkach
Portugalska hołda
Krótki, płaski odcinek
Pogoda rewelacyjna, ok. 27 stopni, lekki wiatr. Na 60km robię sobie krótką przerwę. Cola + 2 pizze i ruszam dalej.
Pauza
Krajobraz staje się coraz bardziej górzysty. Podjazdy są krótkie ale i tak męczące.
Wioska Penha Garcia
W końcu melduję się w przygranicznej miejscowości Monfortinho. Skończyła mi się tu woda, więc zacząłem szukać jakiegoś sklepu. Niestety, nic z tego. Na szczęście udało mi się zatankować bidony darmową wodą w jednej z restauracji.
Knajpa z darmową wodą
Przekraczam granicę i po raz pierwszy w życiu melduję się na rowerze w Hiszpanii :)
ESPANA :)
Tereny są tu świetne. Puste drogi, eleganckie widoki, podjazdy - nic tylko pedałować.
Trudno tu pomylić drogę :)
Wlokąc się prze kolejne kilometry docieram do wioski Cilleros.
Uliczka w Cilleros
Znów skończyła mi się woda. Próbowałem znaleźć jakiś otwarty sklep, ale nic z tego. Życie uratował mi automat, w którym za 2 Euro kupiłem 2 x 500ml Ice Tea. Do tego 2 ostatnie pizze i mogę ruszać.
Obiad :)
Życiodajny automat
Kolejny fajny podjazd i świetne widoki.
Cilleros
Bugla BIKE Service
Fajny zjazd
Hiszpańska wioska
W miejscowości Valverde del Fresno trafiam na otwartą stację benzynową. Zakupuję tam 1,5l wody oraz 1l izotoniku. Koszt to 2,50 Euro.
Zakupy na hiszpańskiej stacji
Z tej miejscowości mknę prosto do granicy z Portugalią.
PORTUGAL
Następnie kieruję się na portugalskie miasto Penamacor.
Tam robię dłuższy postój pod otwartym supermarketem. W końcu mogę kupić coś do jedzenia. Teraz czeka mnie już prosta droga do domu.
Kokpit
Fundao z drugiej strony
Cały czas cieszę się świetnymi widokami.
Innych nieciekawych przygód na szczęście nie miałem. W domu melduję się o 19.30. Dziś krótki opis, za to dużo zdjęć. Myślę, iż one lepiej tu pasują niż nic nie wnoszące linijki tekstu :)
Chciałem wyjechać ok. 8.00, lecz zapominałem zakupić zapałek lub zapalniczki. Wskutek tego nie byłem w stanie ugotować sobie makaronu na śniadanie. Musiałem poczekać aż do 9.00, kiedy to otwierają pobliskiego Lidla. I tak oto o 9.15 melduję się pod sklepem. Na szybkie śniadanie zaliczam 2 kołaczyki o smaku pizzy (4 kolejne biorę na trasę). Do tego coca - cola i mogę ruszać w drogę. Początek trasy to przyjemna droga w kierunku Fundao.
Lecimy na Fundao
Świetne widoki, mały ruch i lekko z górki.
Fundao
Za Fundao zaczyna się pierwszy, najwyższy podczas tego wypadu podjazd.
Widoczek
Podjazd
Idzie mi on dość sprawnie. Na górze mogę podziwiać świetne widoki.
Orbea
Hmmm. Tam jadę :)
Następnie zjazd i jazda świetną drogą przez typowy portugalski krajobraz. Małe wioski, liczne pola, lasy z drzew korkowych oraz dużo krów czy owiec na wypasie.
Brukowane uliczki w miasteczkach
Portugalska hołda
Krótki, płaski odcinek
Pogoda rewelacyjna, ok. 27 stopni, lekki wiatr. Na 60km robię sobie krótką przerwę. Cola + 2 pizze i ruszam dalej.
Pauza
Krajobraz staje się coraz bardziej górzysty. Podjazdy są krótkie ale i tak męczące.
Wioska Penha Garcia
W końcu melduję się w przygranicznej miejscowości Monfortinho. Skończyła mi się tu woda, więc zacząłem szukać jakiegoś sklepu. Niestety, nic z tego. Na szczęście udało mi się zatankować bidony darmową wodą w jednej z restauracji.
Knajpa z darmową wodą
Przekraczam granicę i po raz pierwszy w życiu melduję się na rowerze w Hiszpanii :)
ESPANA :)
Tereny są tu świetne. Puste drogi, eleganckie widoki, podjazdy - nic tylko pedałować.
Trudno tu pomylić drogę :)
Wlokąc się prze kolejne kilometry docieram do wioski Cilleros.
Uliczka w Cilleros
Znów skończyła mi się woda. Próbowałem znaleźć jakiś otwarty sklep, ale nic z tego. Życie uratował mi automat, w którym za 2 Euro kupiłem 2 x 500ml Ice Tea. Do tego 2 ostatnie pizze i mogę ruszać.
Obiad :)
Życiodajny automat
Kolejny fajny podjazd i świetne widoki.
Cilleros
Bugla BIKE Service
Fajny zjazd
Hiszpańska wioska
W miejscowości Valverde del Fresno trafiam na otwartą stację benzynową. Zakupuję tam 1,5l wody oraz 1l izotoniku. Koszt to 2,50 Euro.
Zakupy na hiszpańskiej stacji
Z tej miejscowości mknę prosto do granicy z Portugalią.
PORTUGAL
Następnie kieruję się na portugalskie miasto Penamacor.
Tam robię dłuższy postój pod otwartym supermarketem. W końcu mogę kupić coś do jedzenia. Teraz czeka mnie już prosta droga do domu.
Kokpit
Fundao z drugiej strony
Cały czas cieszę się świetnymi widokami.
Innych nieciekawych przygód na szczęście nie miałem. W domu melduję się o 19.30. Dziś krótki opis, za to dużo zdjęć. Myślę, iż one lepiej tu pasują niż nic nie wnoszące linijki tekstu :)
Welcome in PORTUGAL :)
Piątek, 23 września 2016
Km: | 72.60 | Czas: | 03:51 | km/h: | 18.86 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 25.0°C | ||
Podjazdy: | 2389m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
PORTUGALIA
Witam po dłuższej przerwie :) Przepraszam za dłuższy brak wpisów, ale nie było o czym pisać, gdyż przez ostatnie 2 tygodnie w ogóle nie wsiadałem na rower :( Było to spowodowanie moimi przygotowaniami związanymi z wyjazdem do Portugalii oraz tygodniowym pobytem w Brukseli. To na tyle usprawiedliwień. Czas zacząć nowy okres w mojej rowerowej przygodzie :)
A więc tak. Rower wysłałem z Polski kurierem. Na całe szczęście dotarł na miejsce w całości. Gdy tylko miałem chwilkę wolnego, szybko go poskładałem.
Gotowy do drogi
Pierwsze wolne popołudnie trafiło mi się dopiero dzisiaj. Zajęcia skończyłem o 13.00. Potem szybki lunch, podpisanie kilku dokumentów w sekretariacie i o 14.30 jestem gotowy.
Covilha
Za cel dzisiejszego wyjazdu obrałem sobie najwyższy szczyt kontynentalnej części Portugalii - Torre (1993m n.p.m.) Mieszkanie mam na wysokości ok. 500 m n.p.m więc wdrapanie na samą górę trochę mi zajęło.
Pierwsze kilometry podjazdu
Covilha - widok
Orbea
Góry Serra da Estrela
Pogoda była wyśmienita. Asfalt również elegancki. Krótko mówiąc, mam idealne miejsce na dalsze treningi :)
Jakiś zbiornik mijany po drodze
Portugalski Giewont
Serpentyny
Prawie jak Passo Stelvio :p
Wspinaczki ciąg dalszy
Torre - 1993m n.p.m.
Stacja narciarska - nie będę się nudził w zimie :)
Wieża na szczycie góry
Krajobraz
Po zdobyciu szczytu zjechałem kilka kilometrów ta samą drogą, a następnie odbiłem w jakąś inną, boczną. Myślałem, iż będzie cała pokryta asfaltem. Niestety, oprócz fajnego źródełka trafiłem także na szutrowy odcinek.
Kolejne jeziorko
Darmowa woda
Szutrowy odcinek
Kibice pierwsza klasa :)
Na szczęście moja maszyna dała radę :)
Orbea
Zjazd kończył się w bardzo fajnym miasteczku Unhais da Serra.
Unhais da Serra
Z tamtą lekko pagórkowatą drogom dotarłem z powrotem miasta Covilha. Ostatni podjazd i o 19.15 melduję się na mieszkaniu.
An Architect's Dream is a Civil Engineer's Nightmare :)
Pierwszy dzień. Pierwsze kilometry. Świetne widoki. Idealne miejsce do jazdy na rowerze szosowym jak i MTB. Następne 10 miesięcy zapowiada się wyśmienicie :)
XX Maraton Sokoła
Sobota, 3 września 2016
Uczestnicy
Km: | 142.45 | Czas: | 04:16 | km/h: | 33.39 |
Pr. maks.: | 62.70 | Temperatura: | °C | ||
Podjazdy: | m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
XX MARATON SOKOŁA
XX Maraton Sokoła © CFCFan
Początkowo plany na ten weekend były zupełnie inne. Miała być trasa po górach ale w ostatniej chwili zmieniłem swoje zamiary. Po krótkiej konsultacji na fejsbuku z kolegą ze Świerklan, postanowiłem wystartować w XX Maratonie Sokoła w Radlinie. Start zaplanowano na godzinę 7.00. Planowo miałem wstać o 5.00, lecz standardowo zaspałem jakieś 20 min. Na szczęście zdążyłem ugotować makaron, spakować potrzebny ekwipunek i o 6.15 ruszyłem w kierunku Radlina.
Maszyna gotowa do startu © CFCFan
Na starcie melduję się o 6.50. Ekipa ze Świerklan jest już na miejscu.
Biuro maratonu © CFCFan
Szybka rejestracja w biurze maratonu i równo o 7.00 ruszamy na trasę. Początkowo jedziemy w piątkę. Jednak już po 2 km zostaje nas czterech. Ja, Janusz, Krystian i Jacek. W takim składzie pokonujemy wytyczoną trasę. Pierwsza pauza w Jejkowicach, gdzie musimy podbić nasze karty. Ta sama sytuacja ma miejsce przed Raciborzem na 25 km trasy. Następnie odbijamy na Rudy. W okolicy 30 km nasza średnia wynosiła lekko ponad 37,0k m/h. Za Rudami odbijamy na Stanicę, gdzie znajduje się ostatni punkt. Zbieramy pieczątkę i ruszamy w drogę powrotną tą samą trasą. Regularnie, co kilka kilometrów robimy zmiany. Jedzie się elegancko.
Peleton w akcji © CFCFan
Po drodze mijamy innych uczestników maratonu. Bez problemu zbieramy dwie ostatnie pieczątki i mkniemy do mety. Na przed ostatnim podjeździe Jacek powoli traci do nas dystans. Jednakże później udaje mu się nas dojść. Ostatni, najgorszy podjazd jest w Niedobczycach, kilka kilometrów przed metą. Tam w trójkę odjeżdżamy Jackowi. W taki składzie razem docieramy na metę. Nasz czwarty kolega melduje się raptem 120 sekund po nas.
Na mecie © CFCFan
Oddajemy mapki i rozsiadamy się wygodnie na ławkach. Następne minuty mijają nam na regeneracji i debacie o różnych pierdołach. Czekamy aż do mety dojadą inni uczestnicy. Ok. 11.30 organizatorzy rozpalają ognisko. Od razu idziemy upiec sobie po kawałku kiełbasy.
Ognisko © CFCFan
Posiłek regeneracyjny © CFCFan
Dodatkowo odbywają się również dwa konkursy (Żółwia jazda i dart), w których można wygrać bardzo atrakcyjne nagrody.
XX Maraton Sokoła © CFCFan
XX Maraton Sokoła © CFCFan
Ok. 13.00 następuje rozdanie nagród za konkursy oraz medali za pierwsze 3 miejsca w każdej z kategorii (20 km, 50 km, 100 km). Zgodnie z regulaminem, w przypadku gdy grupa kolarzy razem przekroczy metę, o kolejności decyduje losowanie. W ten sposób pierwsze miejsce zajmuje Janusz, drugie Krystian a ja trzecie. Podobna sytuacja była na dystansie 50 km.
Rozdanie nagród - dystans 50 km © CFCFan
Po rozdaniu nagród, większość uczestników wraca do domu. Podobnie czynię również ja. Razem z kolegami jadę do Świerklan a następnie przez Moszczenicę wracam do domu, gdzie melduję się o 14.00.
Statystyki:
Dystans - 97,80km
Czas netto - 2h 44min 45s (35,61km/h)
Czas brutto - 2h 49min 00s (34,72km/h)
Dystans - 97,80km
Czas netto - 2h 44min 45s (35,61km/h)
Czas brutto - 2h 49min 00s (34,72km/h)
Podsumowując, bardzo fajna impreza. Świetna organizacja no i wpisowe 0 zł. Mogę ją zdecydowanie każdemu polecić :) Dzięki ekipie ze Świerklan za udział i wspólną jazdę :) Do następnego! :)