CFCFan

baton rowerowy bikestats.pl

ULTRAMARATHONS

PIĘKNY WSCHÓD 2016

MARATON PODRÓŻNIKA 2016

VII ŚLĄSKI MARATON ROWEROWY 2016

ONE-DAY TRIPS

Tour de Czechoslovakia

Kubalonka + Salmopol

Tour de Calisia

Czeskie Alpy

BALKANS

TOUR DE BELGRAD

LA VUELTA ROMANIA

MACEDONIA AND KOSOVO

CROATIA AND BOSNIA

ALBANIA AND MONTENEGRO

PORTUGAL & SPAIN

TRIP TO COIMBRA

FATIMA

TRIP TO LISBOA

ANDALUZIA AND ALGARVE

NORTH OF PORTUGAL


ZNAJOMI

wszyscy znajomi(18)

Czeskie Alpy

Piątek, 19 sierpnia 2016
Km: 386.10 Czas: 15:24 km/h: 25.07
Pr. maks.: 72.00 Temperatura: 25.0°C
Podjazdy: 5587m Sprzęt: The Special One Aktywność: Jazda na rowerze


CZESKIE ALPY

Wolny piątek, świetna pogoda. Decyzja mogła byś tylko jedna. Celem wyjazdu było zaliczenie trzech, fajnych górek w Czechach. Pierwsza to przełęcz Cervenohorske Sedlo (1013 m.n.p.m), następnie szczyt Dlouhe Strane (1353 m.n.p.m) oraz Praded (1491 m.n.p.m).

Wyjazd zaplanowałem na 5.00 w piątkowy poranek. Niestety, poszedłem spać dość późno, co spowodowało, iż wstałem dopiero o 4.30. Musiałem jeszcze dokończyć pakowanie podstawowego ekwipunki, zjeść śniadanie oraz ubrać niezbędne ciuchy.

Śniadanie
Śniadanie (makaron, kakao, jogurt, dżem malinowy) © CFCFan

Wszystkie te czynniki spowodowały, iż z  domu wyruszyłem dopiero o 6.00. Dodatkowo, musiałem jeszcze skoczyć do rzeźni, aby zakupić kabanosy. W końcu o 6.15 ruszyłem w kierunku Raciborza. Początkowo było mi trochę zimno, lecz w okolicach 7.00 temperatura wzrosła i jechało się już dobrze. Trzymałem solidne tempo ponad 30 km/h.

Odra w Raciborzu
Odra w Raciborzu © CFCFan

Za Raciborzem natrafiłem na remont fatalnego odcinka drogi. Nareszcie się za niego wzięli.

Racibórz - remont drogi
Racibórz - remont drogi © CFCFan

Odbijam na Pawłów i bocznymi drogami dojeżdżam do  DK38, którą lecę na Głubczyce. Mijam typowy dla tych rejonów rolniczy krajobraz.

Pola opolszczyzny
Pola Opolszczyzny © CFCFanDrogi opolszczyzny
Drogi Opolszczyzny © CFCFan

W między czasie zaczęło się trochę chmurzyć. Spadło na mnie kilka kropel deszczu. Na szczęście na strachu się skończyło. W Głubczycach lekkie problemy nawigacyjne, które jednak szybko udało mi się rozwiązać. I tak znów fajną, boczną drogą jechałem do przejścia granicznego w Pomorzowiczkach.

W drodze na Czechy
W drodze na Czechy © CFCFanGóry w Czechach
Góry w Czechach © CFCFan

Tam przekraczam granicę i robię 5 min pauzy na ciastko i siku.

Granica Polsko - Czeska
Granica Polsko - Czeska © CFCFan
Ładne widoki
Ładne widoki © CFCFan

W Czechach od razu poprawia się jakość dróg. Dodatkowo znacznie spada ilość samochodów. Widoki również są dużo lepsze.

Puste i spokojne czeskie drogi
Puste i spokojne czeskie drogi © CFCFan

Po kilku kilometrach za granicą zaczynają się pierwsze podjazdy. Na liczniku wybija mi również 100 km, które zgodnie z początkowym założeniem pokonałem ze średnią 30,1 km/h. Pierwsza część treningu zaliczona :) Pierwszy podjazd nie jest stromy. Jest za to bardzo długi. Cały czas towarzyszą mi świetne widoki oraz coraz mocniej grzejące słońce. W końcu melduję się na szczycie. Jest z tamtą fajny widok na miejscowość Zlate Hory.

Na szczycie pierwszego podjazdu
Na szczycie pierwszego podjazdu © CFCFanNa szczycie pierwszego podjazdu
Na szczycie pierwszego podjazdu © CFCFanZlate Hory
Zlate Hory © CFCFan

Czeka mnie super zjazd do tegoż fajnego, turystycznego miasteczka.

Zjazd
Zjazd © CFCFan

Mijam świetną aleję ze sklepami i restauracjami. Teraz, znów bocznymi drogami, kieruję się na Jasienik. Po drodze zaliczam kolejny, porządny podjazd. Mam jeszcze siły, więc idzie on dość sprawnie i szybko.

Świetne asfalty
Świetne asfalty © CFCFanDrugi lekki podjazd
Drugi lekki podjazd © CFCFanJakieś fajne krowy
Jakieś fajne krowy © CFCFanŚwietna droga
Świetna droga © CFCFan

Później zjazd i już jestem w Jasieniku. Tam odbijam w lewo i rozpoczynam długą wspinaczkę  pod Cervenohorske Sedlo. Nie ujechałem 1km, kiedy zauważyłem sklep po prawej. Bez namysłu zatrzymuję się i robię przerwę śniadaniową. Kupuję 2 coca-cole w puszce, wodę 0,5l, i sok 2l. Zjadam porządną porcję kabanosów z chlebem i batona.

Pauza na kabanosy
Pauza na kabanosy © CFCFan
The Special One
The Special One © CFCFan

Gdy uzupełniałem picie w bidonach, zagadali do mnie Czescy Jehowi. Coś tam pogadali, dali broszurkę, pożyczyli udanej podróży i sobie poszli. O 12.00 kontynuuję podjazd. Gdy skręcam w kierunku przełęczy, widzę znak, iż droga od szczytu w stronę Sumperku jest nie przejezdna. podobnie gadali Jehowi. Pomimo tego, postanowiłem podjechać na samą górę. Podjazd daje mi porządnie w kość. Nie dość że jest długi, to jeszcze nachylenie solidne.

Podjazd pod Cervenohorske Sedlo
Podjazd pod Cervenohorske Sedlo © CFCFanPodjazd pod Cervenohorske Sedlo
Podjazd pod Cervenohorske Sedlo © CFCFan

Na szczęście daję radę i melduję się na górze. Tam zastaje taki oto widok.

Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo
Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo © CFCFanRemont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo
Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo © CFCFanRemont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo
Remont drogi na przełęczy Cervenohorske Sedlo © CFCFan

Nie wygląda to ciekawie. O fajnym zjeździe mogę tylko pomarzyć. Tak oto przez dobre 4 km przebijam się przez żwir, błoto i maszyny budowlane.

Elegancki zjazd
Elegancki zjazd © CFCFanWidoki
Widoki © CFCFanRówniarka
Równiarka © CFCFanSpycharka
Spycharka © CFCFan

W końcu od połowy zjazdu trafiam na świetny, dopiero co położony asfalt. Mogę jechać szybciej, ale dalej muszę uważać, bo cały ten zjazd to jeden wielki plac budowy.

Nareszcie. ASFALT!!!!
Nareszcie. ASFALT!!!! © CFCFanSuper asfalt na zjeździe
Super asfalt na zjeździe © CFCFan

Tak docieram na sam koniec. Przejeżdżam nad rzeczką i od razu odbijam w lewo. Czeka mnie kolejny, solidny podjazd pod Dlouhe Strane. Na szczycie tej góry znajduje się zbiornik wodny, który jest częścią dużej elektrowni wodnej. Coś takiego jak nasza, polska Góra Żar. Podjazd ma jakieś 14km. Początkowe kilometry nie są trudne. W okolicy pierwszego zbiornika jest nawet spore wypłaszczenie.

Mały zbiornik elektrowni na górze Dlouhe Strane
Mały zbiornik elektrowni na górze Dlouhe Strane © CFCFanMały zbiornik elektrowni na górze Dlouhe Strane
Mały zbiornik elektrowni na górze Dlouhe Strane © CFCFan

Zabawa zaczyna się później. Droga ciągnie się zboczem góry. Nachylenie będzie ok. 7% albo i więcej. Trochę się tam namęczyłem. Na szczęście aura dopisała i widoki w końcowej fazie podjazdu były super. Najpierw dojechałem do jakiegoś domku, który znajdował się tuż pod zbiornikiem. Był tam sklep i restauracja.

Sklepik pod szczytem
Sklepik pod szczytem © CFCFan

Do tego pełno turystów, którzy czekali na dostawę rowerów, które wyglądały jak duże hulajnogi. Zrobiłem sobie tam krótką przerwę. Zjadłem batona, wypiłem puszkę coli i dalej w drogę.

Eleganckie widoki
Eleganckie widoki © CFCFan

Zacząłem objeżdżać zbiornik. Bardzo fajna ścieżka, która jest przeznaczona tylko dla rowerów i rolkarzy.

Eleganckie widoki
Eleganckie widoki © CFCFan

W pewnym momencie odbijam w lewo, aby podjechać na sam szczyt. Niestety, wszędzie widzę zakaz ruchu dla rowerów. Można tam chodzić tylko pieszo.

Zakaz jazdy dla rowerów
Zakaz jazdy dla rowerów © CFCFan

Pomimo tego, ignoruję znaki i jadę dalej. Podjeżdżam pod zbiornik. Widoki świetne. Idealnie widać górę Pradziad, która jest moim następnym celem.

Pradziad
Pradziad © CFCFan

Robię dużo zdjęć, objeżdżam zbiornik i wracam na starą ścieżkę.

Eleganckie widoki
Eleganckie widoki © CFCFanZbiornik na szczycie
Zbiornik na szczycie © CFCFanZbiornik na szczycie
Zbiornik na szczycie © CFCFanWidoki
Widoki © CFCFanŚwietna ścieżka wokół zbiornika
Świetna ścieżka wokół zbiornika © CFCFanWidoki
Widoki © CFCFan

Podczas całego objazdu zbiornika, tylko jedna osoba zwróciła mi uwagę, iż tu nie wolno jeździć na rowerze :) Teraz czeka mnie świetny zjazd. Na dole muszę pokonać ostatnie metry remontowanej drogi i mogę pędzić na Sumperk. Przed miejscowością Velke Losiny odbijam w lewo i jadę małym skrótem. Przejeżdżam przez wioskę Marsikov, a następnie pokonuję mały podjazd. W taki sposób szybciej jestem w Sobotinie. Wskakuję na dobrze już znaną mi drogę i rozpoczynam kolejna wspinaczkę. Tym razem podjazd ma małe nachylenie ale ponownie jest bardzo długi. Pokonuję kilka fajnych serpentyn. Dodatkowo mija mnie kolarz, którego spotkałem na szczycie Dlouhe Strane. Gdy dojeżdżam na najwyższy punkt tej przełęczy, kończy mi się picie. Jadę chwilę po płaskim a następnie szaleję na długim zjeździe. W końcu docieram do miejscowości Rymarov. Tam robię ok. 40min przerwy pod sklepem Penny Market.

Pauza pod sklepem Penny Market
Pauza pod sklepem Penny Market © CFCFan

Kupuję 2 hot dogi, 2 nektaryny, wodę 1,5l, sok i dwie coca cole 0,5l. Przed sklepem rozkładam cały kram. Zjadam kilka kabanosów z chlebem, hot dogi i jakiegoś batona. Resztę zapasów pakuję do torby. Wspinaczkę pod Pradziad rozpoczynam ok. 17.30. Pierwsze 20km to dojazd do Karlovej Studanki, który nie jest jakiś trudny. Pogoda dopisuje, jedzie się elegancko. W końcu skręcam w lewo, mijam szlaban i rozpoczynam 8,5km solidnego podjazdu. Najpierw 6km o nachyleniu 6%. Ledwo się wlokę.

Podjazd pod Pradziada
Podjazd pod Pradziada © CFCFan

Jestem już bardzo zmęczony. W końcu docieram na spory parking, który jest położony pod szczytem. Z tego miejsca czeka mnie ostatnie 2,5km podjazdu. Tu nachylenie jest już zdecydowanie większe. No cóż, średnia 8 - 9 km/h i jedziemy. Kilka minut po 19.00 melduję się na szczycie. Robię zdjęcia i ubieram kurtkę oraz nakolanniki, gdyż jest tu cholernie zimno. Do tego wieje wredny wiatr. Podziwiam fajny zachód słońca.

Zachód słońca na szczycie
Zachód słońca na szczycie © CFCFanZachód słońca na szczycie
Zachód słońca na szczycie © CFCFanZachód słońca na szczycie
Zachód słońca na szczycie © CFCFanWidoki
Widoki 
Wieża
Wieża © CFCFan

Zjadłem tam też chyba ze 2 batony i przed 20.00 zacząłem zjeżdżać. Droga była całkowicie pusta, dlatego mogłem spokojnie pędzić ponad 60km/h. Zjeżdżałem, zjeżdżałem aż dojechałem do Bruntalu. Tam zatrzymałem się pod małym sklepem.

Ostatnie zakupy w Bruntalu
Ostatnie zakupy w Bruntalu © CFCFan

Szybkie zakupy (woda i cola 0.5L) i jadę dalej. Tym razem postanowiłem sprawdzić nową trasę przez Krnov. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Z Bruntalu do Krnova jechałem cały czas lekko z górki. Do tego miałem jakoś dziwnie dużo sił. Średnia ponad 30km.h i jazda. Dodatkowy plus to świetna noc. Akurat była pełnia księżyca, więc mogłem jechać bez lampki a i tak wszystko widziałem.

Księżyc
Księżyc © CFCFan

Szybko dojechałem do tegoż fajnego miasta. Tam skręcam lekko w prawo i lecę na Opawę. Tym razem również nie było pagórków. Droga płaska, wiatr w plecy. Czasem trafi się jakiś mały podjazd, którego nawet nie zauważam. W Opavie korzystam z fajnej obwodnicy. W ten sposób omijam centrum, w którym zapewne jest wiele świateł itp. Za Opavą robię ostatni postój na przystanku. Zjadam resztę kabanosów i piję colę, której 3/4 wylałem. Niechcący traciłem otwartą butelkę i dalej możecie sobie wyobrazić co się stało. Teraz lecę na Hlucin. Po drodze mijam boisko, na którym odbywają się zawody strażackie.

Zawody strażackie
Zawody strażackie © CFCFan

Co warte odnotowania, była to godzina 23.30. Przed Hlucinem znowu korzystam z dobrze znanego mi skrótu. Po przekroczeniu granicy, w Chałupkach muszę zatrzymać się na przejeździe kolejowy.

Przejazd kolejowy w Chałupkach
Przejazd kolejowy w Chałupkach © CFCFan

Ostatnie kilometry kręcę w kierunku Bochumina  a następnie Karviny. Przed Karviną odbijam na Gołkowice i już jestem w Polsce. Jeszcze tylko 2km i o 1.10 melduję się w domu. Szybka kąpiel i zasiadam wygodnie w fotelu aby zobaczyć półfinałowy mecz w piłkę ręczna Dania - Polska. Niestety, przegrywamy w dogrywce jedną bramką. Spać idę o 3.30. A już o 7.30 muszę wstać, aby dojechać do Rybnika i eskortować Gustav'a, podczas pierwszych kilometrów bicia jego rekordu - 1400km NON STOP.

Ogólnie wyjazd udany. Zaliczyłem wszystkie podjazdy, które sobie zaplanowałem. Pogoda dopisała. Widoki były jak zawsze znakomite. I po co jechać w Alpy, skoro nasze, Czeskie i Słowackie góry są takie piękne?? 


Avala Tower

Środa, 10 sierpnia 2016
Km: 46.00 Czas: 02:05 km/h: 22.08
Pr. maks.: 69.80 Temperatura: 28.0°C
Podjazdy: 778m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


Ostatni wyjazd rowerowy po Belgradzie. W piątek czas wracać do domu. Na sam koniec zostawiłem sobie jedną z najlepszych atrakcji. A mianowicie, wejście na wieżę, która znajduje się na górze Avala. Po pracy zjadłem obiad i o 17.45 ruszyłem w stronę góry.

Cel ostatniej wycieczki
Cel ostatniej wycieczki © CFCFan

Trasę znam już na pamięć. Więc z dotarciem na szczyt nie było problemów. Zrobiłem ostatnie zdjęcie Grobu Nieznanego Żołnierza i udałem się pod wieżę.

Grób Nieznanego Żołnieża
Grób Nieznanego Żołnieża © CFCFan
Avala Tower
Avala Tower © CFCFan

Aby dostać się na taras widokowy, trzeba zakupić bilet. Jego cena to 400 DIN. Podchodzę do kasy, płacę 2000 DIN a w zamian otrzymuję bilet i 1900 DIN reszty :)

Cennik
Cennik © CFCFan

Kasjer najprawdopodobniej pomylił banknot 500 DIN z 200 DIN, gdyż wyglądają one bardzo podobnie. No cóż, będę miał jedną pljeskavicę gratis :) Kieruję się do wejścia. Razem z kilkoma innymi osobami wchodzę do windy, która w kilka sekund wynosi nas na taras widokowy. Widok nieziemski. Doskonale widać cały Belgrad. Jedyny minus to nie najlepsza widoczność. Nie do końca trafiłem z pogodą. Zanosiło się na burzę, wskutek czego niebo było pochmurne. Ale pomimo tego, byłem bardzo zadowolony.

Avala
Avala © CFCFanWidok z wieży
Widok z wieży © CFCFanInstytut, w którym bracuję
Instytut, w którym bracuję © CFCFanWidok z wieży
Widok z wieży © CFCFanTaras widokowy
Taras widokowy © CFCFanWidok z wieży
Widok z wieży © CFCFanWidok z wieży
Widok z wieży © CFCFan

Krótko mówiąc, było warto wydać 100 DIN i zobaczyć te widoki. Na zachętę wstawiam kilka zdjęć. Zwiedzanie skończyłem o 19.45. Miałem w planie udać się jeszcze nad jezioro Avala, ale zbliżająca się burza i widoczne w oddali błyskawice, zmusiły mnie do zmiany planu. Skierowałem się tą samą drogą do centrum .Po drodze kupiłem jeszcze kabab na kolację i bułki w najlepszej piekarni na śniadanie.

Kolacja
Kolacja © CFCFan

Jutro ostatni dzień w pracy. Potem krótkie wyjście na miasto i pakowanie. Podróż do domu rozpocznę w piątek, prawdopodobnie w okolicy południa :) 

Park Narodowy Fruška gora

Niedziela, 7 sierpnia 2016
Km: 258.80 Czas: 12:04 km/h: 21.45
Pr. maks.: 77.80 Temperatura: 28.0°C
Podjazdy: 1712m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


PARK NARODOWY FRUSKA GORA

Ta ostatnia Niedziela. Trzeba było ją jakoś porządnie spożytkować. Plan na wyjazd przygotowany już od kilku dni. Cel to Park Narodowy Fruška gora. Wstaję o 5.45. Na śniadanie kołaczyk z piekarni. Pakuję minimalny bagaż do plecaka (coca - cola 1,5l, 6 kanapek z kremem, 4 batony i zestaw przeciwdeszczowy (kurtka, spodnie i ochraniacze na buty)). O 6.45 ruszam z pod akademika.

Roboty przed akademikiem
Roboty przed akademikiem © CFCFanDziś na lekko
Dziś na lekko © CFCFan

Niebo zachmurzone, ale padać nie powinno. Jeszcze krótka wizyta w piekarni, gdzie kupuję rewelacyjne ciastko z wiśniami.

Rewelacyjne ciastko
Rewelacyjne ciastko © CFCFanPiekarnia otwarta 24h/dobę
Piekarnia otwarta 24h/dobę © CFCFan

Kieruję się na Nowy Belgrad a później Zemun. Są to nazwy dzielnic Belgradu. Przejeżdżam obok Pałacu Serbii, który robi wrażenie swoimi rozmiarami.

Pałac Serbii
Pałac Serbii © CFCFanHotel Yugoslavia
Hotel Jugislavija © CFCFan

Następnie, przypadkiem, trafiam na taki oto samochód. Wygląda bardzo oryginalnie :)

Co za fura
Co za fura © CFCFanBardzo oryginalna
Bardzo oryginalna © CFCFan

Kolejne kilometry to jazda drogą, która jest prosta, jakby ktoś wyrysował ją w teren za pomocą linijki.

Fajna ścieżka
Fajna ścieżka © CFCFanNuuuda
Nuuuda © CFCFan
Niektóre z miejsc kojarzę, gdyż tą samą drogą jechałem 5 tygodni temu. Odnajduję miejsce swojego noclegu :)

Pod tymi drzewami spałem 5 tygodni temu :)
Pod tymi drzewami spałem 5 tygodni temu :) © CFCFan

Mijam takie miasta jak Nova i Stara Pazova oraz Indjija. Krajobraz i widoki nie zachwycają. Jest cały czas płasko. Jedyne wzniesienia to wiadukty kolejowe.

Płasko
Płasko © CFCFan

Nudę przerywa mi francuska para, która jedzie w kierunku Belgradu. W końcu jakaś atrakcja :) W końcu na horyzoncie widzę masyw Fruskiej Gory.

Góry coraz bliżej
Góry coraz bliżej © CFCFanZniszczona wieża na horyzoncie
Zniszczona wieża na horyzoncie © CFCFan

Pogoda świetna na rower, nie pada, pochmurno, temperatura idealna. W końcu odbijam z głównej drogi w lewo w kierunku Parku Narodowego.

Trochę lepsze widoki
Trochę lepsze widoki © CFCFanPN Fruska Gora
PN Fruska Gora © CFCFan

Przez cały park biegnie świetna droga. Idealna na rower. Stan nawierzchni mogę ocenić na dobry. Samochody mijają mnie sporadycznie. Powoli Będzie ciężko, ale myślę, iż dam sobie radę :)

Droga osłonięta drzewami
Droga osłonięta drzewami © CFCFan

Droga składa się z małych, krótkich podjazdów. Potem zazwyczaj następuje wypłaszczenie lub krotki zjazd. I tak przez ponad 40km. Droga cały czas biegnie w lesie, który może dawać idealną ochronę przed ewentualnym upałem. Na jednym z podjazdów spotykam sakwiarza z Berlina. Podróż zaczął w Budapeszcie. Robi rundę po Serbii a potem obiera kurs na swoją ojczyznę.

Kolega z Berlina
Kolega z Berlina © CFCFan

Razem mijamy potężną wieżę, która również została zbombardowana przez NATO w 1999r. Od tego czasu nikt jej nie zmodernizował.

Zniszczona wieża
Zniszczona wieża © CFCFan

Następnie zatrzymujemy się przy dużym pomniku "Freedom". Wybudowano go w 1951r. ku pamięci partyzantów, którzy walczyli podczas II Wojny Światowej.

Monument
Monument "Freedom" © CFCFanMonument
Monument "Freedom" © CFCFanCzołg
Czołg © CFCFan

W tym miejscu kolega robi sobie pauzę w restauracji. Ja jadę dalej i robię sobie postój na kanapkę jakieś 500m później.

Pauza
Pauza © CFCFan

Po przerwie kontynuuję podjazd. W pewnym miejscu widoki znacznie się poprawiają. W końcu coś innego, niż tylko drzewa i drzewa.

Bardzo fajny widok
Bardzo fajny widok © CFCFanI jeszcze jedno ujęcie
I jeszcze jedno ujęcie © CFCFanMiejsca przeznaczone do wypoczynku
Miejsca przeznaczone do wypoczynku © CFCFan

Nawet nie wiem kiedy, przejechałem obok szczytu tego pasma gór. Jest nim Crveni Cot (539m n.p.m). Od tego miejsca zaczęły przeważać zjazdy. Idealna trasa na weekendowy relaks. Na miejscach do biwakowania, których jest tu w bród, można spotkać Serbów z pobliskich miejscowości. Zapewne odpoczywają od miejskiego zgiełku przy grillu, w gronie przyjaciół i najbliższych.

Grill
Grill © CFCFanKolejne miejsca wypoczynkowe
Kolejne miejsca wypoczynkowe © CFCFan

Kolejne widoki
Kolejne widoki © CFCFanKolejne widoki
Kolejne widoki © CFCFanKolejne widoki
Kolejne widoki © CFCFanLekki zjazd
Lekki zjazd © CFCFan

W końcu dojeżdżam do miejsca, w którym muszę skręcić w lewo aby opuścić park.

Arbuzy
Arbuzy © CFCFan

Czeka na mnie świetny widok, na otaczające Fruską Gorę równiny oraz krótki i bardzo szybki zjazd.

Widok na równiny
Widok na równiny © CFCFanCzas na zjazd
Czas na zjazd © CFCFanWidok na równiny
Widok na równiny © CFCFan

Następnie przez małe, okoliczne wioski docieram do miast Sremska Mitrovica. Przed miastem znów wpakowałem się na odcinek drogi, który jest w remoncie. Dojeżdżam do centrum. Robię krótki objazd miasta. Podziwiam fajną kładkę dla pieszych nad rzeką Sawa, jakieś stare ruiny i pomnik jakiejś świni.

Sawa w Sremskiej Mitrovicy
Sawa w Sremskiej Mitrovicy © CFCFanJakieś ruiny
Jakieś ruiny © CFCFanPomnik świni
Pomnik świni © CFCFan

W samym centrum znajduje się mały deptak i park.

Sremska Mitrovica - deptak
Sremska Mitrovica - deptak © CFCFanFontanna w parku
Fontanna w parku © CFCFan

Tam spotykam kolejnego sakwiarza. Tym razem Serba.

Kolega z Serbii
Kolega z Serbii © CFCFan

Jako że, jestem już bardzo głodny, udaję się do pierwszej napotkanej knajpy na obiad. Za 430DIN kupuję piwo LEV 0,5l, małe frytki 200g i pljeskavicę 200g.

Obiad za 430DIN (14zł)
Obiad za 430DIN (14zł) © CFCFan

W porównaniu do Belgradu, jest tu dużo taniej. Przerwa obiadowa trwa prawie godzinę. Ciężko jest mi ruszyć ponownie w trasę. Przejeżdżam nad rzeką Sawa i jadę w kierunku miasta Sabac.

Rzeka Sawa
Rzeka Sawa © CFCFan

Po drodze spotykam trzeciego już sakwiarza. Jest nim Tyrone z dalekiej Australii.

Kolega z Australii
Kolega z Australii © CFCFanA tu patyk, który służy do obrony przed psami
A tu patyk, który służy do obrony przed psami © CFCFan

Ma kumpla w Serbii, dlatego już po raz piąty wybrał się tu na rowerowe wakacje. Ma zamiar dojechać z sakwami nad Morze Czarne. Nie wozi za dużo ekwipunku, a to dla tego, iż na Bałkanach (jak dla niego) jest bardzo tanio. Zawsze nocuje w hotelach lub u znajomych. Jedziemy razem dobre 20km, aż do miasta Sabac. Tam wymieniamy się kontaktami. Ja ruszam w stronę Belgradu, A Tyrone w stronę hotelu. Ostatnie kilometry do Belgradu prowadzą wzdłuż rzeki Sawa. Wobec tego jest dość płasko.

Ale pogoda coraz lepsza
Ale pogoda coraz lepsza © CFCFan
Płasko
Płasko © CFCFan
Takie tam widoki
Takie tam widoki © CFCFan

Natrafiam tylko na jeden, mały podjazd. Widoki nienajlepsze. Nic specjalnego. Po srodze staję w przydrożnym sklepie, aby zakupić coś do picia. Po południu pogoda zdecydowanie się poprawiła. Chmury znikły a na niebie pojawiło się słońce. Temperatura wzrosłą, ale nie jakoś tragicznie.

Elektrownia
Elektrownia © CFCFanNiespodziewany zjazd
Niespodziewany zjazd © CFCFan

Przed miastem Obrenovac, chciałem skręcić na Nowy Belgrad, lecz przeoczyłem skręt i pojechałem prosto. Jak się później okazało wyszło mi to na dobre. Droga okazała się dużo krótsza. Myślałem, iż ostatnie kilometry przed Belgradem, będę musiał jechać znów tą ruchliwą ekspresówką. Co wieczorem, gdy jest już ciemno nie było by przyjemnie i bezpieczne. Na szczęście tuż przed wjazdem na ekspresówkę, zauważyłem znak, który skierował mnie na starą drogę. Cisza, spokój i fajny asfalt. Raz tylko musiałem przyspieszyć, aby uciec przed goniącym mnie psem. Ostatecznie, po kilkudziesięciu kilometrach wzdłuż rzeki Sawa, docieram do Jeziora Ada.

Most Ada nocą
Most Ada nocą © CFCFanBelgrad
Belgrad © CFCFan

Wskakuję na świetną ścieżkę, która prowadzi mnie aż po Kalemegdan.

Świetne ścieżki wzdłuż Sawy
Świetne ścieżki wzdłuż Sawy © CFCFan

Tam odbijam na najbardziej zatłoczoną ulicę i jadę na plac Republiki. Stamtąd już tyko rzut beretem i jestem z powrotem pod piekarnią, w której robiłem poranne zakupy. Ponownie kupuję świetne, wiśniowe ciasto, do tego dwa inne kołaczyki i jadę do domu. W akademiku melduję się przed 22.00. Kolacja, prysznic i idę spać.


 

Relaks w pochmurny weekend - Avala i Jezioro Ada

Sobota, 6 sierpnia 2016
Km: 101.90 Czas: 05:00 km/h: 20.38
Pr. maks.: 74.20 Temperatura: 24.0°C
Podjazdy: 1380m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


Niestety, wszystko kiedyś musi dobiec końca. Nadszedł czas ostatniego weekendu w Belgradzie. Zgodnie z wcześniejszymi prognozami pogody, zapowiadał się on deszczowo i pochmurnie. W planach nie miałem kolejnej, większej wycieczki. W związku z tym wreszcie mogłem zwiedzić okolice największego miasta na Bałkanach. Zaplanowałem sobie jedną większą wycieczkę, do Parku Narodowego Fruska Góra. Początkowo miała się ona obyć w sobotę. Jednakże, kilka czynników miało wpływ na zmianę decyzji. Po pierwsze zaspałem, po drugie było bardzo pochmurno a po trzecie zwyczajnie nie miałem chęci na ponad 200km wyjazd. Skończyło się na porannych sobotnich porządkach, relaksie i pisaniu relacji z Czarnogóry.

Obiad
Obiad © CFCFan

Dopiero o 14.15 ruszyłem się z pokoju na krótką rundę wokół Belgradu. Jakiegoś konkretnego planu nie miałem. Wziąłem plecak, kurtkę przeciwdeszczową (gdyż dalej zanosiło się na deszcz) i ruszyłem przed siebie.

Ulice Belgradu
Ulice Belgradu © CFCFan

Postanowiłem okrężną drogą dojechać na górę Avala. Dzięki temu, przez przypadek odwiedziłem południowe przedmieścia Belgradu.

Przedmieścia Belgradu
Przedmieścia Belgradu © CFCFanPrzedmieścia Belgradu
Przedmieścia Belgradu © CFCFan

Jechałem bardzo fajnymi, spokojnymi drogami. Czasem nawierzchnia dawała w kość.

Remontowany odcinek drogi
Remontowany odcinek drogi © CFCFan

Ale były również fajne podjazdy i ciekawe widoki.

Podjazd 10%
Podjazd 10% © CFCFanFajne widoki za miastem
Fajne widoki za miastem © CFCFanFajne widoki za miastem
Fajne widoki za miastem © CFCFanFajne widoki za miastem
Fajne widoki za miastem © CFCFanFajne widoki za miastem
Fajne widoki za miastem © CFCFan

W końcu docieram pod cel dzisiejszego wyjazdu.

Szczyt góry Avala w chmurach
Szczyt góry Avala w chmurach © CFCFanAutostrada w kierunku Belgradu
Autostrada w kierunku Belgradu © CFCFan

Szczyt góry Avala jest w chmurach, wiec chyba o widokach mogę zapomnieć. Podjazd poszedł szybko i sprawnie. Było to jedyne 5km trasy, kiedy dałem z siebie więcej niż 80%. Widoki na szczycie nie powalały.

Widok ze szczytu
Widok ze szczytu © CFCFanGrób Nieznanego Żołnierza
Grób Nieznanego Żołnierza © CFCFan

Zrobiłem krótką pauzę na foto i ruszam w dół. Po drodze kilka fotek wieży.

Avala Tower
Avala Tower © CFCFan

W końcu dojeżdżam do drogi, która prowadzi na autostradę. Odbijam w lewo i kontynuuję odkrywanie nowych terenów. W międzyczasie trochę się rozpadało. Na szczęście po 5 min deszcz ustał.

Most do nikąd
Most do nikąd © CFCFanZnów góra Avala
Znów góra Avala © CFCFan

Przejeżdżam obok tunelu, który skraca drogę. Nie korzystam z niego, wybieram dłuższą opcję.

Przedmieścia Belgradu
Przedmieścia Belgradu © CFCFanPod tym wzniesieniem biegnie fajny tunel
Pod tym wzniesieniem biegnie fajny tunel © CFCFanPrzedmieścia Belgradu
Przedmieścia Belgradu © CFCFanPrzedmieścia Belgradu
Przedmieścia Belgradu © CFCFan

W końcu jestem na drodze ekspresowej, na której pierwszy raz widzę znak zakaz jazdy dla rowerów.

Droga ekspresowa
Droga ekspresowa © CFCFanMost Ada
Most Ada © CFCFan

Pomimo to, łamię przepisy i mknę w kierunku Jeziora Ada. Jeszcze nigdy tam ni byłem. Czas w końcu zaliczyć to podobno fajne miejsce wypoczynkowe. Odbijam z głównej drogi w lewo i jestem na miejscu. Od razu widzę jakiś duży ogród piwny, w którym są grane różne koncerty.

Koncert przy jeziorze Ada
Koncert przy jeziorze Ada © CFCFan

Zabieram się za objazd jeziora.

Jezioro Ada
Jezioro Ada © CFCFanJezioro Ada
Jezioro Ada © CFCFan

Wokół prowadzi świetna ścieżka rowerowa.

Świetne ścieżki rowerowe
Świetne ścieżki rowerowe © CFCFan

Podziwiam liczne kawiarnie i restauracje. Dodatkowo w parku jak i na jeziorze, znajduje się pełno różnych atrakcji, które umilają spędzanie czasu wolnego mieszkańcom Belgradu. Mijam tyrolkę, narty wodne, liczne boiska do kosza, piłki nożnej, rugby, tenisa czy siatkówki.

Coś dla fanów narciarstwa wodnego
Coś dla fanów narciarstwa wodnego © CFCFan

Świetne miejsce na weekendowy wypoczynek. Robię rundę wokół jeziora i zatrzymuję się w jednej z knajp. Za 250DIN kupuję palacinkę oraz pljeskavicę. Robię sobie 1h pauzy. Jak relaks to na maksa.

Palacinka
Palacinka © CFCFan

Przed 21.00 zbieram manatki i wracam najkrótszą drogą do akademika.


Albania, Czarnogóra - Dzień VI

Wtorek, 2 sierpnia 2016
Km: 5.40 Czas: 00:15 km/h: 21.60
Pr. maks.: 52.80 Temperatura: 28.0°C
Podjazdy: 63m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


DZIEŃ VI

Podróż pociągiem przebiegała bez problemów. Udało mi się nawet troszkę pospać. Zgodnie z rozkładem pociąg miał być w Belgradzie o 10.55. Lecz jak zwykle złapał lekkie spóźnienie. W stolicy Serbii melduję się o 12.20.

Dworzec kolejowy w Belgradzie
Dworzec kolejowy w Belgradzie © CFCFanSprzęt
Sprzęt © CFCFan

Sprawny wyładunek bagażu i ruszam w stronę akademika. Nogi są ciężkie. Bardzo ciężkie. Jednak jakoś docieram najpierw do piekarni, gdzie kupuję kilka kołaczyków a następnie do akademika. Tam kąpiel, krótka drzemka.

Wyprawa zakończona
Wyprawa zakończona © CFCFan

O 17.30 wychodzę razem z kolegą na mecz III rundy eliminacji Ligi Mistrzów pomiędzy FK Crvena Zvezda a PFT Ludogorets Razgard. Atmosfera i doping najlepsze w Europie. Polecam każdemu takie przeżycie. Tu można spotkać prawdziwych fanów, nie to co na plastikowym zachodzie.

Crvena Zvezda vs Ludogorets
Crvena Zvezda vs Ludogorets © CFCFanCrvena Zvezda vs Ludogorets
Crvena Zvezda vs Ludogorets © CFCFanCrvena Zvezda vs Ludogorets
Crvena Zvezda vs Ludogorets © CFCFan

W taki sposób zakończyłem swój ostatni wypad po Bałkanach. Wszystkie kraje, które odwiedziłem bardzo mi się podobały. Każdy miał w sobie coś specyficznego. Jednakże, jeśli miałbym tu wrócić, to zdecydowałbym się na Albanię i Czarnogórę. Jedyna rzecz, która bardzo mi się tu nie podoba to wszechobecny upał. Zdecydowanie za ciepło. Pod tym względem po stokroć wolę północ :)
  


Albania, Czarnogóra - Dzień V

Poniedziałek, 1 sierpnia 2016
Km: 213.40 Czas: 11:45 km/h: 18.16
Pr. maks.: 80.10 Temperatura: 35.0°C
Podjazdy: 5815m Aktywność: Jazda na rowerze


DZIEŃ V

W końcu nadszedł ostatni dzień wyjazdu. Celem było zaliczenie pięknego Parku Narodowego Durmitor. Do przejechania miałem trochę ponad 200km a celem było Prijepolje w Serbii, skąd o 3.30 nad ranem miałem pociąg powrotny do Belgradu. 

Nocleg w namiocie okazał się rewelacyjnym pomysłem. Wyspałem się jak nigdy. Wstaję o 6.45. Zdecydowanie za późno, no ale cóż poradzić. Na śniadanie druga połowa chleba z serkiem i konserwą. Poranna toaleta, napełniam butelki wodą z kranu, która jest zdatna do picia i pakuję sakwy na rower.

Nocleg na kempingu
Nocleg na kempingu © CFCFan

Ruszam o 7.30. Spotykam jeszcze pomocnika od szefa kempingu, który życzy mi udanej wspinaczki. Pierwszy cel jaki muszę zrealizować to zakupy w sklepie. Muszę kupić coś słodkiego, chleb i jakiś pasztet. Jak zawsze, mam szczęście i po przejechaniu raptem 300m trafiam na fajny sklepik. Kupuję 2 pasztety, czekoladę, 2 paczki wafelków i małe opakowanie kremu czekoladowego. Niestety, nie ma jeszcze świeżego chleba. Gdy pakuję prowiant do sakw, podjeżdża samochód z piekarni :) Co za fart :) Szybko kupuję 2 duże bochenki. Podczas pakowania prowiantu, zagaduje do mnie Serb, który przywiózł pieczywo. Na migi tłumaczę mu że jestem z Polski itp. Jest pod ogromnym wrażeniem. Przecież do Polski jest tak daleko :) Dostaję od niego dużego pączka i całą siatkę jabłek.

Pączek i jabłka
Pączek i jabłka © CFCFan

Robimy sobie pożegnalne foto.

Serb od pączka i jabłek
Serb od pączka i jabłek © CFCFan

Wysyłam jeszcze obowiązkowego SMS’a do rodziny i o 8.10 ruszam w kierunku PN Durmitor. Pierwsze kilka kilometrów to jazda spokojną wioską. Później wskakuję na drogę główną. Ruch nie jest specjalnie duży. Można spokojnie i bezpiecznie jechać.

Poranne widoki
Poranne widoki © CFCFan

Zaczynam długi podjazd. Strasznie mi się on dłuży. Widoki początkowo niczym specjalnym nie zachwycają. Lecz z każdym kilometrem jest coraz lepiej. Robię sobie jedną krótką przerwę na złapanie oddechu. W końcu melduję się na szczycie, choć jakoś specjalnie tego nie zauważam.

Dobre asfalty
Dobre asfalty © CFCFanDroga
Droga © CFCFan

Czeka mnie lekki zjazd a potem wypłaszczenie. Następnie kolejny podjazd. Po kilku następnych kilometrach, dojeżdżam do miejsca, z którego idealnie widać drogę, która przez kilka kilometrów idzie w dół. Nareszcie będzie fajny zjazd.

Piękne krajobrazy
Piękne krajobrazy © CFCFanPiękne krajobrazy
Piękne krajobrazy © CFCFanPiękne krajobrazy
Piękne krajobrazy © CFCFan

Rozpędzam rower, lecz nagle podjeżdża do mnie samochód. Słyszę znajomy język. Tak, to Polacy. Pierwszy raz podczas tegorocznych podróży, polski samochód zwolnił i zagadał do mnie :) Krótka wymiana zdań, gratulacje i niestety, musimy się rozstać. Myślałem, że już nigdy nie zobaczę tej zgranej ekipy. Aż tu nagle, dosłownie 4 kilometry później, widzę znajomy samochód na poboczu. Tak!! To znowu Ci bardzo mili Polacy :) Zatrzymuję się obok nich. Zaczynamy rozmowę. Opowiadam trochę o sobie. Co tu robię i gdzie podróżuję. W zamian otrzymuję informacje, iż zorganizowali sobie spontaniczny rodzinny wyjazd na Bałkany i Rumunię. Zwykły samochód, noclegi w namiotach na kempingach. Czego trzeba więcej :)

Spotkani Polacy
Spotkani Polacy © CFCFan

Z tego co się dowiaduję, również jadą przez Durmitor, lecz najpierw chcą odwiedzić jeszcze kanion rzeki Piva. Może się jeszcze spotkamy po drodze :) Bardzo miła Pani robi sobie ze mną zdjęcie i niestety, ale musimy się pożegnać. Podaję im adres mojego bloga. Ja kontynuuję krótki podjazd.

Super wiodki
Super wiodki © CFCFan

Potem znowu zjazd i przepiękny widok na jeziora, które znajdują się na dnie kanionu.

Błękitne jeziora
Błękitne jeziora © CFCFanBłękitne jeziora
Błękitne jeziora © CFCFan
Zjazd
Zjazd © CFCFan

Przed kolejnym podjazdem, postanowiłem zrobić sobie krótką przerwę. Zatrzymuję się obok domku, w którym starsza Pani sprzedaje domowe wyroby (miód, rakija).

Domowe wyroby
Domowe wyroby © CFCFanCiekawska koza
Ciekawska koza © CFCFan

Po przywitaniu się z kozami, które kręcą się obok, rozsiadam się na ławce i zaczynam konsumpcję chleba z kremem. Nagle, starsza Pani woła mnie do okienka. Otrzymuję od niej wspaniałe drugie śniadanie :)  

II swojskie śniadanie za darmo :)
II swojskie śniadanie za darmo :) © CFCFan

Kawałek piersi z kurczaka, cievapi, ogórek i chleb. Oczywiście, wszystko to są wyroby domowe. W zamian, częstuję Panią wafelkiem :) Po tak wyśmienitym, drugim śniadaniu mogę dalej walczyć na podjazdach.

Pogoda i widoki dopisują
Pogoda i widoki dopisują © CFCFan

Krótka wspinaczka i rozpoczynam długi, bajkowy zjazd do miast Pluzine. Widok jest przepiękny. Idealnie widać sztuczne jezioro, jakie zostało utworzone na rzece Piva.

Jezioro za rzece Piva
Jezioro za rzece Piva © CFCFanJezioro za rzece Piva
Jezioro za rzece Piva © CFCFan

Jest bardzo ciepło, więc postanawiam zrobić zakupy w pobliskim sklepie. Kupuję Coca – Colę i wodę. Kieruję się w kierunku głównej atrakcji. Po drodze spotykam jeszcze jedną rodzinę z Polski. Podróżują sobie po Bałkanach małym busem. Zagaduje na chwilkę, lecz nie na długo, bo muszą ruszać dalej. Tymczasem ja zatrzymuję się na moście, który jest nad jeziorem. Roztacza się z niego przepiękny widok. Robię całą masę zdjęć, choć trudno jest to ogarnąć to piękno aparatem fotograficznym.

Jezioro za rzece Piva
Jezioro za rzece Piva © CFCFanJezioro za rzece Piva
Jezioro za rzece Piva © CFCFanJezioro za rzece Piva
Jezioro za rzece Piva © CFCFan

Podziwiam również groźnie wyglądające serpentyny, którymi za kilka minut będę się wspinał na górę. Ruszam. Skręcam w prawo do tunelu. Nagle, słyszę jakieś krzyki z nadjeżdżającego samochodu. Tak!! To znowu oni :) Znajomi Polacy. Zatrzymują się obok skrzyżowania, które znajduje się w tunelu. Ponoć jedno z nielicznych w Europie czy na Świecie. Znów krótka rozmowa i fajna sesja fotograficzna.

Tunel przed podjazdem pod Durmitor
Tunel przed podjazdem pod Durmitor © CFCFanTunel przed podjazdem pod Durmitor
Tunel przed podjazdem pod Durmitor © CFCFanJedziem tam!!!
Jedziem tam!!! © CFCFan

DZIĘKI!!! Tym razem musimy się już pożegnać definitywnie. Nie mam szans dotrzymać im tempa na podjazdach. Powoli zaczynam wspinaczkę. Nie jest łatwo. Nachylenie jest miejscami dość spore. Z każdym zakrętem jestem coraz wyżej. Oczywiście widoki również coraz lepsze.

Podjazd serpentynami
Podjazd serpentynami © CFCFanŚwietne widoki
Świetne widoki © CFCFanSerpentyny
Serpentyny © CFCFan

Widok serpentyn, które już pokonałem, dodaje mi motywacji do dalszej wspinaczki. W końcu wjeżdżam do lasku. Krajobraz trochę się zmienia, lecz podjazd trzyma dalej. Gdzieś w połowie drogi robię sobie dłuższą pauzę. Jest strasznie ciepło.

Chwilowa zmiana krajobrazu
Chwilowa zmiana krajobrazu © CFCFanChwilowa zmiana krajobrazu
Chwilowa zmiana krajobrazu © CFCFan

Lecz w oddali widzę jakieś ciemne chmury. Czyżby miało padać? A gdzie tam. Nie możliwe. Z każdym kilometrem jest coraz mniej drzew. W końcu melduję się w wiosce Trsa. Jest tam jakiś kemping, hotel, restauracja i kilka domów.

Wioska Trsa
Wioska Trsa © CFCFanTrsa - kemping
Trsa - kemping © CFCFan

Robię zdjęcia i kontynuuję jazdę w kierunku Żabljaka. Zaczyna mnie nieco niepokoić pogoda. Chmur jest coraz więcej. W oddali widzę błyskawice. Przejeżdżam przez mały lasek i znajduję się na otwartym terenie. Teraz już wiem na pewno. Będzie padać na 100%.

Nadchodzi burza
Nadchodzi burza © CFCFanNadchodzi burza
Nadchodzi burza © CFCFanNadchodzi burza
Nadchodzi burza © CFCFanNadchodzi burza
Nadchodzi burza © CFCFan

Pytanie tylko, kiedy złapie mnie ta burza. Cisnę ile fabryka dała. Lekki podjazd i dość długi zjazd. Nagle czuję pierwsze krople deszczu. Trzeba szukać schronienia. Tylko gdzie?!?! W około same łąki. Widzę jakieś gospodarstwo i drzewa ok. 500m przed sobą. Szybko pakuję się pod płot i drzewa. Ubieram kurtkę i spodnie przeciwdeszczowe. Z każdą minutą pada coraz mocniej. Do tego wieje mocny wiatr, więc drzewa praktycznie nic mnie nie chronią. Siadam pod płotem na kawałku drewna i zasłaniam się rowerem. W tym momencie, zauważył mnie gospodarz, który przyszedł przykryć folią motor. Macha mi ręką, iż mam iść za nim. No dobra, idę. Podchodzę do drzwi, opieram rower o ścianę i wskakuję do środka. Krótkie przywitanie i zostaję zaproszony do pokoju. Spotykam tam Panią domu i jakiegoś kolegę. Nikt z nich nie mówi po angielsku. Ale to nie problem. Siadam na krześle i czekam aż przestanie padać.

Ratująca mi cztery litery rodzina
Ratująca mi cztery litery rodzina © CFCFan

Na początek dostaję kieliszek swojskiej rakii. Bardzo dobra i rozgrzewająca. Później częstują mnie jeszcze domowym serem i chlebem. Proponują też kawę, ale grzecznie podziękowałem. Po ok 1h i 15min burza się uspokaja. Już nie pada, choć dalej jest pochmurnie. Robię sobie wspólne zdjęcie z gospodarzami, dziękuję im za ratunek i jadę dalej.

Powoli się przejaśnia
Powoli się przejaśnia © CFCFan

Znów podjazd. Wywłaszczenie i jeszcze jeden podjazd. Widoki coraz lepsze. Pogoda lekko się poprawia. Momentami wychodzi nawet słońce. Niestety, wciąż wieje silny wiatr, który wszystko szybko miesza i zmienia.

Widoki coraz lepsze
Widoki coraz lepsze © CFCFanWidoki coraz lepsze
Widoki coraz lepsze © CFCFanWidoki coraz lepsze
Widoki coraz lepsze © CFCFanNawet tu mieszkają ludzie
Nawet tu mieszkają ludzie © CFCFanDurmitor coraz blizej
Durmitor coraz blizej © CFCFan

W końcu widzę tabliczkę z napisem PN DURMITOR.

Pn durmitor
PN DURMITOR © CFCFan

Udało się. W około widok jest przepiękny. Duże i małe białe skały. Wysokie i strzeliste szczyty.

Durmitor - widoki
Durmitor - widoki © CFCFanDurmitor - widoki
Durmitor - widoki © CFCFanDurmitor - widoki
Durmitor - widoki © CFCFan

Do tego ta burza, która tylko dodaje grozy i powoduje, iż klimat jest jeszcze lepszy. Znów lekki zjazd i podjazd pod przełęcz. W pewnym momencie myślałem, iż to już była przełęcz Sedlo. Lecz jak się okazało 200m później, jeszcze nie. Główny punkt wyjazdu był przede mną. Widziałem go jak na dłoni. W międzyczasie pogoda się pogorszyła. Zdążyłem jednak porobić fajne zdjęcia.

Durmitor - widoki
Durmitor - widoki © CFCFanW tle przełęcz Sedlo
W tle przełęcz Sedlo © CFCFanRower jako fotograf
Rower jako fotograf © CFCFan

Zakładam pełny zestaw przeciwdeszczowy i rozpoczynam zjazd a następnie podjazd pod przełęcz. Ostatnie kilometry nie najeżą do najtrudniejszych. Szczęśliwie melduję się na przełęczy Sedlo (1907 m n.p.m).

Sedlo 1907m n.p.m
Sedlo 1907m n.p.m © CFCFan

Opieram rower o znak i idę w stronę ławeczki.

Rower na szczycie
Rower na szczycie © CFCFan

Teraz jest czas na relaks.

Widoczek z przełęczy
Widoczek z przełęczy © CFCFanTu jechałem
Tu jechałem © CFCFanPogoda robi się coraz lepsza
Pogoda robi się coraz lepsza © CFCFanPogoda robi się coraz lepsza
Pogoda robi się coraz lepsza © CFCFan

Robię sobie kanapkę z kremem.

Zjadłem ten podjazd, jak tą kanapkę :)
Zjadłem ten podjazd, jak tą kanapkę :) © CFCFan

Na przełęczy spotykam grupę Polaków – nazywają się Włóczykije. Dodatkowo kilka minut za mną podjeżdżają dwie osoby na rowerach elektrycznych :)

Elektryczni bikerzy
Elektryczni bikerzy © CFCFan

Po dobrych 30 min odpoczynku, zapinam szczelnie kurtkę, na dłonie zakładam ochraniacze na kolana i zaczynam zjazd w stronę Żabljaka. Nie jest on specjalnie długi. No ale w końcu zjeżdżam tylko na 1470m n.p.m.

Ostatnie spojrzenie i rozpoczynamy zjazd
Zjazd © CFCFan
Widoki na zjeździe
Widoki na zjeździe © CFCFanWidoki na zjeździe
Widoki na zjeździe © CFCFan

Boczną drogą dojeżdżam do centrum miasta. Małe miasteczko, typowo turystyczne. Dużo ludzi jest tu na wakacjach. Ja kieruję się nad Crne Jezioro, które polecił mi rmk. Aby do niego dojechać, muszę zapłacić 3E, bo wjeżdżam do PN Durmitor, z którego przed chwilą wyjechałem :) Bez sensu.

Punkt poboru opłat - 3E
Punkt poboru opłat - 3E © CFCFan

Nad jezioro prowadzi fajna asfaltowa ścieżka. Wyglądem przypomina trochę nasze Morskie Oko. Oczywiście, nie jest tak piękne ale w kilku aspektach podobne.

Jezioro Crne
Jezioro Crne © CFCFanJezioro Crne
Jezioro Crne © CFCFan
Jezioro Crne
Jezioro Crne © CFCFan

Robię sesje fotograficzną i wracam do miasta. Po wszystkich sklepikach i kioskach szukam breloka, który mógłbym zakupić do mojej kolekcji. Niestety, niczego nie znajduję.

Żabljak
Żabljak © CFCFan

Przypadkiem, pod sklepem zauważam skawiarza. Podbijam i rozpoczynam rozmowę. Okazuje się, że jest to Polak. Ale dziś mam szczęście. Kolejny spotkany Polak. Nazywa się Maciek. Razem ze swoją towarzyszką, która aktualnie robi zakupy, podróżuje po Bałkanach. Podróż rozpoczęli we Splicie i tam też mają zamiar ją ukończyć. Bardzo fajnie się nam rozmawiało. Trochę nawet na temat ultra maratonów. Po kilkunastu minutach przychodzi Mrówka z kilkoma siatkami zakupów :) Gadami jeszcze chwilkę, lecz niestety, ja muszę ruszać dalej.

Ekipa z Polski
Ekipa z Polski © CFCFan

Do mety jeszcze ok. 90km a jest już prawie 20.00. Daję im namiary na swojego bloga i ruszam do centrum informacyjnego. Pytam, czy mają tutaj jakiś sklep z pamiątkami. Pani odpowiada, że nie, co znacznie mnie zdziwiło. Odesłała mnie na pocztę. Ponoć tam powinno coś być. Na poczcie jestem o 19.58. A o 20.00 zamykają. Co za fart. Dodatkowo, od razu w oczy rzuca mi się bardzo fajny brelok z Czarnogóry. Bez chwili zastanowienia płacę 4E. Wreszcie mam to, czego szukałem. Mogę wracać spełniony do Serbii. Pod pocztą robię jeszcze 20min przerwy. Zjadam jedną kanapkę z pasztetem. Kiedy jest już szaro, ruszam w kierunku rzeki Tara. Droga prowadzi cały czas w dół. Jeszcze krótki postój przy tablicy z napisem Żabljak i mogę jechać. 30km mija bardzo szybko. Ostanie 9km to świetny zjazd serpentynami. Mogę pędzić dość szybko, bo jest już ciemno, więc widoków nie da się podziwiać. Przekraczam most na Tarze.

Piękny most nad rzeką Tara
Piękny most nad rzeką Tara © CFCFan

Z tego co widziałem w Internecie, muszę powiedzieć, że jest bardzo ładny i robi ogromne wrażenie :) Za mostem pauza na przystanku. Kolejna kanapka z pasztetem. Jest 21.40, kiedy rozpoczynam przedostatni podjazd. Muszę podjechać to co przed chwilą zjechałem. Zajęło mi to około 1h. Z góry świetny widok na oświetlone zbocze i samochody, które poruszają się po serpentynach. Muszę przyznać, iż jazda nocą ma też swoje zalety :) Lekkie wypłaszczenie i super zjazd do miasta Pljevlia. Przed miastem krótka pauza przy jakiejś elektrowni. Podziwiam pracujące nocą maszyny.

Maszyny w napotkanym zakładzie
Maszyny w napotkanym zakładzie © CFCFan

W centrum zatrzymuję się na stacji. Jest już zamknięta, ale przynajmniej mam gdzie usiąść i w spokoju zjeść herbatniki. Nagle, podjeżdża do mnie samochód. Grupka Czarnogórców. Rozbawieni moją obecnością, pytają skąd się tu wziąłem. Po zadowalającej ich odpowiedzi odjeżdżają, prawdopodobnie na jakąś imprezę. Przede mną ostatni podjazd.

Pljevlja
Pljevlja © CFCFan

Mam do pokonania jakieś 500 m przewyższenia. Jedzie się fajnie. Jedynie co mi przeszkadza to kurz. Jest go tu wszędzie pełno, bo taśmociągami transportowany jest jakiś urobek z kopalni. Podjazd strasznie mi się dłuży. Do lepszej motywacji, odpalam sobie muzykę na telefonie. Od razu lepiej się jedzie. O 2.00 melduję się na granicy. Strażnicy są zdziwieni moją obecnością, ale nie robią problemów. Dodatkowo, pytam Serbów, jak trafić na dworze w Prijepolje. Udzielają mi podstawowych wskazówek. Podjeżdżam na przełęcz Jabuka 1250 m n.p.m.

Przełęcz
Przełęcz Jabuka 1250m n.p.m © CFCFan

Ostatnia prosta to długi zjazd. Dobre 15 km. Trochę na nim zmarzłem ale jakoś przetrwałem. Melduję się na poziome 450m n.p.m. Trochę mi zajęło nim znalazłem właściwą drogę na dworzec. O 2.50 melduję się na stacji kolejowej. Kasa oczywiście zamknięta. Pociąg już czeka w gotowości. Pakuję się do środka i zajmuję miejsce w pustym pociągu. Startujemy punktualnie o 3.30. Na następnej stacji, kupuję bilet u konduktora. Płacę 880DIN.

Rower załadowany. Czas iść spać
Rower załadowany. Czas iść spać © CFCFanJuż w pociągu do Belgradu
Już w pociągu do Belgradu © CFCFan

Zapinam rower i idę spać. No może nie tyle spać, co drzemać. Ale zgodnie z zasadami BS, w takiej sytuacji wpis trzeba już podzielić.
 

ALBANIA I CZARNOGÓRA - Dzień VI

Albania, Czarnogóra - Dzień IV

Niedziela, 31 lipca 2016
Km: 161.40 Czas: 09:07 km/h: 17.70
Pr. maks.: 80.70 Temperatura: 40.0°C
Podjazdy: 4862m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


DZIEŃ IV

Czas rozpocząć kolejny ciężki dzień. Ten dał mi chyba najbardziej w kość. Planowo miałem stać o 5.00 aby podjazd pod najwyższy szczyt dzisiejszego dnia rozpocząć bardzo wcześnie. Niestety, w garażu spało się tak fajnie, iż ruszam dopiero o 6.40.

Nocleg
Nocleg © CFCFan
Ostatki po wczorajszym spotkaniu
Ostatki po wczorajszym spotkaniu © CFCFan

Jak by tego było mało, musiałem jeszcze wstąpić do sklepu bo nie miałem nic do picia. Szybkie zakupy, śniadanie pod sklepem na które jem wczorajszy chleb z pasztetem.

Zakupy pod sklepem
Zakupy pod sklepem © CFCFan

Podjazd rozpoczynam o 7.15. Jest to zdecydowanie za późno. W mojej ocenie wspinaczkę pod Lovćen od strony Cetinje można podzielić na trzy etapy.

Widoki podczas podjazdu
Widoki podczas podjazdu © CFCFan
Cetinje
Cetinje © CFCFan

Pierwszy to kilka serpentyn i stromych odcinków. W międzyczasie mijamy budkę strażnika Parku Narodowego, w której powinniśmy kupić bilet. Na moje szczęście nikogo tam nie było, więc wjazd mam za darmo. Później występuje dość płaski odcinek. Mijamy kilka hoteli i centrum turystyczne.

Fajna, zacieniona droga
Fajna, zacieniona droga © CFCFan
Szczyt
Szczyt © CFCFan

Tam zaliczam wizytę w toalecie. Ostatnia faza to już końcowa wspinaczka na szczyt, która zaczyna się na skrzyżowaniu, na którym w drugą stronę możemy zjechać do Kotoru. Ostateczny podjazd dał mi trochę w kość. Ale ponownie było warto. Na górze melduję się o 9.10.

Wreszcie na szczycie
Wreszcie na szczycie © CFCFanFotka na szczycie
Fotka na szczycie © CFCFan

Widoki z wysokości 1560 m n.p.m. są świetne. Kilka minut za mną przyjeżdża inny kolarz. Robi mi pamiątkowe zdjęcie. Później po schodach idę zwiedzić mauzoleum wielkiego mistrza, który zwie się Piotr II Petrowić - Niegosz.

Mauzoleum
Mauzoleum © CFCFan

Wstęp do samego mauzoleum jak i taras widokowy kosztuje 3E lub 1,5E dla studenta. Lecz na wiadomość o tym, iż dotarłem tu na rowerze, mogę wejść za darmo. Dodatkowo bardzo miły Pan sprzedający bilety robi mi zdjęcie.

Mauzoleum
Mauzoleum © CFCFan

Zwiedzam mauzoleum, a później idę na taras widokowy. Widok jest wprost oszałamiający. Widzę otaczające mnie góry, zatokę Kotorską czy miasto Cetinje w którym nocowałem. Fantastyczne uczucie.

Eleganckie widoczki
Eleganckie widoczki © CFCFanEleganckie widoczki
Eleganckie widoczki © CFCFanEleganckie widoczki
Eleganckie widoczki © CFCFanEleganckie widoczki
Eleganckie widoczki © CFCFanEleganckie widoczki
Eleganckie widoczki © CFCFan

Po kilku minutach relaksu i napawania się widokami wracam do mojej maszyny. Trzeba ruszać dalej. Teraz czeka mnie bardzo długi zjazd aż do Kotoru. Dobre 30 km. W międzyczasie chciałem jeszcze podjechać na sąsiedni szczyt Lovcen, od którego nazwę wziął Park Narodowy.

Lovcen
Lovcen © CFCFan

Niestety, ścieżka na szczyt była kamienista. Spróbowałem ujechać kilkanaście metrów, lecz nie było to łatwe. Prawdopodobnie przez większość czasu usiałbym pchać rower. Dlatego postanowiłem zrezygnować z realizacji tego planu.

Żwirowa ścieżka
Żwirowa ścieżka © CFCFan

Wjeżdżam na świetne serpentyny, które prowadzą do Kotoru. Widok za zatokę jest bajeczny. Nie sposób to opisać. Lepiej wstawię kilka zdjęć.

Zatoka kotorska
Zatoka kotorska © CFCFanKotor
Kotor © CFCFanZatoka kotorska
Zatoka kotorska © CFCFanKotor
Kotor © CFCFan

Podczas zjazdu trafiam na świetnie umieszczoną tyrolkę. Cena przejazdu nad przepaścią to 10E. Postanowiłem spróbować. Musiałem poczekać ponad 45 min w kolejce, gdyż ustawiłem się akurat za grupą ok. 50 osób, która podróżowała autokarem. W końcu przyszła moja kolej. Zapinam uprząż i jazda!! Świetny widok i przepaść pod nogami. Wspaniałe uczucie. Było warto :)

Zjazd na tyrolce
Zjazd na tyrolce © CFCFan

Pamiątkowa fotka i ruszam dalej. Teraz czekają mnie sławne serpentyny. W sumie 25 ostrych zakrętów. Każdy z nich jest oznakowany.

Numeracja zakrętów
Numeracja zakrętów © CFCFan

Mijam kilka samochodów i podziwiam świetne widoki. Niestety, na jednym z wiraży zaliczam glebę. Jechałem zbyt szybko, co w połączeniu z piaskiem, który był na drodze, spowodowało mój upadek Straty to lekko zdarty łokieć. Dobrze, że tylko tyle :) Zjeżdżam dalej. W końcu docieram do miasta Kotor.

Kotor
Kotor © CFCFan

W pierwszym napotkanym markecie robię pauzę. Uzupełniam zapas picia i jem kanapki. Teraz czeka mnie przejazd przez zatłoczony Kotor.

Kotor - centrum
Kotor - centrum © CFCFan

Ludzi jest tam mnóstwo. Podziwiam starą twierdzę i duży statek pasażerski.

Kotor - twierdza
Kotor - twierdza © CFCFan

W centrum nie robię przerwy. Jadę dalej. Kolejne kilometry to spokojna jazda wybrzeżem.

Zatoka kotorska
Zatoka kotorska © CFCFanZatoka kotorska
Zatoka kotorska © CFCFanDroga wzdłuż wybrzeża
Droga wzdłuż wybrzeża © CFCFanMała wysepka
Mała wysepka © CFCFanWidoczek
Widoczek © CFCFan

Tak docieram do miasta Risen. Miałem zaplanowaną tam przerwę. Szwendam się trochę po straganach w celu zakupu pamiątkowego breloczka. Niestety, niczego porządnego nie znalazłem. W końcu robię sobie 1,5h przerwy w bardzo fajnej restauracji. Daję mój telefon do ładowania a za 10E kupuję świetny obiad.

Risen - restauracja
Risen - restauracja © CFCFanRisen - obiad
Risen - obiad © CFCFan

Najadłem się nim jak nigdy. Potem jeszcze wizyta w markecie. Kupuję picie, chleb i jakiś pasztet. Około godziny 15.30 rozpoczynam bardzo wymagający podjazd. Starą drogą, świetnymi serpentynami wspinam się na wysokość ponad 500 m n.p.m.

Widoki podczas podjazdu za Risen
Widoki podczas podjazdu za Risen © CFCFanPodjazd za Risen
Podjazd za Risen © CFCFanPodjazd za Risen
Podjazd za Risen © CFCFan

Tam odbijam w prawo i kontynuuję jazdę boczna drogą. Jedzie się świetnie. Brak jakiegokolwiek ruchu. Jestem sam. Mijam małą wioskę.

Końcówka podjazdu
Końcówka podjazdu © CFCFanKońcówka podjazdu - widoki
Końcówka podjazdu - widoki © CFCFanKońcówka podjazdu - widoki
Końcówka podjazdu - widoki © CFCFan

Czasem zastanawiam się, jak to jest możliwe, aby żyć na takim odludziu. W końcu wdrapuję się na wysokość ponad 700 m n.p.m. Przejeżdżam nad tunelem, w którym biegnie droga główna.

Nowa droga
Nowa droga © CFCFan

Po kilkunastu metrach lekki zjazd i jestem już na nowej drodze. Świetny asfalt i widoki.

Fajny zjazd nową drogą
Fajny zjazd nową drogą © CFCFanTunel
Tunel © CFCFanLekka zmiana krajobrazu
Lekka zmiana krajobrazu © CFCFanLekka zmiana krajobrazu
Lekka zmiana krajobrazu © CFCFan

Pędzę ile fabryka dała. Niestety, nie trwa to długo. Czeka mnie jeszcze jeden podjazd. I w tym miejscu upał i podjazdy mnie wykończyły. Złapał mnie poważny kryzys. Siadam na kamieniu obok drogi. Zjadam resztki słodkości. Oblewam się wodą i próbuję odzyskać siły. Dobrze, że słońce zaczęło już zachodzić. Dzięki temu spadła temperatura. PO 30 min dochodzę do siebie i pełen nowej energii kontynuuję podjazd. W końcu dojeżdżam do większego skrzyżowana. Odbijam w prawo na Nikśić. Wreszcie jakiś fajny długi zjazd.

Droga w kierunku miasta Niksic
Droga w kierunku miasta Niksic © CFCFan

Nachylenie nie jest duże, ale wystarczające aby się zrelaksować. Na tym odcinku spotykam dziewczynę z Malezji. Sama od dłuższego czasu podróżuje rowerem po Europie. Startowała w Paryżu, a teraz kręci się po Bałkanach. Czas na podróż ma nieokreślony. Takim to dobrze :) Wymieniamy się kontaktami i ruszamy w przeciwnym kierunku.

Rower dziewczyny z Malezji
Rower dziewczyny z Malezji © CFCFan

Przed Nikśiciem czeka mnie jeszcze jeden podjazd a potem super zjazd do samego miasta.

Zjazd w kierunku miasta Niksic
Zjazd w kierunku miasta Niksic © CFCFan

Początkowo chciałem wjechać do centrum. Ale ostatecznie uznałem, iż nie ma to sensu i od razu odbiłem w kierunku na Żabljak.

Okoliczne jeziora o zmierzchu
Okoliczne jeziora o zmierzchu © CFCFan

Jechałem nową drogą, gdyż w ciemności nie potrafiłem trafić na starą. W międzyczasie zapadł już zmrok. Zacząłem szukać noclegu. Chciałem się rozbić obok kościoła i w taki sposób znalazłem drogę, która prowadziła do wioski Gornje Polje. Zatrzymałem się aby sprawdzić coś na mapie. Nagle, to samo zrobił samochód, który obok mnie przejeżdżał. Gościu zapytał się czy wszystko jest ok. Polecił nocleg na kempingu i odjechał. Wjeżdżam do centrum wioski. Szukam ludzi przed domami. Nagle, znajduję jakiegoś dziadka. Podbijam do niego i już chcę pytać o nocleg, kiedy to woła do mnie jakaś Pani z samochodu. Po angielsku mówi, abym za nią jechał. No dobra, jadę. Jak się potem okazało, zaprowadziła mnie na kemping. Początkowo nie za bardzo się mi to spodobało, no ale dobra. Podziękowałem i idę się zapytać ile by tu kosztował nocleg. Spotykam młodego gościa, który jest tu szefem. Mówię, że chcę się tylko przespać. Może być nawet na dworze. Oby było jak najtaniej. Proponuje mi nocleg w namiocie, który na rozbity a jest wolny za 5E. Bez wahania zgadzam się. Dostaję dodatkowy koc i karimatę. Załatwia mi też kabel, który ciągnę do namiotu tak aby móc naładować telefon. Korzystam również  z okazji i po 3 dniach jazdy biorę wreszcie prysznic. Na kolację zjadam pół chleba z serkiem i konserwą, którą wiozę z Serbii. Kładę się spać o 23.30.
 

ALBANIA I CZARNOGÓRA - Dzień V


Albania, Czarnogóra - Dzień III

Sobota, 30 lipca 2016
Km: 191.80 Czas: 11:41 km/h: 16.42
Pr. maks.: 66.20 Temperatura: 40.0°C
Podjazdy: 4937m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


DZIEŃ III

Spanie na dziko, bez namiotu na jedną zaletę. Łatwiej się się zmotywować do ruszenia z miejsca. Wczoraj poszedłem spać dość wcześnie, więc dziś pobudka o 5.15. Noc przebiegła bez problemów. Robię te same czynności co zwykle. Najpierw śniadanie, potem zwijanie śpiwora i karimaty oraz zakładanie sakw na rower.

Nocleg pod kościołem
Nocleg pod kościołem © CFCFan

Punktualnie o 6.00 jestem gotowy i mogę rozpocząć bardzo fajny podjazd. Pierwsze metry podjechałem już wczoraj. Dziś tylko muszę je powtórzyć.

Tam muszę podjechać
Tam muszę podjechać © CFCFan
Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanPowolna wspinaczka
Powolna wspinaczka © CFCFanNo i podjechałem :)
No i podjechałem :) © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan

Następnie kilka mniejszych zakrętów, duży łuk i melduję się pod znanymi serpentynami.

Na podjeździe
Na podjeździe © CFCFan
Fajowe serpentyny
Fajowe serpentyny © CFCFan

Większość podjazdu jadę w cieniu. Warto było wcześnie wstać. Widoki są imponujące. Wschodzące słońce fantastycznie oświetla zbocza gór.

Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan

Kilka nawrotów i melduję się ma szczycie podjazdu.

I na szczycie :)
I na szczycie :) © CFCFan
Dałem radę !!! :)
Dałem radę !!! :) © CFCFanOstry zakręt na górze
Ostry zakręt na górze © CFCFan

Jest tam mały taras widokowy i tablica z podstawowymi informacjami o Górach Przeklętych. Według legendy, liczne, piękne kaniony powstały z łez młodej dziewczyny, która płakała za swoim chłopakiem, gdy ten poszedł na wojnę.

Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanTam z samego dołu startowałem
Tam z samego dołu startowałem © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan

Zjadam w nagrodę ciasteczka i powoli opuszczam te przepiękne góry. Najpierw czeka mnie krótkie wypłaszczenia a potem fajny, długi zjazd, który prowadzi aż do miasta Shkoder.

A tu już końcówka Gór Przeklętych
A tu już końcówka Gór Przeklętych © CFCFan
Lekkie wypłaszczenie
Lekkie wypłaszczenie © CFCFanZapowiada się ciekawy zjazd
Zapowiada się ciekawy zjazd © CFCFanBędzie zabawa :)
Będzie zabawa :) © CFCFanZjazd
Zjazd © CFCFan

Widoki już nie te same, więc tym razem mogę się skupić na czerpaniu przyjemności z jazdy w dół. Z każdym kilometrem robi się coraz cieplej. Otwarte tereny i czarny asfalt tylko podnoszą temperaturę. Mijam jednego podróżnika z plecakiem. Na widok Polskiej flagi wymienia całą wiązankę najpopularniejszych polskich słów :) Muszę przyznać, iż nasze wulgaryzmy są dość popularne w całej Europie :) Przed miastem zatrzymuję się przed rondem, aby sprawdzić mapę. Wtedy podjeżdża do mnie Albańczyk. Proponuje abym po drodze zatrzymał się u niego w domu i napełnił sobie butelki zimną wodą. Dlaczego nie. Korzystam z zaproszenia. Podjeżdżam 3 km i bez problemów znajdę wskazany dom. Łatwo było trafić, gdyż dom jest pięknie przystrojony. Jak się później dowiedziałem, spotkany Albańczyk jutro bierze ślub. Członkowie jego rodziny gorąco mnie witają. Szybko napełniają butelki wodą i zapraszają do stołu. Proponują kieliszek wódki, lecz odmawiam. W taki upał wolę nie ryzykować. Dodatkowo dostaję puszkę zimniej fanty.

Bardzo mili Albańczycy
Bardzo mili Albańczycy © CFCFanGang Albanii :)
Gang Albanii :) © CFCFan

Jak się okazuje większość z nich pracuje w UK. Dlatego bardzo dobrze znają angielski. Ruszam do Shkoderu.

Płaskie tereny okolic Jeziora Szkoderskiego
Płaskie tereny okolic Jeziora Szkoderskiego © CFCFan

W końcu melduję się w mieście.

Shkoder
Shkoder © CFCFanShkoder
Shkoder © CFCFanShkoder
Shkoder © CFCFanShkoder
Shkoder © CFCFanShkoder
Shkoder © CFCFan

Zaliczam przez nie tylko szybki przejazd, ale to wystarczy aby zauważyć panujący w okół chaos i brak porządku. Na ulicach można spotkać nowiuśkie BMW jak i konia, który ciągnie wóz z owocami. Nad miastem góruje bardzo fajna twierdza.

Twierdza na wzgórzu
Twierdza na wzgórzu © CFCFanI jeszcze jedno ujęcie
I jeszcze jedno ujęcie © CFCFan

Podczas wyjazdu trochę się zagapiłem i pomyliłem drogi. Na szczęście po 2 km orientuję się, iż coś jest nie tak. Szybka korekta i już jestem na drodze w stronę granicy. Okolice Szkoderu to najłatwiejsza część mojego wyjazdu. Stosunkowo płasko ale za to bardzo ciepło. Na granicy ponownie straszna kolejka.

Korek przed granicą
Korek przed granicą © CFCFanDalej ten sam korek
Dalej ten sam korek © CFCFan

Jak to dobrze, że jadę rowerem. Szybka odprawa i z powrotem melduję się w Czarnogórze.

Granica Albanii i Czarnogóry
Granica Albanii i Czarnogóry © CFCFan

Dojeżdżam do miejscowości Vladimir, gdzie muszę odbić w prawo. Jadę jednak jeszcze do centrum, aby w końcu zrobić jakieś zakupy. Moje zapasy są już na wykończeniu. Najpierw postój pod sklepem spożywczym. Kupuję ciastka, sok, 2 pasztety i 4 batony.

Zakupy w sklepie
Zakupy w sklepie © CFCFan

Potem szybko do piekarni. Tam kupuję 2 kołaczyki i duży chleb. Rozsiadam się wygodnie przy stoliku i robię ok. 45 min przerwy. W międzyczasie zjadam kołaczyki i szykuj kanapki na dalszą drogę.

Pauza obok piekarni
Pauza obok piekarni © CFCFan

O 12.15 jestem już na trasie. Rozpoczynam morderczy podjazd w kierunku jeziora Szkoderskiego. Pierwsza faza to bardzo ostre ścianki. Druga natomiast to jazda zboczem góry, gdzie cholernie mocno we znaki daje się palące słońce.

Widoki podczas podjazdu
Widoki podczas podjazdu © CFCFan

Dwa razy robię krótką pauzę w zacienionym miejscu. Chyba wybrałem trochę złą porę dnia na ten podjazd.

Meta coraz bliżej
Meta coraz bliżej © CFCFan

W końcu jestem na górze. Z niechęcią robię pamiątkowe fotki i rozpoczynam długo oczekiwany zjazd.

Widoczki
Widoczki © CFCFanWidoczki
Widoczki © CFCFan

Wreszcie wjeżdżam w fajne tereny porośnięte małymi drzewami. Droga wiedzie raz pod górę, raz z górki. Dzięki temu, że jadę w cieniu nie czuć tego aż tak mocno.

Elegancki zjazd w lasku
Elegancki zjazd w lasku © CFCFan

Mijam fajne miasteczko i rozpoczynam kolejny większy podjazd. W połowie nie daję razy. Muszę zrobić przerwę.

Pauza w cieniu
Pauza w cieniu © CFCFan
Fajnie widoki
Fajnie widoki © CFCFan
Fajnie widoki
Fajnie widoki © CFCFan

Po drodze spotykam czterech Litwinów, chociaż bardziej wyglądają jak Wikingowie. Od 2 miesięcy podróżują autostopem. Byli między innymi w Polsce. Odwiedzili piękne Tatry i wspięli się na Rysy. Dalej mają w planach dostać się do Turcji. A później do Azji. Czas wyprawy bliżej nie określony. Wymieniamy się kontaktami i rozstajemy.

Spotkani Litwini
Spotkani Litwini © CFCFan

W końcu wyjeżdżam z zalesionego obszaru ponownie jadę zboczem góry. Tylko tym razem po drugiej stronie. Mam wyśmienity widok na jezioro Szkoderskie. Coś niesamowitego.

Co za widoki :)
Co za widoki :) © CFCFanSprzedaż domowych wyrobów
Sprzedaż domowych wyrobów © CFCFanJazda wzdłuż jeziora Szkoderskiego
Jazda wzdłuż jeziora Szkoderskiego © CFCFanJazda wzdłuż jeziora Szkoderskiego
Jazda wzdłuż jeziora Szkoderskiego © CFCFanJazda wzdłuż jeziora Szkoderskiego
Jazda wzdłuż jeziora Szkoderskiego © CFCFanJezioro Szkoderskie
Jezioro Szkoderskie © CFCFan
Świetne, puste drogi
Świetne, puste drogi © CFCFan
Jezioro Szkoderskie
Jezioro Szkoderskie © CFCFan

Warto było się męczyć na tych podjazdach. Następnie czeka mnie elegancki zjazd na poziom 0 m n.p.m. Jednak to nie koniec. Aby dostać się do miejscowości Virpazar, muszę pokonać jeszcze jeden podjazd. Przed jego rozpoczęciem robię jeszcze krótką pauzę.

Kolejna pauza
Kolejna pauza © CFCFanKolejny mały podjazd
Kolejny mały podjazd © CFCFan
Góry w okolicy jeziora
Góry w okolicy jeziora © CFCFan

W końcu melduję się w wiosce Virpazar. Tam krótka wizyta w sklepie. Kupuję zimną Coca - colę oraz 2 nektaryny. Z miasta jest elegancki widok na serpentyny, którymi zaraz będę podjeżdżał w kierunku miast Komarno i Cetinje. Chyba zimna Coca - Cola dodała mi mocy. Podjazd idzie szybko i sprawnie.

Podjazd w oddali
Podjazd w oddali © CFCFan

Ze szczytu ponownie świetny widok na jezioro. Następnie czeka mnie kilka kolejnych kilometrów po ładnej drodze położonej w małym lasku. Lekkie podjazdy i cały czas fajne widoki.

Góry w okolicy jeziora
Pięknie zakręcająca rzeka © CFCFan

To ja lubię. Na zakończenie ponownie zjazd na poziom 0 m n.p.m do miejscowości Rijeka Cmojevića. Jest to świetnie położona wioseczka. Bardzo mi się spodobała. Przekraczam fajny mostek i znajduję się na rozwidleniu dróg.

Rijeka Cmojevića
Rijeka Cmojevića © CFCFanBoisko
Boisko © CFCFan

Brak jakichkolwiek drogowskazów. Na szczęście spotykam miejscowego obywatela, który wskazuje mi odpowiednią drogę do miejscowości Cetinje. Tak rozpoczynam ostatni, morderczy podjazd. Jedyny plus jest taki, iż słońce już zaszło i nie jest aż tak ciepło.

Rozpoczynam ostatni dziś podjazd
Rozpoczynam ostatni dziś podjazd © CFCFanTam muszę podjechać
Tam muszę podjechać © CFCFan

Musze wspiąć się dobre 700m w pionie. Sił już trochę brakuje. Jednak jakoś daję radę. Docieram do głównej drogi. Nowy asfalt ale również zdecydowanie większy ruch.

Wskakuję na drogę główną
Wskakuję na drogę główną © CFCFan

Najbardziej dołujące jest to, iż na szczycie nie czeka na mnie jakiś efektowny zjazd. Raptem kilkadziesiąt metrów w pionie, gdyż Cetinje leży na wysokości 650 m n.p.m.

Widok z końca podjazdu
Widok z końca podjazdu © CFCFanWidok z końca podjazdu
Widok z końca podjazdu © CFCFan

Przed samym miastem przeprawiam się jeszcze przez tunel, który ma 198m.

Tunel w kierunku miasta Cetinje
Tunel w kierunku miasta Cetinje © CFCFan

W  końcu zjazd i jestem w centrum. Rozpoczynam szukanie noclegu. A łatwo nie było. Pytałem w 5 domach i nic. Każdy kierował mnie do pensjonatu lub hotelu. Błądzę trochę po centrum. Kręci się tam pełno ludzi. Cetinje to dość popularne miejsce wypoczynkowe. W końcu zagaduję do grupki 4 osób, która siedzi przy stoliku. Po chwili debaty otrzymuję propozycję snu w garażu. To jest to! Udało się! Dodatkowo dostaję wtyczkę, gdzie mogę podładować telefon.

Nocleg
Nocleg © CFCFan

Gdy szykuję nocleg, zostaję poproszony do stołu. Miejscowi częstują mnie winem. Później zjawia się jeszcze jeden starszy Pan. Po 30 min dyskusji, niespodziewanie dostaję talerz z jedzeniem. Był na nim pieczony karczek, pieczone ziemniaki, pomidor, ser, spora pajda chleba i ogórek. Zjadam wszystko co do okruszka. Podczas dyskusji dowiedziałem się, iż jestem gościem w domu mistrza Czarnogóry w dyscyplinie Hillclimb. Polega ona na podjeżdżaniu samochodem pod różne szczyty czy przełęcze. Siedzimy razem aż do 23.00. Wtedy mówię, iż muszę już iść spać. W końcu trzeba jutro wcześnie wstać. Żegnam się z całym towarzystwem i idę do swojego cieplutkiego śpiwora.


ALBANIA I CZARNOGÓRA - Dzień IV   

Albania, Czarnogóra - Dzień II

Piątek, 29 lipca 2016
Km: 166.80 Czas: 10:11 km/h: 16.38
Pr. maks.: 69.10 Temperatura: 40.0°C
Podjazdy: 4725m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


DZIEŃ II

Dopiero co zaczynam swoją przygodę w Czarnogórze, a już mam opóźnienie. Zgodnie z rozkładem, pociąg powinien zameldować się w Kolasinie o 5.02. Niestety, jak to często bywa w Serbii, złapał prawie dwie godziny opóźnienia.

Widoki z pociagu
Widoki z pociagu © CFCFan

Na stacji melduję się o 6.45. Dworzec jest zdecydowanie lepszy, od tego, który zastałem w Vranje. Sprawnie wyciągam rower z pociągu. Później sakwy i butelki z wodą. Rozsiadam się wygodnie na ławeczce i zaczynam jeść śniadanie.

Stacja kolejowa w Kolasinie
Stacja kolejowa w Kolasinie © CFCFanStacja kolejowa w Kolasinie
Stacja kolejowa w Kolasinie © CFCFan

Dziś serwują chleb z serem a do picia jest Coca – Cola. Podczas gdy ja jem śniadanie, mój rower cieszy się sporym zainteresowaniem ze strony miejscowych. Potem odwiedzam jeszcze toaletę i o 7.15 rozpoczynam wyprawę.

Kolasin
Kolasin © CFCFan

Pierwsze kilometry to fajny zjazd. Potem kilka kilometrów płaskiego i w zasadzie koniec przyjemności. Od teraz będzie już tylko albo pod górę, albo z góry.

Produkcja węgla drzewnego
Produkcja węgla drzewnego © CFCFan

Pogoda poprawia się z każdym kilometrem. Początkowo było bardzo mgliście, lecz z każdą minutą słońce zyskuje znaczącą przewagę.

Poranne widoki
Poranne widoki © CFCFan
Pogoda coraz lepsza
Pogoda coraz lepsza © CFCFan

W dobrym nastroju rozpoczynam pierwszy podjazd. Jest on stosunkowo łagodny ale długi. Podczas wspinaczki mijam ekipę polskich jeepów. Widoki standardowo z każdym kilometrem coraz lepsze.

Widoki
Widoki © CFCFan
Podjazd
Podjazd © CFCFan

W końcu moim oczom ukazują się przepiękne szczyty gór Komovi.

Góry Komovi
Góry Komovi © CFCFan

Tak wdrapuję się na przełęcz Trešnjevik 1570 m n.p.m. Znajduje się tam skrzyżowanie i knajpa.

Knajpa na przełeczy
Knajpa na przełeczy © CFCFan

Normalnie zacząłbym zjazd do miejscowości Andrijevica, lecz dzięki wskazówką rmk odbijam w prawo na drogę, która prowadzi do raju. A precyzyjnie mówiąc tuż pod szczyty gór Komovi. Cały czas trzymam się drogi asfaltowej. W końcu dojeżdżam do jakiegoś ośrodka wypoczynkowego, gdzie droga się kończy.

Koniec błędnej ścieżki
Koniec błędnej ścieżki © CFCFan

Trochę zdziwiony sprawdzam mapę. Okazuje się, iż powinienem był skręcić w prawo kilkaset metrów wcześniej. Szybko zawracam i już jestem na dobrej drodze. A raczej ścieżce. Prowadzi ona przez małą osadę, która składa się z kilku domów. Jest na niej pełno błota. Wszędzie można spotkać domowe zwierzęta.

Fajna rodzinka
Fajna rodzinka © CFCFan

Nie da się tu jechać. Muszę podprowadzić rower kilkanaście metrów. Po morderczym wysiłku wracam na odpowiedni szlak.

Takimi koleinami musiałem prowadzić rower
Takimi koleinami musiałem prowadzić rower © CFCFan

Tak. To jest to!! Przepięknie widoki.

Szczyty gór coraz bliżej
Szczyty gór coraz bliżej © CFCFan

Podjeżdżam aż do końca szlaku. Pod samiuśkie szczyty. Obowiązkowe fotki i pauza na świetnie położonej ławeczce.

Góry Komovi
Góry Komovi © CFCFan
Piękne widoki
Piękne widoki © CFCFanTym szlakiem wędrowałem
Tym szlakiem wędrowałem © CFCFanGóry Komovi
Góry Komovi © CFCFanJa robię zdjęcie rowerowi
Ja robię zdjęcie rowerowi © CFCFanA rower mi :)
A rower mi :) © CFCFan
Piękne widoki
Piękne widoki © CFCFan

Niestety, nic nie może trwać wieczne. Muszę ruszać dalej. Zjazd już właściwą ścieżką. Łatwo nie było, wszędzie pełno kamieni i błota.

Droga powrotna kamienie i
Droga powrotna kamienie i © CFCFan... błoto
... błoto © CFCFan

W końcu docieram na drogę asfaltową i ponownie melduję się na przełęczy. Tam spotykam Serba z sakwami. Podróżuje w stronę Włoch a później Francji. Pamiątkowa fotka i rozpoczynam szalony zjazd.

Spotkany Serb
Spotkany Serb © CFCFan
Widok na zjazd
Widok na zjazd © CFCFan

Wije się on świetnymi serpentynami, aż do wioski Andrijevica.

Andrijevica
Andrijevica © CFCFan

Tam skręcam w prawo i zaczynam nowy podjazd.

Przed siebie
Przed siebie © CFCFanOsuwiska
Osuwiska © CFCFan
Pogoda dopisuje
Pogoda dopisuje © CFCFan

Droga przez dłuższy czas prowadzi lekko pod górę. W końcu docieram nad Jezioro Plevsko. Odbijam na centrum, aby zrobić kilka fotek jeziora.

Jezioro Plevsko
Jezioro Plevsko © CFCFan
Krowy pasą się wszędzie
Krowy pasą się wszędzie © CFCFan

Później zawracam i jadę w kierunku Gusinje. Tam czeka na mnie kolejna atrakcja, którą polecił mi rmk. Skręcam w lewo i przebijam się przez miasto. Docieram do wąskiej drogi, która prowadzi w kierunku przepięknej doliny. Początkowo nie jestem pewien czy jadę dobrze, lecz gdy widzę samochody z zagranicznymi tablicami uspokajam się. Droga jest wymagająca, dużo ostrych ścianek. Dodatkowo jest w remoncie.

Poszerzanie starej drogi
Poszerzanie starej drogi © CFCFan
Robót drogowych ciąg dalszy
Robót drogowych ciąg dalszy © CFCFan

Prawdopodobnie zostanie poszerzona, aby więcej turystów mogło odwiedzić to miejsce. W końcu docieram do granicy Parku Narodowego Prokletije.

Park Narodowy Prokletije
Park Narodowy Prokletije © CFCFan

Kupuję bilet za 1E  i jadę dalej.

Punkt poboru opłat
Punkt poboru opłat © CFCFan

Nagle, kończy się asfalt. Koniec przyjemności. Zdecydowanie zwalniam a miejscami nawet muszę pchać rower. Mijam małą wioskę w której jest pełno turystów. Widoki są coraz lepsze.

Piękna dolina w Parku Narodowym Prokletije
Piękna dolina w Parku Narodowym Prokletije © CFCFan

Po kilkudziesięciu minutach walki docieram do końca szlaku. Krajobraz jest cudowny.

Park Narodowy Prokletije
Park Narodowy Prokletije © CFCFan

Park Narodowy Prokletije
Park Narodowy Prokletije © CFCFan
Park Narodowy Prokletije
Park Narodowy Prokletije © CFCFan
Fotka roweru musi być :)
Fotka roweru musi być :) © CFCFan

Świetne miejsce. Robię pauzę na drugie śniadanie. Cisza, spokój, góry i ja.

Park Narodowy Prokletije
Park Narodowy Prokletije © CFCFan

Po długim relaksie, z wielką niechęcią ruszam w drogę powrotną.


Kamieniste ścieżki
Kamieniste ścieżki © CFCFan
Gdzie się podziały te piękne asfalty :(
Gdzie się podziały te piękne asfalty :( © CFCFan

Ta idzie zdecydowanie szybciej bo mam cały czas z górki. Przy źródełku uzupełniam butelki. Spotykają mnie tam bardzo mili Czarnogórcy. Pozdrawiają i życzą udanej dalszej podróży. Wracam do Gusinje i odbijam w stronę granicy z Albanią. W tym miejscu ruch praktycznie ustaje.

Droga w kierunku granicy
Droga w kierunku granicy © CFCFan

Na granicy spotykam tylko jeden samochód. Tablice ma oczywiście amerykańskie. Jest to bardzo popularne w tych rejonach.

Granica pomiędzy Albanią i Czarnogórą
Granica pomiędzy Albanią i Czarnogórą © CFCFanGoodbye Montenegro!!!
Goodbye Montenegro!!! © CFCFan

Dostaję starannie wykonaną, albańską pieczątkę do paszportu i mogę wjechać w ten dziki kraj. Od razu po 30m kończy się asfalt.

Albańskie asfalty :)
Albańskie asfalty :) © CFCFan

Na szczęście odcinek szutrowy ma tylko 1km. Później znów asfalt.

Tu już lepsza nawieżchnia
Tu już lepsza nawierzchnia © CFCFan

Z krzaków wyłaniają się pierwsze bunkry, których jest tu mnóstwo.

Są też i bunkry
Są też i bunkry © CFCFan

Przejeżdżam przez drewniany mostek i znajduję się na skrzyżowaniu.

Most nad rzeką
Most nad rzeką © CFCFanWosospad
Wodospad © CFCFan
Budujący się hotel
Budujący się hotel © CFCFan

Tu zaczyna się prawdziwa droga SH20 i Góry Przeklęte.

Dolina Vermosh
Dolina Vermosh © CFCFan

Od teraz o asfalcie mogę tylko pomarzyć. Przez następne ponad 20 km czeka na mnie szuter i błoto. Cały odcinek drogi SH20 jest w remoncie.

Zaczynamy zabawę
Zaczynamy zabawę © CFCFan
Droga SH20 w remoncie
Droga SH20 w remoncie © CFCFan
Droga SH20
Droga SH20 © CFCFan

Za kilka miesięcy będzie tu położony świetny nowy asfalt. Spowoduje to wzrost liczby turystów i zniszczy spokój jaki tu panuje. Jadę tempem ok. 10km/h. Czasem nawet wolniej. Nie dość że jest cały czas pod górę, to jeszcze te kamienie.

Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan

Co chwila mijam jakąś ekipę robotników. Pozdrawiają mnie i wracają do swoich zajęć.

Droga SH20
Droga SH20 © CFCFan

Widoki zapierają dech w piersiach. Cudowne miejsce.

Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan

Najlepsza droga, jaką kiedykolwiek miałem przyjemność jechać.


Małe domki
Małe domki © CFCFanDroga SH20
Droga SH20 © CFCFan
Ten to wie jak się wybudować
Ten to wie jak się wybudować © CFCFan

Zmęczony robię pauzę na coś do jedzenia. Chwilę później, zatrzymuje się obok mnie Albańczyk. Mówi, iż jego najlepszy kolega jest Polakiem. Wymienia kilka najbardziej znanych polskich słów :) Ruszam dalej. Z każdym kilometrem jest coraz piękniej.

Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan
Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan
Droga SH20
Droga SH20 © CFCFan

Czasem mijam bardzo ciekawe konstrukcje.

Ciekawa konstrukcja :)
Ciekawa konstrukcja :) © CFCFan

Niestety, pogoda zaczyna się psuć. Na niebie pojawiają się czarne chmury. Zaczęło nawet lekko padać, ale szybko przestało. W końcu melduję się na szczycie przełęczy (1360 m n.p.m). Jest tam mała wioska. A w niej boisko i kilka miejscowych barów.

Knajpa
Knajpa © CFCFan
Widok z przełęczy
Widok z przełęczy © CFCFanAlbańscy kopacze
Albańscy kopacze © CFCFan

Teraz rozpoczynam zjazd. Niestety, tempo takie samo jak na podjeździe. Nie da rady jechać szybciej. Ale taka wolna jazda ma też swoje dobre strony. Mogę dokładnie podziwiać widoki i zdecydowanie częściej zatrzymuję się, aby zrobić zdjęcie.

Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan
Droga SH20 - zjazd
Droga SH20 - zjazd © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanDroga SH20
Droga SH20 © CFCFanDroga SH20
Droga SH20 © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanDroga SH20
Droga SH20 © CFCFan

Mijam kolejne, malowniczo położone osady.

Jak tam można mieszkać?
Jak tam można mieszkać? © CFCFan
Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan

W końcu, moim oczom ukazuje się nowo położony asfalt. Wreszcie mogę przyśpieszyć.

Droga SH20
Droga SH20 © CFCFanNareszcie asfalt!!!
Nareszcie asfalt!!! © CFCFan
Fenomenalny zjazd :)
Fenomenalny zjazd :) © CFCFan
Droga SH20
Droga SH20 © CFCFan

Odkręcam gaz do dech i jadę przed siebie. Spowalnia mnie jeden z samochodów. Zagaduje do mnie Czarnogórzec. Okazuje się, iż dorastał w USA a jego żona jest Albanką. Życzy udanej podróży i odjeżdża.

Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanGóry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan

Zaczyna się robić coraz później. Zjazd dobiegł końca i czeka mnie kolejny podjazd. Jest 20.00 i postanawiam znaleźć jakiś nocleg. Nagle, natrafiam na fajny kościółek, położony na odludziu. Idealne miejsce na nocleg w przedsionku. Postanawiam jednak podjechać jeszcze kilkaset metrów aby sprawdzić, czy w następnej wiosce nie ma nic lepszego.

Kościół - potencjalne miejsce na nocleg
Kościół - potencjalne miejsce na nocleg © CFCFan

Próbuję zagadać do miejscowych dzieci. Ale nic z tego.

Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFan
Góry Przeklęte
Góry Przeklęte © CFCFanDroga SH20
Droga SH20 © CFCFan

Wracam z powrotem pod kościółek. Rozkładam karimatę i śpiwór.

Nocleg
Nocleg © CFCFan

Smaruję łańcuch w rowerze i jem kolację. W międzyczasie odwiedza mnie jakiś tubylec. Jednak odchodzi tak szybko, jak się pojawił. Ja pakuję się do śpiwora i idę spać. Jest godzina 21.30.    
 
ALBANIA I CZARNOGÓRA - Dzień III

Albania, Czarnogóra - Dzień I

Czwartek, 28 lipca 2016
Km: 5.00 Czas: 00:18 km/h: 16.67
Pr. maks.: 40.00 Temperatura: 28.0°C
Podjazdy: 80m Sprzęt: Kellys Aktywność: Jazda na rowerze


DZIEŃ I

Czas na ostatni już wypad po Bałkanach. Na sam koniec zostawiłem sobie dwa najbardziej dzikie Bałkańskie kraje. Plan był bardzo ambitny. Ponad 700km w 4 dni. Główna trudność miała polegać na licznych podjazdach, których tutaj nie brakuje. W układaniu trasy pomógł mi inny bikestats'owicz - rmk :) Gdyby nie jego rady i uwagi, przeoczyłbym wiele bardzo ciekawych i pięknych miejsc :) DZIĘKI WIELKIE ZA POMOC!!! A teraz zapraszam do długiej relacji :) Jest co opowiadać :) 

Przygotowania jak zawsze zaczynam dzień wcześniej od dużych zakupów. Potem gotuję makaron i pakuję starannie cały ekwipunek do sakw.

Obszerny ekwipunek
Obszerny ekwipunek © CFCFan

Tym razem mam wyjątkowo mało czasu. Dopiero co wróciłem z Bośni, a tu już trzeba się pakować na Czarnogórę. Na moje szczęście kończę pracę 2h szybciej. W akademiku jestem już o 15.30. Na spokojnie pakuję ostatnie rzeczy oraz wcinam porządną porcję makaronu. Pociąg do Baru na Czarnogórze odjeżdża o 20.10. Mam lekki zapas czasu. Muszę jeszcze zrobić wymeldowanie z hotelu. Za każdym razem, gdy wyjeżdżam na wyjazd do innego kraju, muszę o tym poinformować obsługę, ponieważ oni muszą ten fakt zgłosić na policję. O 18.15 jestem gotowy do drogi.

Rower gotowy do drogi
Rower gotowy do drogi © CFCFan

Pogoda lekko pochmurna lecz na szczęście tym razem nie pada jak dwa tygodnie temu. Przed dojazdem na dworzec, muszę wstąpić jeszcze do serwisu rowerowego. Chcę porządnie wycentrować tylne koło. Po ostatniej wymianie szprych nie chodzi idealnie. W serwisie nie ma innych klientów. Mechanik jest zaskoczony tym, jaki ciężar ze sobą wożę. Zabiera się do centrowania koła. Niestety, podczas tegoż zabiegu strzela jedna ze szprych.Jako, iż nie mam czasu, proszę go aby mi ją wymienił. 15 min roboty i po kłopocie. Koło wycentrowanie. Muszę jednak zapłacić 600 DIN. Z powrotem pakuję sakwy na rower i odjeżdżam w stronę dworca. Melduję się godzinę przed odjazdem pociągu. Podjeżdżam na peron a tam czeka już na mnie cały skład.

Rampa wjazdowa dla samochodów
Rampa wjazdowa dla samochodów © CFCFan

Pierwsi pasażerowie zajmują już miejsca. Po konsultacji z konduktorem, otrzymuję wskazówki, iż mam umieścić rower na początku składu i tam też zająć miejsce. Tak też robię.

Mój przedział
Mój przedział © CFCFan

Korzystając z wolnego czasu, robię krótką sesję fotograficzną okolic dworca.

Peron na dworcu w Belgradzie
Peron na dworcu w Belgradzie © CFCFan
Dworzec w Belgradzie
Dworzec w Belgradzie © CFCFan

Kilka minut przed odjazdem do mojego przedziału dosiada się dwóch Syryjczyków. Podobno jadą do Niemiec :) W końcu o 20.10 pociągu rusza w trasę. Syryjczycy towarzyszą mi przez pierwsze kilka stacji. W międzyczasie przychodzi jeszcze Bośniak - Jovica, z którym ucinam sobie dłuższą pogawędkę. Przed 23.00 Syryjczycy opuszczają pociąg. Bośniak też zmienia przedział. Zostaję sam i idę spać. Budzi mnie konduktor, który sprawdza bilety. Muszę zapłacić dodatkowe 200 DIN za rower. Tymczasem dosiadają się do mnie kobieta i mężczyzna. Dzięki nim, zorientowałem się, iż siedzenia są rozkładane i można z nich zrobić fajne łóżko :)

Rozkładane fotele
Rozkładane fotele © CFCFan

Rozkładam wygodnie siedzenie i idę spać. Około 4.30 czeka mnie kontrola na granicy. Dostaję pieczątkę do paszportu i wkraczam na teren Czarnogóry.

Miejsce dla roweru
Miejsce dla roweru © CFCFan

Robię sobie jeszcze krótką drzemkę w oczekiwaniu na właściwą stację.


ALBANIA I CZARNOGÓRA - Dzień II

 

MY LADIES

The Special One 23691 km
MTB 282 km
Złomek (Mater)
Accent 2455 km
Kellys 3805 km


Z ARCHIWUM X

Flag Counter