Morning ride - Torre
Wtorek, 11 października 2016
Km: | 42.90 | Czas: | 02:01 | km/h: | 21.27 |
Pr. maks.: | 78.20 | Temperatura: | 20.0°C | ||
Podjazdy: | 1916m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny poranny trening przed zajęciami. Pogoda cały czas świetna. Dziś podjazd poszedł mi stosunkowo dobrze. Dużo jeszcze brakuje do perfekcji ale jest coraz lepiej. Na zachętę kilka fotek ze szczytu.
Next ordinary ride before classes. The weather was very good again. Today I felt very good. Step by step I'm improving my results. At the top view was amazing again. I took some photos and came back to my flat.
Torre © CFCFan
Torre © CFCFan
Torre © CFCFan
Torre © CFCFan
Next ordinary ride before classes. The weather was very good again. Today I felt very good. Step by step I'm improving my results. At the top view was amazing again. I took some photos and came back to my flat.
Torre © CFCFan
Torre © CFCFan
Torre © CFCFan
Torre © CFCFan
Relax
Poniedziałek, 10 października 2016
Km: | 75.20 | Czas: | 02:47 | km/h: | 27.02 |
Pr. maks.: | 65.50 | Temperatura: | 28.0°C | ||
Podjazdy: | 1550m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda cały czas dopisuje. Zebrałem się szybko po zajęciach i zrobiłem rundkę po okolicy. Dziś na spokojnie i płasko. Zdjęć brak bo zapomniałem aparatu :)
The weather is good all the time. So today I decided to do a small ride after classes. I did't do any photos because I forgot to take a camera :)
The weather is good all the time. So today I decided to do a small ride after classes. I did't do any photos because I forgot to take a camera :)
FATIMA
Sobota, 8 października 2016
Km: | 427.60 | Czas: | 19:17 | km/h: | 22.17 |
Pr. maks.: | 67.30 | Temperatura: | 26.0°C | ||
Podjazdy: | 7879m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
FATIMA
Jedno z obowiązkowych miejsc do odwiedzenia podczas mojego pobytu w Portugalii. Postanowiłem się tam wybrać w ten weekend. Przygotowania rozpocząłem już w piątek wieczorem. Wstępne planowanie trasy, gotowanie makaronu i przygotowanie kanapek.
It was obligatory place, which I had to visit during my Erasmus exchange in Portugal. I decided to go there during last weekend. I started my preparation on Friday evening. I had to plan a route, cooked pasta and made my rolls.
Bułki na trasę (ser, keczup, kiełbasa) / Rolls (cheese, ketchup, sausage)
O 10.30 położyłem się spać.
At 10.30 p.m. I went to sleep.
Miałem duże problemy z zaśnięciem. Pobudkę zaplanowałem na 3.00. Szybko ubrałem ciuchy i zacząłem konsumować makaron z jogurtem i winogronami.
I had a big problem to fall asleep. I set the alarm for 3.00 a.m. Finally, I slept about 3h. When I woke up, I got dressed and started to eat my pasta with yoghurt and grapes.
Śniadanko / Breakfast
Rower miałem już wcześniej przygotowany. Zapiąłem tylko torbę pod siodełko i o 4.15 ruszyłem przed siebie. W mieście cisza.
The bike was prepeared earlier. I just had to pack my saddle bag and at 4.15 a.m. I was ready to go. The city was very quiet.
Covilha 4.15 a.m.
Nic się nie dzieje. Większość studentów wyjechała na weekend. Na początek czeka mnie spory zjazd. Po 15 min miałem już dość. Spodziewałem się, iż może być zimno, ale żeby aż tak?!?! Szybko założyłem dodatkowe rękawiczki i kurtkę. Niestety, łydy musiały cierpieć bo nie wziąłem długich spodni. Za Fundao zaczynam pierwszą wspinaczkę. Trasę znam dobrze, bo już tu jeździłem. Zaskoczyły mnie widoki. Były cudowne. Gwiazdy, pięknie oświetlone miasta na które mogłem patrzeć z góry. Coś niesamowitego.
Total silence. The most of student's left Covilha for a weekend. At the beginning I did a long downhill. After 15 min I had enough. I suspected, It could be cold. But so cold !?!? Very fast I grabed additional gloves and windbreaker. Unfortunately, my calfs had to suffer because I didn't take my leg warmers. After Fundao I started my first climb. It was good to warm up. I was suprised by the viwes. It was very nice. Stars, lights in the cities. Perfect night. In reality, It looked much better than in the picture.
Fundao
Kolejne kilometry do Cambas to walka z zimnem i podziwianie wschodu słońca.
During next kilometers to Cambas I was fighting with cold. I also had an opportiunity to admire very nice sunrise.
Tam odbijam na nową drogę. Humor na trudnym podjeździe poprawiają mi pierwsze promienie wschodzącego słońca.
In ths city I turned left. I had to climb again. It was one of the worst part of my route.
Następnie lecę na Oleiros i Sertę.
Next I passed through Oleiros and Serta.
W tej drugiej miejscowości robię sobie pauzę na śniadanie. 2 bułki i jazda.
In Serta I had a small break for my breakfast. I was really tasty :) 2 rolls and let's go!
Kilometry lecą, pogoda robi się coraz lepsza, a podjazdów nie ubywa :)
Kilometers were passing. Weather becames better. Amount of uphills - still the same :(
Przed miastem Tomar robię postój w portugalskiej Biedronce - Pingo Doce. Kupuję wodę i sok.
In city Tomar I did a small pitstop in Pingo Doce (It means: Sweet Drop ). My fuel run out. I bought water and juice.
Wcinam koleją bułkę, jakieś ciasteczko i ruszam. W mieście przejeżdżam nad bardzo fajną rzeka.
I ate next roll, biscuit and I left. Into the city, I saw a really nice river and bridge.
Następnie moim oczom ukazuje się zamek na wzgórzu.
Later I saw an old castle.
Trochę ich tu jest. Teraz kieruję się na Ourem a potem już na Fatimę. Cel wyprawy coraz bliżej. Przed samym miastem, musiałem pokonać jeszcze jeden solidny podjazd, który miał 10%. Widok z góry był całkiem fajny.
Here in Portugal, you can meet a lot of castles. Next I was going to Ourem and Fatima. The main point of my trip was so close. Just before Fatima, I had to climb again. It was vary hard. About 10%. But the view in the top was beautiful.
Następnie obowiązkowa fotka przy znaki i ruszam na centrum.
Next I made an obligatory photo with a road sign - Fatima.
Tam witają mnie tłumy skautów. Głównie z Portugalii. Wszędzie jest ich pełno.
In city center I met a lot of scouts. Mainly from Portugal. They were everywhere!!!
Ja kieruje się do sanktuarium. Jest on naprawdę duże. Robię jakieś zdjęcia.
I didn't have a lot of time so I rode directly to sanctuary. It is huge. I took some photos.
Potem się pomodliłem i mogłem wracać do domu.
Later I prayed and I could come back to Covilha.
Zaliczyłem jeszcze jeden sklep z pamiątkami i to wszystko. Ogólnie miejsce bardzo fajne. Ogromny plac i budynki robią wrażenie. Minus jest taki, że 95% osób to turyści. A pozostałe 5% to prawdziwi pielgrzymi, którzy przybywają to w jakimś celu. Początek drogi powrotnej super.
I also did a small shopping. That's all. In my opinion, Fatima is very nice. Huge squere and big buildings are amazing. The problem is, that 95% of people, who visit this holy place, behave like a normal tourists. Just about 5% we can call as a pilgrims. Maybe that's a little bit sad but this is true. The beginning of my return was perfect.
Wiatr w plecy, droga lekko z górki.
Tailwind, downhill, good asphalt.
W miejscowości Constancia zrobiłem sobie pauzę. Miałem świetną miejscówkę, tuż obok fajnego mostu.
In city Constancia I did another break. I found perfect place for that. Just next to the steel, truss bridge.
Następnie przeleciałem przez Abrantes i wylądowałem w Sardoal.
Next I passed through Abrantes and I touched down in Sardoal.
Tutaj powoli zaczął zapadać zmrok.
Slowly It started to get dark.
Pociągnąłem jeszcze kilka kilometrów i gdzieś w lesie zatrzymałem się, aby się przebrać. Ubrałem wszystko co miałem (2 bluzy z długim rękawem, kurtka, nakolanki, ochraniacze na buty, rękawiczki). Niestety, łydy musiały dalej marznąć. W takim zestawie jechało się paskudnie. Pociłem się na podjazdach, a na zjazdach było mi znowu zimno. No ale co zrobisz. Trzeba było pedałować. Co kilkanaście kilometrów mijałem świetnie oświetlone wioski. Ok. 22.00 dopadł mnie pierwszy kryzys. Zaczęło mnie zamulać. Tempo spadło. Zatrzymałem się, dwa porządne liście i można jechać. Przed 23.00 miałem suszę w bidonach. Na szczęście trafiłem na otwartą kawiarnię, gdzie mogłem zatankować do pełna.
I did a few kilometers more and somewhere into the forest I stopped. I dressed additional clothes. All what I had (2 shirts with long sleeves, windbreaker, gloves, protection for my shoes). I started to ride. It was horrible. I was sweating during the climbing and I was freezing during the downhill. WTF?!!? But I had to ride... Time by time I saw a nice cities in mountains. About 10.00 p.m. I had a first crisis. I was riding very slow. I wanted to fall asleep. I stopped and slaped my face a few time. I was good solution :) About 11.00 p.m. I had another problem. My water bottles were empty! Fortunately I found small cafe, which was open. I tanked up it with woter and I could push again.
Z tego co zauważyłem, stacje w Portugalii są otwarte do 23.00. Utrudnia to trochę jazdę nocą. Nie jest tak wygodnie jak u nas w PL, gdzie dużo stacji jest całodobowych. Gdzieś w okolicy 2.00 przychodzi kolejny kryzys. Chwila na opamiętanie i jazda dalej. Jakoś docieram do Castelo Branco. Stamtąd już ostatnia prosta do domu. Do miejscowości Alpedrinha jedzie się ok. Droga w miarę płaska. Jedynie znów kończy mi się woda. W tej miejscowości muszę zmierzyć się z ostatnim, porządnym podjazdem. Na szczęście na rynku trafiam na fontannę z wodą.
What is very strange for me. The most of petrol stations in Portugal, are open just till 11.00 p.m. About 2.00 a.m. I had second crisis. I did the same. After 10min I was ready to go. Finally I arrived to Castelo Branco. I was so close to my flat. To the city Alpedrinha route was good. Rather flat. But again my water run out. Luckily at main squere I found a spring, so I could take as much water as I needed.
Od razu napełniam bidony, zjadam ostatnie ciasteczka i kontynuuję podjazd. O dziwo idzie mi dobrze. Osiągam szczyt i w nagrodę mam 8km zjazdu do Fundao. Widoki świetne.
I tanked up both water bottles. And after a small brak for biscuits I started to climb. It was the last, such big uphill. Finally I got at the top. Now I had 8 km of downhill. Viwes were incredible.
Ostatnia prosta do domu to już walka z samym sobą. No i jeszcze ten podjazd pod mieszkanie. Z samego dołu do połowy miasta. Masakra. Nie wiem jak to podjechałem. Pod drzwiami melduję się o 6.00. O 6.15 już mnie nie ma na tym świecie :)
During the last kilometers I was fighting just with myself. The worst was the last uphill to my flat. My legs didn't want to cooperate with me but I did it :) I don't know how, but I DID IT!! I was at home at 6.00 a.m. At 6.15 I was in another world :)
Kolejny wyjazd udany. Niestety, za krótko byłem w Fatimie. Trzeba będzie to powtórzyć na wiosnę ale z jakimś noclegiem po drodze. Trasa ponownie wymagająca. Ciągle góra, dół. Widać dziś było moje zmęczenie. W październiku mam już ponad 1000km. No ale co zrobisz. Jest pogoda, trzeba korzystać :) Dziś odpoczywam. Jutro zajęcia a na wtorek coś się wymyśli :)
Next good trip. I was ok, but I was to short in Fatima. During the spring, I have to go there again. Next problem. In October I have already done more than 1000km. That's why my legs are not fresh. Tomorrow rest day. On Tuesday - NEXT RIDE!!! ;)
Poranny trening przed zajęciami / Morning ride before classes
Piątek, 7 października 2016
Km: | 43.10 | Czas: | 02:22 | km/h: | 18.21 |
Pr. maks.: | 72.50 | Temperatura: | 24.0°C | ||
Podjazdy: | 1896m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zwykły poranny trening. Podobnie jak we wtorek, dziś zajęcia zaczynam o 11.00. Pobudka o 7.15. Na śniadanie bułka z serem. Ubieram ciuchy i równo o 8.00 rozpoczynam podjazd pod Torre. Pogoda wyśmienita. Słońce świeci, temperatura ok. 23 stopnie. Niestety, dziś jestem bez formy. Próbowałem coś szarpać z początku ale nie było sił. Dlatego cały podjazd zrobiłem w dość leniwym tempie. Na szczycie czeka na mnie fajna niespodzianka. Super widok na doliny, które są przykryte białą pierzynką. Rewelacja. Warto było rano wstać, pokonać 22 km podjazdu i zobaczyć taki widok. Na zakończenie zjazd pod samo mieszkanie. Muszę przyznać, iż coraz pewniej czuję się na tych fajnych serpentynach :) Hamulce są coraz mniej potrzebne :)
Today I had a normal, morning training. On Friday I start classes at 11.00 a.m so I decided to use this free time. I woke up at 7.15 a.m. For a breakfast I ate one roll with cheese. I got dressed and at 8.00 a.m. I left my flat. The weather was perfect. Sunny and about 23 degrees. At the beginning I wanted to go for 100% but after a few kilometers I lost my power. It wasn't my day :( The rest of climbing I did in normal rate. At the top I had a wonderful view. I was over the clouds. It was fantastic feeling :) It was worth to wake up very early. After small break at the top, again I had to do a crazy downhill to my falt. It was very short but nice training :)
Heaven is a place on earth...
Today I had a normal, morning training. On Friday I start classes at 11.00 a.m so I decided to use this free time. I woke up at 7.15 a.m. For a breakfast I ate one roll with cheese. I got dressed and at 8.00 a.m. I left my flat. The weather was perfect. Sunny and about 23 degrees. At the beginning I wanted to go for 100% but after a few kilometers I lost my power. It wasn't my day :( The rest of climbing I did in normal rate. At the top I had a wonderful view. I was over the clouds. It was fantastic feeling :) It was worth to wake up very early. After small break at the top, again I had to do a crazy downhill to my falt. It was very short but nice training :)
Heaven is a place on earth...
Serra da Estrela
Środa, 5 października 2016
Km: | 173.70 | Czas: | 07:22 | km/h: | 23.58 |
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 25.0°C | ||
Podjazdy: | 4800m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
SERRA DA ESTRELA
Dziś dzień wolny na uczelni. Postanowiłem go w pełni wykorzystać. Pobudka o 7.00. Na śniadanie 350g makaronu z jogurtem. Ubieram ciuchy, biorę rower i o 8.15 ruszam w trasę. Plan na dziś to małe kółeczko wokół gór Serra da Estrela. Przejeżdżając przez miasto mijam kilku imprezowiczów, którzy właśnie wracają z imprezy. Świetne to uczucie, oni kończą a ja zaczynam imprezę :) Dziś na trasie miałem zaplanowane 5 podjazdów - 3 małe i 2 większe. Pogoda jak zwykle dopisała. Widoki były przepiękne. Pierwszy podjazd poszedł gładko.
Potem długi zjazd i atak na kolejny. Nachylenie nie było za duże, więc mogłem trochę poszaleć. Po drodze mijam 6-ciu gości na szosach z bagażem. Zapewne jakiś wypad na kilka dni po okolicy.
Piękne ale bardzo nie wygodne bruki w małych miasteczkach
W końcu zjeżdżam do fajnego sztucznego jeziora. Obok ciekawej zapory robię małą pauzę na nektarynę.
Następnie czeka mnie widowiskowy zajazd do małej wioski Faia.
Tam dzieje się coś, co zdarza mi się bardzo rzadko. W gąszczu małych uliczek, gubię drogę.
Na szczęście strava mnie ratuje. Rozpoczynam krótki, ale bardzo stromy podjazd. Trochę mnie on zaskoczył ale jakoś wdrapałem się na szczyt.
Potem kolejny zjazd i kolejny podjazd. Dobrze że widoki były bajeczne. Kilka kilometrów za miejscowością Prados osiągam kolejny szczyt. Podjazd był spoko. Przez większą część prowadził przez spalony las.
Tak rozpocząłem długi zjazd, który prowadził aż do drogi głównej. Po drodze minąłem bardzo fajny zamek.
Teraz kierowałem się do miejscowości Gouveira. Po drodze zrobiłem sobie małą przerwę na lunch. W końcu miałem okazje skosztować tutejszych winogron.
Okazały się bardzo smaczne :) W miejscowości Gouveira zaczynam przedostatni podjazd. Bardzo długi (ok. 20km) ale o małym nachyleniu. Widoki były świetne. Po drodze zaliczyłem jeszcze szybkie tankowanie przy źródełku.
Przez te widoki, znów zamiast skupić się na jeździe, szukałem miejsc na dobre zdjęcia :) Na szczycie czekało na mnie solidne wypłaszczenie. Można było trochę szybciej pośmigać.
Po osiągnięciu wysokości 1420m n.p.m. zaczynam zajazd do wioski Manteigas. Podjeżdżałem tu już tydzień temu, więc widziałem co mnie czeka. Świetne serpentyny i widoki. To kocham :) Ale nic co piękne, nie trwa wiecznie. Musiałem zaliczyć jeszcze jeden podjazd na 1600m n.p.m. Tym razem poszedł mi sprawniej niż ostatnio. Ograniczyłem też postoje na zdjęcia, choć nie było to łatwe.
Ledwo żywy osiągam szczyt. W nagrodę kolejny szalony zjazd i meta tuż pod drzwiami mieszkania. Ogólnie dzień muszę uznać za udany. Ładna trasa, super pogoda, świetne widoki. W piątek następny wypad :)
Morning ride - Torre
Wtorek, 4 października 2016
Km: | 42.90 | Czas: | 02:11 | km/h: | 19.65 |
Pr. maks.: | 73.20 | Temperatura: | 25.0°C | ||
Podjazdy: | 1894m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
First morning ride in Portugal. On every Tuesday I start classes at 11.00 a.m., so I woke up at 7.30 a.m. I prepared my bike and at 8.00 a.m I left my flat. Weather was very nice. Blue sky, sun and as always incredible views. I didn't do a lot of photos, because I was cycling all the time. At the top I was at 9.50 a.m. Time, which I needed to get to the top, was equal to 1h and 31min. Not so bad. After 9 months maybe I will be able to do it in 1h 10min :) From the top I came back directly to my flat. It was 21 km of crazy downhill :) Later I took a shower and went to the University. Now I have classes about roads :)
Pierwszy poranny trening w Portugalii. We wtorki zaczynam zajęcia o 11.00, więc postanowiłem wstać trochę wcześniej (7.30) i pożytecznie wykorzystać wolny czas. Przygotowałem rower i o 8.00 rozpocząłem wspinaczkę. Pogoda była wspaniałą. Niebieskie niebo, słońce i świetne widoki. Nie zrobiłem za dużo zdjęć, gdyż dziś głównie skupiałem się na jeździe. Na szczycie Torre, zameldowałem się o 9.50. Pokonanie całego podjazdu (21,5km) zajęło mi 1h 31min. Nie jest źle. Mam jednak nadzieję, iż za 9 miesięcy będę w stanie pokonać tę trasę w 1h 10min. Powrót dokładnie tą samą drogą. Cały czas w dół. Bardzo fajny zjazd. W domu melduję się o 10.30. Szybki prysznic i ruszam na uczelnię. Akurat teraz mam zajęcia z dróg :)
Covilha 8.00 a.m. :)
Torre
Pierwszy poranny trening w Portugalii. We wtorki zaczynam zajęcia o 11.00, więc postanowiłem wstać trochę wcześniej (7.30) i pożytecznie wykorzystać wolny czas. Przygotowałem rower i o 8.00 rozpocząłem wspinaczkę. Pogoda była wspaniałą. Niebieskie niebo, słońce i świetne widoki. Nie zrobiłem za dużo zdjęć, gdyż dziś głównie skupiałem się na jeździe. Na szczycie Torre, zameldowałem się o 9.50. Pokonanie całego podjazdu (21,5km) zajęło mi 1h 31min. Nie jest źle. Mam jednak nadzieję, iż za 9 miesięcy będę w stanie pokonać tę trasę w 1h 10min. Powrót dokładnie tą samą drogą. Cały czas w dół. Bardzo fajny zjazd. W domu melduję się o 10.30. Szybki prysznic i ruszam na uczelnię. Akurat teraz mam zajęcia z dróg :)
Covilha 8.00 a.m. :)
Torre
COIMBRA Trip - DAY III
Niedziela, 2 października 2016
Km: | 175.30 | Czas: | 07:37 | km/h: | 23.02 |
Pr. maks.: | 72.40 | Temperatura: | 28.0°C | ||
Podjazdy: | 4813m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
COIMBRA - Day III
Ostatni dzień w tym fajnym mieście. Wstałem dopiero o 9.30. Na śniadanie zaliczyłem 2 bułki z kremem czekoladowym. Następne dwie zapakowałem na drogę powrotną. O 10.15 ruszam do domu.
The last day in Coimbra. I woke up very late, about 9.30. First I ate a small breakfast (two rolls with choco cream). Later I packed all my stuff and at about 10.15 I was ready to go.
Musiałem odwiedzić jeszcze jedną, ważną atrakcję tego miasta - Stadion Academici. Jest on dość duży. Z zewnątrz otaczają go sklepy, więc nie ma możliwości aby dostać się na trybuny. Zrobiłem kilka fotek i ruszyłem przed sobie.
Directly from the dormitory, I went to visit the last very important building in Coimbra - football stadium of Associação Académica de Coimbra. I did some photos and that's all.
Droga powrotna owocowała w liczne podjazdy i zjazdy.
When I was riding back, I had to climb many times.
Oczywiście widoki również były świetne :)
Of course, views were amazing as always :)
Szczególnie na odcinku pomiędzy miejscowością Gois a Pampilhosa.
Especially between villages Gois and Pampilhosa.
W połowie tras zrobiłem sobie pauzę na drugie śniadanie.
In the middle of my trip, I did a small break for lunch.
Gdy zabrakło mi wody, wbiłem do przydrożnej kawiarni, gdzie dostałem darmową dolewkę. Na jednym z ostatnich podjazdów zaczepił mnie gościu na skuterze. Trochę pogadaliśmy i na rondzie się rozdzieliliśmy.
When my water run out, I stoped next to the random cafe. Waiter was vary nice and without any problems gave me some fresh water to drink. Later I met one guy on moped. He was also very nice. I talked a little bit.
Ostatni kilometry szły mi coraz wolniej. W Fundao zatrzymałem się na krótkie zakupy w Lidlu. 2 kołaczyki i sok, które zjadłem na miejscu, gdyż byłem już bardzo głodny.
I was riding slower and slower. In Funado I did a last shopping. Of course in Lidl. 2 rolls and juice - it was my dinner :)
Covilha
Końcówka bez historii. Wyjazd bardzo fajny i w 100% udany :) Założony plan udało się całkowicie zrealizować. Oby jak najwięcej takich wycieczek :) I jeszcze raz wielkie podziękowania dla Marco za pomoc i gościnność :) Dzięki!!!
The last kilometers were normal. Nothing special happend. The trip was fantastic!!! I visited beautiful cities. I hope It is just a beginning :) And at the end I want to say once more: MUITO OBRIGADO MARCO!! See you soon!! :)
Coimbra Trip - Day II
Sobota, 1 października 2016
Km: | 195.80 | Czas: | 07:00 | km/h: | 27.97 |
Pr. maks.: | 68.20 | Temperatura: | 25.0°C | ||
Podjazdy: | 1088m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
COIMBRA - DAY II
Kolejny dzień w mieście Coimbra. Wstaję o 8.30. Pakuję podstawowe rzeczy do torby pod siodełkiem i o 9.15 ruszam w trasę. Pierwsze kilometry to przejazd przez miasto i kilka fotek.
Next day in Coimbra. I woke up at 8.30 a.m. I prepared my bike and at 9.15 a.m. I was ready to go. During first kilometers I was passing through the city, so I did a few photos.
Uczelnia / University
MostRainha Santa Isabel / Rainha Santa Isabel Bridge
Coimbra
Coimbra
W końcu udaje mi się znaleźć Lidla, w którym zatrzymuję się na zakupy. Kupuję 5 bułek, krem czekoladowy, 4 kołaczyki o smaku pizzy i sok do picia. Śniadanie konsumuję przy stoliku, który znajduje się obok sklepu.
Finally I found the shop Lidl. I did a small shopping - 5 rolls, choco cream, juice and 4 small pizza. Breakfast I ate at the table, which was next to the shop.
Śniadanie
Przed 10.00 ruszam w dalszą trasę. Kieruję się na Aveiro. Podobno jest to portugalski odpowiednik włoskiej Wenecji. Kilometry lecą dość szybko. Droga jest plaska, czasem trafiam na jakiś mały podjazd.
Before 10.00 a.m. I started to go again. I was heading to Aveiro. One friend told me, that this is a portuguese Venice. Kilometers were passing very fast. Route was falat almost all the time.
Totalnie płasko / Totally flat
Trochę przeszkadza mi jedynie wiatr, który wieje z różnych stron. Około 13.00 melduję się w Aveiro.
I had to fight just with a wind. Almost all the time it was unfavourable. About 1.00 p.m. I was in Aveiro.
Kościół w Aveiro / Church in Aveiro
Kanał / The Canal
Bardzo ładne miasto. I rzeczywiście, są tu nawet kanały jak w Wenecji. Nieco zatłoczone łodziami, w których tłoczą się turyści, ale są. Robię sobie krótką przerwę na banana. Później ruszam w krótką, objazdową wycieczkę po mieście.
Aveiro is very beautiful. There are canals like in Venice. Of course, we can also meet here a lot of tourist. Next to one of them, I did a small break for banana. Later I did a small trip through a city.
Ogólnie spory ruch, dużo turystów. Po 1,5h relaksu, ruszam nad ocean. W miejscowości Ilhvalo robię krótki postój pod Lidlem.
After 1,5h of relax, I started to go again. In small city Ilhvalo I had a small pitstop next to the Lidl.
Kupuję wodę do picia. Następne kilometry to już jazda wzdłuż wybrzeża, bardzo fajnymi i spokojnymi drogami.
I bought just a water. During further kilometers I was riding all the time along the coastline of Atlantic. Roads were perfect. Good asphalt and small amout of cars :)
W miejscowości Mira wreszcie docieram na plażę.
In Mira finally I got through the beach :)
OCEAN ATLANTYCKI ZDOBYTY!!!
ATLANTIC BY BIKE - DONE!!!
ATLANTIC BY BIKE - DONE!!!
Standardowo robię pauzę na zdjęcia.
As usually I did a break for photos :)
Po krótkiej sesji fotograficznej, podczas której jedna z fal mnie zaskoczyła i mało co nie zalała mi telefonu, ruszam w kierunku kurortu Figueira da Foz. Chciałem jechać drogą przez las, ale z powodu fatalnego asfaltu musiałem zmienić plany.
After a small adventure with a big wave, which almost overflowed my phone, I had to left this beautiful place :( Next aim - Figueira da Foz. I wanted to take the shortest way, but unluckily the road was in very bad condition. I had to change my plans a little bit.
Po dojeździe do miasta robię sobie pauzę na obiad w MC Donaldzie.
In Figueira da Foz I did a small break for a "healthy" dinner :)
Następnie objeżdżam miasto. Typowy kurort. Dużo hoteli, ogromna plaża, jedynie turystów już brak.
Next I was passing through the city. Typical resort. A lot of hotels, huge beach and nothing more...
Ok. 17.30 ruszam w drogę powrotną do Coimbry. Trasa powrotna przeleciała szybko. Po drodze nic ciekawego się nie wydarzyło.
At 5.30 I left Figueira da Foz. The road to Coimbra passed very fast.
W Coimbrze zaliczam jeszcze szybką wizytę w Lidlu i mknę do akademika, w którym śpię. Tam biorę prysznic i razem z Marco, jego dziewczyną i Ostapem ruszamy na wieczorny spacer po mieście. Było bardzo fajnie. Zwiedziłem najważniejsze miejsca w Coimbrze. Do tego odwiedziliśmy kilka pubów i miałem okazję skosztować portugalskich trunków. Dzięki Marco :) W akademiku jestem po 3.00. Od razu idę spać.
In Coimbra I did a small shopping again. Next I went directly to Marco's dormitory. I took a shower and together with him, his girlfriend and Ostap went for a big walk around the city. I was very nice. I saw the most important places of Coimbra and additionaly we visited a lot of pubs. I had an opportiunity to taste different types of beers :) MUITO OBRIGADO MARCO :) We come back to dormitory at about 3.00 a.m ;)
COIMBRA Trip - DAY I
Piątek, 30 września 2016
Km: | 150.40 | Czas: | 05:25 | km/h: | 27.77 |
Pr. maks.: | 69.60 | Temperatura: | 28.0°C | ||
Podjazdy: | m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
COIMBRA - DAY I
First time in history, I will decribe my trip in English :) I hope It will be not so bad and you will understand everything :)
Po raz pierwszy zdecydowałem się opisać moją wycieczkę w języku Angielskim. Myślę, że nie powinno być aż tak źle :)
The plan for this trip was born in Brussels, where I met my new friend - Marco. He is studying in Coimbra so during this weekend I decided to visit him. I woke up on Friday at about 9.00. First I cooked a lot of pasta, which I ate with yoghurt and banana. I also packed my stuff and prepared my bike. Since 11.00 a.m. till 1.00 p.m. I had calsses. Directly after two boring hours at university, I went to a canteen for a dinner. Here in Portugal it costs 2,70E, so It is not so bad. After the dinner I came back home and at 2.15 I was ready to go.
Plan na ten wypad zrodził się, gdy byłem jeszcze w Brukseli. Poznałem tam Portugalczyka Marco, który studiuje w Coimbrze. W ten weekend postanowiłem go odwiedzić. Wstałem w piątek ok. 9.00. Najpierw ugotowałem dużo makaronu, za dużo, który zjadłem razem z jogurtem i bananem. Spakowałem także swój ekwipunek i przygotowałem rower. Od 11.00 do 13.00 miałem zajęcia na uczelni. PO dwóch godzinach nudnego wykładu, poszedłem na obiad na stołówkę. Cena takiego obiadu to 2,70E (zupa, drugie danie, sok, deser). Po obiedzie wróciłem do domu i o 14.15 byłem gotowy do wyjazdu.
Ready to go / Gotowy do jazdy
Weather was very good. A little bit cloudy but still hot.
Pogoda była bardzo dobra. Trochę pochmurno, ale wciąż bardzo ciepło.
At the beginning, I was riding on the road, which I know very well. Kilometers were passing very fast. After 40km I made a short brake. Views were beautiful.
Początkowo jechałem drogą, którą już dobrze znam. Kilometry leciał bardzo szybko. Na 40km zrobiłem sobie pierwszy, krótki postój. Widoki podczas podróży były świetne.
Finally I climbed on the pass. After that I made perfect downhill - about 30km long.
W końcu wdrapałem się na przełęcz. Teraz czekał na mnie długi, 30 kilometrowy zajazd :)
Later I did a huge uphill. It was the worst part of the route. The uphill was short, about 3km, but the slope of road was big.
Następnie musiałem pokonać duży podjazd. To byłą najgorsza cześć trasy. Podjazd był krótki, ok. 3km, ale nachylenie dało mi solidnie popalić :)
From this point I started another long downhill. In one small village I made a short break on the petrol station. I ate my sandwiches (rolls with cheese and ketchup) and drunk some water.
Po zaliczeniu tego podjazdu, rozpocząłem kolejny długi zjazd. W jednej z małych wiosek zrobiłem sobie krótki postój na stacji benzynowej. Zjadłem moje kanapki (bułki z serem i keczupem) i zapiłem wodą.
When I reached city Penacova, I had to turn left. The last kilometers, I was riding in the beautiful valley along the Mondego river.
W miejscowości Penacova, skręciłem w lewo. Ostatnie kilometry prowadziły przez piękną dolinę, którą płynie rzeka Mondego.
Mondego river / Rzeka Mondego
I was in Coimbra at about 7.30 p.m. So 90 min ealier, that I expected.
W Coimbrze zameldowałem się o 19.00. A więc jakieś 1,5h przed czasem.
Coimbra
I decided to go to main campus of University. It was a mistake. When I reached the campus, I called to Marco.
Postanowiłem pojechać na kampus główny. To był błąd. Kiedy przybyłem na miejsce, zadzwoniłem do mojego kumpla.
D. Dinis
He gave me a accurate adress of his dormitory. It was about 4 km from the main campus. I was very lucky that I had GPS in my phone. 30 min later, alt about 20.30 I found his dormitory and we met again after 2 weeks. I got a room and took a shower. At the end we ate delicious supper, which was cooked by Marco (cod, potatoes and rice). Thank you very much :) Later we were talking and watching some funny things in YT. I went to sleep at about 1 a.m. It was very nice day :) THANK YOU MY FRIEND:)
Podał mi on dokładny adres swojego akademika. Było to ok. 4km od miejsca, w którym się znajdowałem. Na szczęście miałem GPS'a, a dokładniej Stravę i internet. Szybko sprawdziłem drogę i 30 min później, ok. 20.30 zameldowałem się pod jego akademikiem :) Ponowne spotkanie po dwóch tygodniach :) Szybko zameldowałem się w pokoju, wziąłem prysznic i udałem się na kolację. Marco ugotował śledzia z ziemniakami i ryżem. Muszę przyznać, że było to bardzo dobre :) Dzięki wielkie :) Później gadaliśmy i oglądaliśmy śmieszne filmy na YT. Ok. 1.00 poszedłem spać. To był udany dzień ;) Dzięki :)
Torre 1993m n. p. m.
Środa, 28 września 2016
Km: | 112.70 | Czas: | 05:19 | km/h: | 21.20 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | ||
Podjazdy: | m | Sprzęt: The Special One | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś w planach miałem kilkugodzinny trening po okolicznych podjazdach. Zajęcia w środy kończę o 11.00, więc czasu na jeżdżenie jest aż za dużo. Szybki powrót do mieszkania, własnej roboty obiad - makaron, jogurt, nektaryna.
Obiad
Przygotowanie roweru i o 12.30 ruszam na trasę. Od razu rozpoczynam podjazd. Główny cel treningu to szczyt Torre. Skupiam się głównie na jeździe, więc fotek z początkowej fazy podjazdu nie za dużo.
Ahh. Co za asfalt!! Poezja!!!
Panorama
Pogoda idealna. Może nawet trochę za ciepło :) Na wysokości 1600m zauważam przed sobą sakwiarza. Zadaduję do niego.
Torsten
Okazuję się być spoko gościem, pomimo iż pochodzi z Niemiec. Na imię na Torsten (tak samo jak legenda Werderu Brema z najlepszych lat - Torsten Frings). Swoją podróż rozpoczął w Kirkenes (Północna Norwegia), skąd przez Nordkapp i całą Norwegię dojechał do Szwecji. Można powiedzieć, iż poruszał się po dobrze mi znanych terenach :) Później podróżował przez takie kraje jak Dania, Niemcy, Holandia, Belgia, Francja, Hiszpania oraz Portugalia. Celem jego podróży jest Lizbona lub Faro. Jeszcze do końca nie wie :) Z zawodu jest naukowcem. Co ciekawe na żonę i dzieci. A więc jak widać, pomimo tylu obowiązków można realizować swoje marzenia :) Swoją podróż rozpoczął pod koniec maja. To tyle na jego temat.
Końcowa faza podjazdu
Granitowe skały
Odprowadziłem go aż na sam szczyt. Tam się pożegnaliśmy i rozjechali w swoje strony.
Torre - 1993m n.p.m.
Ja rozpocząłem świetny zjazd. Jako że warunki były idealne (wiatr w plecy, ponad 14%, prosta droga) pobiłem swój rekord szybkości na rowerze. Od dziś oficjalnie wynosi on 88,90 km/h. Myślę że do 95,00 km/h można tam spokojnie dokręcić :) Mam kolejny cel na następnie weekendy :) Następnie kontynuowałem zjazd już nieco wolniej.
Serpentyny
Świetny zjazd w lesie
Po drodze minąłem bardzo fajnie położoną wioskę Cabeca.
Cabeca
Cabeca
W końcu dotarłem do drogi głównej. Odbijam w lewo i trafiam na znak zakazu. Trochę się przestraszyłem, ale mimo to kontynuowałem długi i solidny podjazd. Po 12 km dojeżdżam do miejsca, które było przyczyną istnienia owego znaku. Małe osuwisko spowodowało zamknięcie drogi.
Osuwisko
Na szczęście na rowerze nie było problemu się tam przedostać. Po drodze mijam również ogromne połacie doszczętnie spalonych lasów. Nie jest to zbyt fajny widok.
Spalone połacie lasów
W końcu wdrapuję się na kolejną przełęcz. Od teraz czeka mnie głównie zjazd aż do samej Covilhii. W Tortosendo przebijam się przez jakiś targ i jestem w domu. Jeszcze szybka wizyta w Lidlu i jadę pod mieszkanie. Melduję się tam o 19.00.
Obiad
Przygotowanie roweru i o 12.30 ruszam na trasę. Od razu rozpoczynam podjazd. Główny cel treningu to szczyt Torre. Skupiam się głównie na jeździe, więc fotek z początkowej fazy podjazdu nie za dużo.
Ahh. Co za asfalt!! Poezja!!!
Panorama
Pogoda idealna. Może nawet trochę za ciepło :) Na wysokości 1600m zauważam przed sobą sakwiarza. Zadaduję do niego.
Torsten
Okazuję się być spoko gościem, pomimo iż pochodzi z Niemiec. Na imię na Torsten (tak samo jak legenda Werderu Brema z najlepszych lat - Torsten Frings). Swoją podróż rozpoczął w Kirkenes (Północna Norwegia), skąd przez Nordkapp i całą Norwegię dojechał do Szwecji. Można powiedzieć, iż poruszał się po dobrze mi znanych terenach :) Później podróżował przez takie kraje jak Dania, Niemcy, Holandia, Belgia, Francja, Hiszpania oraz Portugalia. Celem jego podróży jest Lizbona lub Faro. Jeszcze do końca nie wie :) Z zawodu jest naukowcem. Co ciekawe na żonę i dzieci. A więc jak widać, pomimo tylu obowiązków można realizować swoje marzenia :) Swoją podróż rozpoczął pod koniec maja. To tyle na jego temat.
Końcowa faza podjazdu
Granitowe skały
Odprowadziłem go aż na sam szczyt. Tam się pożegnaliśmy i rozjechali w swoje strony.
Torre - 1993m n.p.m.
Ja rozpocząłem świetny zjazd. Jako że warunki były idealne (wiatr w plecy, ponad 14%, prosta droga) pobiłem swój rekord szybkości na rowerze. Od dziś oficjalnie wynosi on 88,90 km/h. Myślę że do 95,00 km/h można tam spokojnie dokręcić :) Mam kolejny cel na następnie weekendy :) Następnie kontynuowałem zjazd już nieco wolniej.
Serpentyny
Świetny zjazd w lesie
Po drodze minąłem bardzo fajnie położoną wioskę Cabeca.
Cabeca
Cabeca
W końcu dotarłem do drogi głównej. Odbijam w lewo i trafiam na znak zakazu. Trochę się przestraszyłem, ale mimo to kontynuowałem długi i solidny podjazd. Po 12 km dojeżdżam do miejsca, które było przyczyną istnienia owego znaku. Małe osuwisko spowodowało zamknięcie drogi.
Osuwisko
Na szczęście na rowerze nie było problemu się tam przedostać. Po drodze mijam również ogromne połacie doszczętnie spalonych lasów. Nie jest to zbyt fajny widok.
Spalone połacie lasów
W końcu wdrapuję się na kolejną przełęcz. Od teraz czeka mnie głównie zjazd aż do samej Covilhii. W Tortosendo przebijam się przez jakiś targ i jestem w domu. Jeszcze szybka wizyta w Lidlu i jadę pod mieszkanie. Melduję się tam o 19.00.